Pomoc wroga

1K 89 2
                                    

James
To był najgorszy weekend w moim życiu. Spojrzałem na zegarek, za trzy godziny widzę się z Niną. Właściwie już powinna wracać do domu. Wyciągnąłem komórkę z pod poduszki.
Do Nina:
Hej kocie, jesteś już w domu?
Wstałem i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Wychodząc miałem złe przeczucie. Spojrzałem na wyświetlacz ale nie miałem żadnego powiadomienia. Skupiłem swoje myśli na niej, nie poczułem ani żeby się bała, ani żeby czuła ból. Może po prostu zgubiła telefon, albo nie usłyszała dźwięku przychodzącej wiadomości bo szła ulicą. Teraz powinna być w domu.
Do Nina:
Odpisz, zaczynam się martwić.
Ubrałem się i przypiąłem miecz. Spojrzałem jeszcze raz na telefon, ale nic mi nie przyszło. Szybkim krokiem opuściłem gniazdo i wzbiłem się w powietrze. Postanowiłem wylądować na dachu jej bloku i skupić się na jej ciele, na jego położeniu. Nie było jej w środku, próbowałem podążyć za moim odczuwaniem jej ciała, ale ciągle gubiłem trop. Tak jakby otaczało ją coś co tłumiło by moc naszej więzi. I ja już wiem co. Jebane kurwa wampiry, zabije to ścierwo. Znów leciałem nad miastem, tym razem w kierunku Red Shot.
Nina
Obudziłam się w ciemnym miejscu, poczułam chłód i wilgoć. Miałam zawroty głowy i byłam zdezorientowana. Co się stało? Zaczęłam się rozglądać, byłam w klatce. Wytęrzyłam wzrok i zobaczyłam wokół siebie pięć innych klatek. Coś się w nich ruszało, ale miałam zbyt rozmazany obraz by zobaczyć co.
James
Czekałem przed bocznym wejściem aż przyjdzie do pracy. Lokal otwierają za trzydzieści minut, więc już powinien tu być.
- Czym sobie zasłużyłem na ponowne spotkanie?- powiedział z sarkazmem. Złapałem go za poły kurtki i przycisnąłem do ściany. Czułem jak się spiął, zaskoczyłem go.
- Gdzie ona jest?!- krzyknąłem mu prosto w twarz.
- Twoja panna? Nie wiem.- uśmiechnął się- może woli moje pocałunki i dlatego nie odbiera. Uderzyłem go parę razy żeby wiedział że nie żartuje.
- Gdzie ona jest?- powtórzyłem podkreślając każde słowo.
- Wyobraź sobie że nie pilnuje twojej laski....
- Wiem że jest wśród wampirów, czuje jak wasza energia zakłóca moje wyczuwanie jej.- powiedziałem przerywając jego kłamstwo.
- Ja jej nic nie zrobiłem.
Ugięły się pode mną nogi, poczułem jej strach. Mimo tak silnej emocji gubiłem ją. Klęczałem trzymając się za serce. Jej strach wrócił ze zdwojoną siłą, ale wciąż nie mogłem się przebić by ją znaleźć. Wampir przykucnął obok mnie i patrzył.
- To nie moja sprawka że zniknęła, ale mogę ją znaleźć.- podniosłem oczy z ziemi na niego, wiedziałem że ta pomoc będzie mnie kosztować.
- Jak?
- Gdy się całowaliśmy- zagotowałem się w środku, chyba to wyczuł, bo zobaczyłem satysfakcję w jego oczach- pękła jej rana na ustach, zlizałem z niej krew.
- No i?- powiedział to jakby miało coś zmienić.
- Jeszcze przez jakieś dwa dni będę czuł gdzie jest, a raczej jej krew.
- Co chcesz w zamian?- spytałem nadal stojąc w szoku.
- Informacje.
- Nie owijaj w bawełnę, nie mam czasu.
- Czemu ona nie mieszka w gnieździe?
- Skąd to wiesz?- i co cię to kurwa obchodzi?
- Ja tu zadaje pytania. Więc?- stałem w ciszy wymyślając kłamstwo.
- Wiesz że słyszę bicie twojego serca? Będę wiedział jeśli skłamiesz.
- Bo do niedawna nie wiedziała że istnieją inni lotnicy. Żyła wśród ludzi, nadal mieszka z rodzicami którzy nie wiedzą o jej skrzydłach.- miałem nadzieję że to mu wystarczy.
- Jest co jeszcze, czuje to. Co?
- Inni lutnicy nie wiedzą o niej i nie mogą się dowiedzieć.
- Dlaczego?
- Bo ona była eksperymentem, zamiana ludzkiego DNA na nasze na poziomie pojedynczej komórki. Oni nie wiedzą że przeżyła i nie mogą się dowiedzieć.
- Bo?- spytał drążąc temat.
- Zamknęli by ją w laboratorium.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz