Smile

2.7K 142 61
                                    

KyeonJin
Yoongi wiedział, że to wszystko wywarło na mnie duże wrażenie.
Nie chciałam tego po sobie pokazać, więc wyszłam.
Szybko udałam się do mojego pokoju i położyłam się na łóżku.
Nie wiedziałam co myśleć.
Przypomniałam sobie tego starego człowieka i jego ostatni oddech.
Min Yoongi miał potężną moc.
Mógł bez żadnego wysiłku odebrać komuś najcenniejszą rzecz którą posiadał - życie.
Musiałam zabić go jak najszybciej, gdy jeszcze niczego się nie spodziewał.
Przypomnę, albo jak kto woli - wyjaśnię, dlaczego chcę się go pozbyć.
Zginęłam w mieście którą spalił Bóg Śmierci.
Teraz, po ponad 500 latach, odrodziłam się ze wszystkimi wspomnieniami.
1 na 5000000 osób zabitych przez Boga, gdy nie zasłużyły na smierć, odrodzi się ze swoimi wspomnieniami.
Najwyraźniej byłam tą osobą, a za misję życiową obrałam sobie zemstę.
Gdy zginęłam, miałam zaledwie 9 lat, a moja mała siostra, której niestety nie udało się odrodzić, 3.
Nikt wtedy nie zasłużył na smierć. Zwłaszcza, że ta śmierć była zachcianką Boga.

Odkąd nauczyłam się czytać, sama studiowałam zielarstwo.
Stąd wiem o tych wszystkich nieznanych roślinach, naparach itp.
Znalazłam również zabójczy roztwór, który z łatwością pozbawi Boga życia.
Od dawna leżał w gotowości we wnętrzu mojej torby, z którą nie rozstawałam się na krok.

- Jin! - krzyknął z góry Yoongi.
Pobiegłam do jego pokoju i otworzyłam drzwi.
- Tak?
- Zaraz mam spotkanie, na którym będą wszyscy bogowie, więc jak się pewnie domyślasz, jest ono bardzo ważne.
- Oczywiście. - kiwnęłam.
- Dobrze, przynieś mi, więc uroczyste szaty.
Skłoniłam się nisko, jak zwykle zresztą, i podałam mu to, o co prosił.
- Dzięki.

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
Szczęśliwy dzień.
Jak przyjedzie będzie zmęczony, znam go.
Poprosi mnie o jakiś jego fit napar, a ja mu wleję to co trzeba, i po sprawie.
Misja w tym wcieleniu załatwiona.
Później mogą mnie za to zabić, torturować, co im się żyw nie podoba.
Wreszcie miałam powód do radości.

- Nie wiem kiedy wrócę, ale pewnie jak to takie spotkania, będzie to chwilę trwało. Nie zasypiaj dopóki nie przyjdę.
- Tak jest.
- Dobra, idę. Do potem. - machnął i pstryknął palcami, po czym zniknął.
- Oczywiście, że nie mam zamiaru spać idioto! - powiedziałam zadowolona, sama do siebie.
Wbiegłam do swojego pokoju i sprawdziłam, czy aby napewno wszystko mam przygotowane.
Oczywiście, było.
Cóż, nie zostało mi nic innego jak tylko czekać.

Położyłam się na łóżku, ale nie mogłam zasnąć z ekscytacji. Podeszłam więc do okna i zaczęłam oglądać noce niebo.
Dzisiaj było wyjątkowo piękne.
Czyżby Yoongi był w dobrym nastroju?
Rzadko w takowym bywa, ale kto go tam wie.

Minęła godzina, dwie, trzy... a jego nadal jak nie było. Myślałam, że umrę z nudów.
Była już czwarta nad ranem, niedługo miał kłaść się spać.
Wtedy na dole rozległ się huk otwieranych drzwi.
Zdziwiłam się, bo Min rzadko ich używał.
Zbiegłam po schodach zobaczyć, kto przyszedł i nie powiem, mocno się zdziwiłam.
Zamiast Yoongiego ujrzałam sześciu mężczyzn.
Nagle przede mną pojawił się wyczekiwany przeze mnie chłopak.

- Przyprowadziłem gości, nakryj do stołu. - powiedział wskazując na facetów za sobą.
- Dobrze. - ukłoniłam się i poszłam do kuchni.
Super, wszystko legło w gruzach, bo jemu zachciało się koleżków przyprowadzać.
Będę to musiała przełożyć na później.
Trzeba zachowywać się normalnie żeby przypadkiem bóg mądrości ( i destrukcji przy okazji, co bardzo starał się ukryć ), który znajdował się wśród gości Min'a, nie odkrył moich zamiarów.

Wyciągnęłam onyksową, czyli najcenniejszą zastawę Yoongiego i starannie rozłożyłam ją na długim stole.
- Gotowe panie. - powiadomiłam Boga nocy.
- Dobrze. - powiedział, nawet nie patrząc na mnie i poszedł aby usiąść na swoim miejscu.
- Twoja służka? - spytał, jak się nie mylę, bóg piękna, Kim Seokjin.
- Tak. Siadajcie.
- Witaj. - przywitał się ze mną Kim.
- Dzień Dobry. - odpowiedziałam, kłaniając się i nie ukrywając swojego dużego zdziwienia, że ktoś w ogóle mnie zauważył.
Zaraz każdy z pozostałych 5 bogów, przywitał się ze mną w naprawdę miły sposób. Najwyraźniej byli wychowani, nie tak jak ten debil...
- Czemuś taka zdziwiona panienko? - zapytał mnie z uśmiechem, równie jasnym jak jego atrybut, Hoseok. On naprawdę świecił, tak jak mówiły legendy. - Czyżby twój pan źle cię traktował?
Odwrócił się w stronę Yoongiego i pościł mu oko, a ten tylko westchnął.
- Nie, ależ nie. Wszystko jest w porządku. - kłamstwo.
- Jakby coś, to daj znać! - powiedział, obejmując sobie twarz, na której widniał promienny uśmiech, po czym usiadł na swoim miejscu.

Chyba polubię Boga słońca.
Nie wyglada na kogoś, kto by zabijał dla zabawy.
W ogóle nie wyglądał na kogoś zdolnego do zabijania.
W sumie, to tylko Yoongi budził taką grozę. Reszta wyglądała bardzo przyjaźnie.
Jak mogą przyjaźnić się z kimś takim?

Przez następne dwie godziny usługiwałam mężczyznom i przysłuchiwałam się o czym gadają.
Gdy byłam w swoim pokoju, usłyszałam swoje imię. Jednak nikt mnie nie wolał, po prostu rozmowa zeszła na mój temat.
Zaciekawiona wyszłam na korytarz i oparłam się przy ścianie, tak, żeby mnie nie widzieli, ale żebym mogła ich słyszeć.
-.... tak?
- No, ale to N... spec...nego. - mogłam usłyszeć jakieś nie pełne słowa Yoongiego.
- Nie ma jej t..u? - to chyba Namjoon.
- Ra...ej nie, a co?
- Bo zobaczyłem coś dzi...nego. - podeszłam bliżej. Czyżby coś zauważył?
- Co niby? - głos Min'a miał trochę oburzoną barwę.
- Czy ona może... Nie jest przypadkiem..., No wiesz... Drugim wcieleniem...?
Wstrzymałam oddech.
A jednak. Jego mądrość jest niepodważalna. Wystarczyło, że raz na mnie spojrzał i już nabrał podejrzeń.
- Namjoon, stary, co ty gadasz?
- No nie wiem, wcześniej, w jej oczach tak jakoś mi się wydaw-
Przerwał, bo gdy wziął do ręki kryształowy kielich z winem, ten wyślizgnął mu się i spadł na ziemię, rozbijając się na drobne kawałeczki.
Jego moc destrukcji również była nie do podważenia.

- AhahhaaaHAHA!!! - wybuchnął śmiechem bóg słońca, a zaraz za nim, pozostali.
- No i patrz, co żeś zrobił! - krzyknął przez śmiech Jimin.
- Nie, to już było trochę rozbite... - próbował bronić się Kim.
- Tak, tak! Teraz będziesz płacił! - darł się przez łzy śmiechu Yoongi.
Uśmiechnęłam się, bo przynajmniej nie wrócą do mojego tematu, zwłaszcza, że są trochę podpici.

Teraz wszyscy mieli niesamowity ubaw z Namjoon'a, a ja pierwszy raz widziałam Min'a, który tak się śmieje.
- Słodko... - szepnęłam sama do siebie, ale po chwili zamarłam, gdy usłyszałam swoje słowa.
Uderzałam się w policzki.
- Co ty gadasz! Masz go zabić a nie! Nie, nie, nie! Nie jest słodki! Zabił cię!

Pomogło.
Ale tylko na chwilę.
Dopóki nie zobaczyłam tego uśmiechu jeszcze raz.

War Of Feelings - God Of Death ( Min Yoongi ) Where stories live. Discover now