Rozdział 6 Kocham Cię

877 58 12
                                    


Dwa miesiące później

Po naszej pierwszej wspólnie spędzonej nocy jakby wszystko się zmieniło. Oczywiście zmieniło się na lepsze. Myślę, że po prostu utwierdziło to nasze uczucia.

Na tydzień wyjechaliśmy do domku w górach. By odciąć się od wszystkiego oraz móc pobyć tylko razem. Przyznam, że był to wyjątkowy czas i szkoda, że tak szybko minął.

Po powrocie do domu praktycznie nic się nie zmieniło. Prócz tego, że Josh trzyma się na uboczu, ale mimo wszystko nie stara się mnie unikać, ale to już wiele dla mnie znaczy. Ponieważ myślałam, że będzie mnie bardziej traktował jak powietrze z powodu moich słów. Lecz widzę, że już dawno o tym zapomniał. Zresztą Josh nie jest osobą, którą łatwo zranić bądź długo trzyma urazę. Wręcz przeciwnie, Josh jest bardziej beztroski, żyje z dnia na dzień i ma zupełnie inne podejście do świata niż Nick. Zapewne, dlatego tak łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi niż wampirami. Natomiast Nick bardziej stroni od towarzystwa śmiertelników, najlepiej czuję się w towarzystwie wampirów. Ta dwójka jest tak różna od siebie, a mimo wszystko nie potrafią żyć bez swojego towarzystwa. A mi w zupełności to nie przeszkadza, nawet trochę im zazdroszczę. Też bym chciała mieć taką relację z moim bratem. Lecz Taylor zniknął jakieś 10 lat temu i od tej pory już go nie wiedziałam. Zastanawiam się czy kiedyś wróci. Bardzo bym chciała ponownie go ujrzeć.

-Dzień dobry - zakradłam się po cichu do chłopaka, po czym przytuliłam się do niego od tyłu i pocałowałam w policzek.

-A cóż to za miłe powitanie - odwrócił się do mnie przodem obejmując mnie przy tym.

-Nie podobało ci się? - zrobiłam smutną minkę.

-Oczywiście, że się podobało głuptasie - pocałował mnie.

-Wciąż nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę - położył dłoń na moim policzku.

-Ja również, więc nawet jeśli to tylko sen to nie chcę, by się zakończył - pocałowałam go.

-Widzę, że miłość rośnie w okół nas - do salonu wszedł rozbawiony Josh.

-A coś ty taki wystrojony? - spytał Nick.

-Słuchaj bracie, jeśli ty znalazłeś sobie dziewczynę. To ja nie mogę być gorszy - zażartował.

-Poznałem taką jedną wampirzycę. Całkiem niezła tylko trochę stuknięta - westchnął.

-Więc czemu się z nią spotykasz skoro ci nie odpowiada?

-Mówiłem, że jest ładna? I całkiem niezła w tych sprawach - zaśmiał się.

-Bracie! Mówiłem ci już kiedyś zachowuj pewne rzeczy tylko dla siebie. Plus ty się chyba nigdy nie zmienisz - Nick pokręcił tylko głową.

-Idę, nie chcę by moja wampirzyca musiała na mnie czekać - puścił nam oczko i skierował się w stronę wyjścia. Po kilku sekundach usłyszeliśmy trzask drzwi.

Nie spodziewałam się, że Josh jednak jest taki płytki. Ale cóż taki już jego urok.

-Nick - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Cieszę się, że to w tobie się jednak zakochałam, a nie Joshu - powiedziałam z niedowierzaniem w głosie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

-Ale patrz jak byś miała z nim interesująco. Nigdy nie wiedziałabyś, gdzie zaprowadzi cię nowy dzień, albo raczej gdzie się obudzisz na drugi dzień po nocy - zaśmiał się.

-Nick! - skarciłam go spojrzeniem.

-Wiele to dla mnie znaczy, że wybrałaś mnie.

-Dzięki tobie zapomniałam o rozdzierającej moje serce pustce. Mam wrażenie, że przegapiłam pewien rozdział w moim życiu, ale dzięki tobie wiem, że nie jest to już istotne. I raczej nie chcę poznawać prawdy, ponieważ obawiam się, że to mogłoby skompilować moje dotychczasowe życie, a ja nie chcę tego. Pokochałam cię i z tobą chcę spędzić moje życie, a przynajmniej do czasu póki los na nie rozłączy - pocałowałam go.

-Pamiętaj, że zawsze mogę cię przemienić - puścił mi oczko.

-Nie jestem przekonana, czy wynikłoby z tego coś dobrego - spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

-Nick nie zmieniajmy nic. Pozostawmy wszystko tak jak jest teraz, zgoda?

-Zgoda - przytaknął.

-Kocham cię - pocałowałam mojego ukochanego.

Nick nie złamał obiecanego słowa, zdobył moje serce. Rozkochał mnie w sobie, a ja teraz nie potrafię żyć bez niego. Zajęło to dość sporo czasu, ale warto było czekać. Na miłość zawsze warto czekać. Jedna przychodzi wcześniej, druga później, ale zawsze prędzej czy później miłość nas znajdzie. Dlatego w życiu warto ryzykować. Czasem lepiej posłuchać głosu serca niż rozsądku. Mówi się, że to głos rozsądku jest najlepszym doradcą, ale on mówi nam tylko jak mamy zachować się w danej sytuacji. W końcu nie kochamy rozsądkiem, a sercem. Więc jeśli nie chcemy stracić naszej miłości, a potem żałować swych decyzji, których nie będziemy potrafili sobie wybaczyć. Ryzykujmy, gdyż dla miłości warto zaryzykować, by potem szczęśliwie żyć u boku ukochanej osoby. 

Zaryzykuj...

Nie ryzykować jest bezpiecznie, ale wtedy nigdy nie sięgamy gwiazd, nie uczymy się, nie poznajemy, nie dostrzegamy, nie przemieniamy. 

Im większe ryzyko, tym większe szczęście.


Dotrzymałam obietnicy, pokochałam Nicka.

,,Nie obiecuję, że będę idealna, ale obiecuję, że będę na zawsze"  

KONIEC


Dotrzymać ObietnicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz