Razem na zawsze

875 72 4
                                    

James
Kręciła się w moich ramionach całą noc. Żadne z nas nie zmrużyło oka, więc wstając po szóstej czułem się jakbym był chory.
- Ona coś ją kombinuje.- powiedziała moja połówka wychodząc z łazienki.
- Może wyprowadzka teraz nie byłaby takim złym pomysłem? Wynajęli byśmy mieszkanie blisko twojej szkoły.- nie musiał bym oglądać twojego ojca, co znacznie zwiększyło by jego szanse na przeżycie.
- To są koszty. I co z twoją pracą?
- Dolatywał bym. To miasto nie jest drogie, stać nas.- to niska zapłata za spokój.
- Robisz mi mętlik w głowie.- pocałowałem ją w czoło.
- Zastanów się, proszę. Zrobię nam śniadanie i poczekam w kuchni.
Nina
Coraz poważniej zaczynałam myśleć o jego propozycji, w ostatnim czasie liczba plusów znacznie przebiła liczbę minusów. Usłyszałam wibracje telefonu gdy miałam już wychodzić z pokoju. SMS Mama: Wróć do domu, chcemy z Tobą porozmawiać na spokojnie.
Do mama: Będziemy na 10.
Idąc korytarzem nikogo nie minęłam, tak samo na schodach. Dopiero będąc kilka kroków od kuchennych drzwi usłyszałam głosy.
- Aż tak? Serio? I co zamierzacie spełnić groźbę?
- Mam nadzieję, gdy nazwał ją dziwką myślałem że go pobije. Właściwie gdyby nie szybka reakcja Niny zrobił bym to.
Weszłam do środka gdy kończył zdanie. Kanapki, jajecznica i sok były na stole nie ruszone.
- Hej piękna, dobrze że jesteś bo uderzył mnie gdy chciałem zacząć bez ciebie.- poskarżył się Maks.
- Część- przywitałam się- trzeba było zacząć beze mnie.- powiedziałam siadając koło mojej połówki.- Czemu wstałeś tak wcześnie?
- Nie wstałem, dopiero wróciłem z patrolu. Słyszałem że planujecie zmiany w swoim życiu?
- Zobaczymy co przyniesie dzisiejsza rozmowa. Ale jeśli postawa moich rodziców się nie zmieni to nie będziemy mieli wyjścia.
- Kiedy zaczynasz szkołę?- spytał James.
- W następny poniedziałek.
Mój telefon poruszył się w mojej kieszeni. SMS Mama: Wolimy żebyś przyszła sama. Ona naprawdę ma tupet.
Do Mama: Nie.
James spojrzał na mnie gdy cała się spięłam, ale nie spytał o co chodzi. Wiedział kto mógł napisać i że nie chce się tym dodatkowo denerwować. Zaczynam coraz bardziej cenić tą więź. Ubraliśmy się w ciszy, nie sądzę by rodzice zmienili opinie na temat naszego ślubu ale nic nie tracimy idąc tam. Chciała bym polecieć do domu zamiast jechać motocyklem. Niestety piękna pogoda z pewnością wyciągnęła ludzi z domów, bezchmurne niebo też nie pomaga w ukrywaniu się.
- W porządku?
- Tak- odpowiedziałam gdy winda stanęła na moim piętrze. Powinnam zadzwonić? Przecież to mój dom... Nie wzięłam kluczy. Kurwa. Nacisnęłam dzwonek i mocniej ścisnęłam dłoń Jamesa. Ojciec otworzył drzwi i spojrzał na mnie, chyba nie spał, miał opuchnięte oczy i bladą skórę która zmieniła kolor na czerwony gdy spojrzał na mojego męża.
- Dlaczego dzwonisz? To twój dom i to się nie zmieni.
- Nie wzięłam kluczy.- wpuścił nas do środka. Poszliśmy do salonu, przez chwilę panowała niezręczna cisza.
- My mówiliśmy wczoraj- "mówili" taa- wasza kolej. Po co to było? Co chcieliście osiągnąć?
- Nic nie chcieliśmy osiągnąć, kochamy się a to tylko uczyniło nasz związek oficjalnym.
- I nie mogliście poczekać parę lat?
- Po co?
- Żebyś nie musiała szukać prawnika do rozwodu.
Co z nimi nie tak?! Co oni się tak uparli na ten rozwód?! Poczułam ja moja połówka nakreśla kółka kciukiem na moim nadgarstku. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie lekko.
- Nie będzie potrzebny- odpowiedziałam spokojnie.
- Masz rację córuś, bo podpiszesz unieważnienie małżeństwa.
- Nie
- To albo będziesz musiała się wyprowadzić. Myślisz że jesteś dorosła? Sądzisz że cokolwiek wiesz o tym świecie?- teraz to ja się zagotowałam w środku.
- To wy gówno o nim wiecie. Zawsze woleliście odwrócić wzrok zamiast zaakceptować niewygodną prawdę!

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz