Rozdział 30

32 3 2
                                    


P.o.v. Sumire

Błąkałam się ciemnym korytarzem sama nie wiedząc dokąd. Nie wiem ile już czasu minęło może godzina, dwie albo już jest tam u nich piątek, nie wiem. Muszę się pospieszyć.

W końcu doszłam do końca korytarza. Nogi bolały mnie nie miłosiernie. ,,Przynajmniej zaliczyłam maraton długiego chodzenia" pomyślałam.

Drzwi z bliska były dość duże, drewniane i pokryte grzybem. Nikt o zdrowych zmysłach by tam nie wchodził.

Lekko pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka, o mało nie spadając na dół.

Po drugiej strony drzwi nie było podłogi tylko czarna dziura, otchłań. Za to były liny przyczepione do sufitu. Wyglądały dość wytrzymale.

Po drugiej stronie tego ,,pokoju" były kolejne drzwi. ,, Jeśli mam się tam dostać, to muszę skakać z jednej liny na drugą, co nie będzie łatwe. Dobra, Sumire spokojnie, ćwiczyłaś wspinanie na linie na w-f. Pomijając fakt, że wtedy dostałam dwa i to było w czwartej klasie podstawówki, a teraz jestem w ósmej. Dam radę" pomyślałam i wzięłam się do działania.

Skoczyłam w kierunku pierwszej z lin, prawie z niej ześlizgując się. Trzymałam się mocno liny co było ciężkie.

Liny były pomazane czymś śliskim i niektóre z nich nie wyglądały na bardzo wytrzymałe.

Rozbujałam się i skoczyłam na kolejną i tak samo zrobiłam z następnymi.

,,Dobra została już ostatnia i po niej skoczę w kierunku drzwi" pomyślałam.

Skoczyłam na ostatnią, która od razu się urwała. Zamknęłam oczy, z których zaczęły mi płynąć łzy. Spadałam z kierunku dziury.

Poczułam na nadgarsku jak ktoś mnie złapał i pociągnął ku górze.

Gdy już poczułam pod sobą grunt, otworzyłam powoli oczy. Obejrzałam się za siebie, ale nikogo nie widziałam. ,,Kto mi pomógł?" Pomyślałam lekko skołowana. ,,Przecież w tym świecie mogłam liczyć tylko na siebie, więc kto tu jeszcze jest?" Postanowiłam później rozwiązać tą zagadkę.

Wstałam na nogi i podeszłam do drzwi, po czym je otworzyłam. Weszłam do kolejnego pokoju. Okazał się to wąski korytarz, a na jego końcu były kolejne drzwi.

Szłam powoli w kierunku drzwi. Jeden z kafelków na podłodze wgniótł.
Ze ścian zaczęły lecieć z moim kierunku strzały.

Szybko padłam na ziemię. Po chwili przestały lecieć. Delikatnie wstałam z podłogi i stanęłam w miejscu. ,, a więc to jest pokój z pułapkami. Muszę uważać jak tu chodzę".

Delikatnie wzięłam noge do przodu. Nic się nie zadziałało. Zaczęłam ostrożnie przemieszczać się.

Już miałam postawić noge na kolejnym z kafelków, gdy usłyszałam szmery w ścianie. Szybko zabrałam noge. Postanowiłam pójść lekko na lewo, później na prawo. Nic się nie działo. ,,Dobra, zostały już tylko dwa kroki i jestem u drzwi. Ja to mam farta." Pomyślałam i stanęłam na kolejnym co było moim błędem. W moim kierunku poleciała kłoda, którą szybko ominęłam i skoczyłam w kierunku drzwi. ,,Okey, nie można się cieszyć do póki nie będę mieć pewności, że mi się udało" pomyślałam.

Otworzyłam kolejne drzwi. Na środku zauważyłam coś świecącego. Przyjrzałam się bliżej. ,,Klucz!!!"krzyknęłam w myślach. ,,To on! Udało mi.. chwila, powiem to jak mi się uda go zdobyć i zamknąć bramę".

Podeszłam bliżej do klucza. Wokół siebie nie widziałam niczego podejrzanego.

Postanowiłam szybko wziąść klucz i tak zrobiłam. Wyciągnięcie klucza było łatwe. Nikt go nawet nie pilnował. Upewniłam się czy to aby ten klucz. ,,Jest biały więc to ten" .

Po chwili wszystko zaczęło się trząść. W oddali usłyszałam głośny ryk. To był on, ten demon.

Spanikowana zaczęłam szukać innej drogi ucieczki.

Mój wzrok natrafił na szczelinę w drzwiach. Widziałam w niej postać, po czym od razu się uśmiechnęłam.

- no hej..

Zdjęcie Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt