Mrrr, nie drocz się!

3K 158 35
                                    


Taehyung miauknął cichutko, gdy jego plecy zderzyły się z miękkim materacem łóżka. Jeon zagryzł wargę, ponownie tego wieczoru podziwiając piękny obrazek, jakim był jego cudowny kociak, patrzący na niego z czystym pożądaniem spod długich, ciemnych rzęs. Wyglądał tak rozkosznie, tak dobrze... Każdy centymetr jego ciała był idealny, ociekający perfekcją i słodyczą.

- Teraz pan się podroczy z kocurkiem – warknął z czystą satysfakcją, po czym schylił się nieznacznie do szafki nocnej, wyjmując z małej szufladki drobny, skórzany knebel. Ręce mu już drżały z podniecenia, a niewielkie kropelki potu zaczęły spływać z jego skroni, ale mężczyzna starał się to wszystko zignorować. Owszem, żądza była obecnie jego głównym instynktem, kierowała wszystkimi jego neuronami, jednak zaspokojenie i danie satysfakcji Taehyungowi przewyższało te pierwotne odczucia. Jeon bowiem kierował się prostą zasadą w łóżku „jeśli kici jest źle w łóżku, to Pan jest do bani i sam powinien nią być".

- Meowww – Tae był zachwycony. Uwielbiał kary cielesne, kochał wszelkie łopatki, kajdanki i inne ciekawe stworki w ich szafie, jednak knebelek... Knebel był czymś, co widniało na pierwszej pozycji jego listy z fantazjami. Brak możliwości wydania z siebie jakiekolwiek logicznego dźwięku, delikatna doza braku oddechu, wpływała na kocurka lepiej, niż kocimiętka. To uczucie, gdy Jungkook rżnął go bez opamiętania, a on nawet nie mógł porządnie jęknąć... Och.

- No mam nadzieje, że „meow" – zakpił sobie, następnie wkładając gładką kuleczkę do ust kociaka, na co tamten ochoczo zaczął ją obracać języczkiem. Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie na taką reakcję, jednocześnie zapinając knebel z tyłu główki partnera. Gdy już mu się udało, przejechał po skórzanym materiale opuszkami palców. Była zimna, ciemna i świetnie kontrastowała z rozkoszną oraz bladą buźką chłopaka. – Taki kochany.... Pan o ciebie zadba – wysapał na jednym wdechu. Schylił się w dół, by pocałować blondynka w czółko, a zaraz potem w nosek. Oczy Taehyunga aż zaszkliły się z radości, jaką odczuł na taki gest. Czuł się kochany, czuł się bezpieczny i zaopiekowany. Ufał brunetowi bezgranicznie, co tamtego również niesamowicie nakręcało. I w tym wszystkim najpiękniejszym było to, że nie tylko ich ciała były gorące, ale i serca.

Starszy wstał szybko i podszedł do szafki z lubrykantami (tak, miał taką szafkę, była promocja w aptece, okej?) i wyciągnął z niej drobną, niebieską buteleczkę. Wylał sporą ilość lepkiej, zimnej mazi na swoją dłoń, po czym rzucił pojemnik na łóżko, zaraz obok swojego kocurka. Sam zaczął rozcierać substancję w swoich rękach, by ta zrobiła się troszeczkę cieplejsza.

Kicia bacznie obserwując poczynania swojego pana, zaczęła się niespokojnie wiercić i sapać prosto w kuleczkę, jednocześnie śliniąc ją niemiłosiernie. Dopiero teraz do Tae dotarło jak źle podziałał na niego dwutygodniowy celibat. Jak bardzo potrzebował ciepła partnera, jak bardzo jego cała, kolokwialnie mówiąc, chcica, była okropna do powstrzymania i jak bardzo oczekiwał w końcu ulgi i wypełnienia.

A Jungkook doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Dlatego też od razu, gdy lubrykant zmienił swoją temperaturę na lekko wyższą, mężczyzna klęknął przy łóżku i ucałował kolanko swojego kocurka, który grzecznie uniósł się na łokciach, by lepiej widzieć poczynania właściciela.

- Rozłóż nóżki, śliczny – nakazał brunet, na co kocurek ochoczo przystał, rozszerzając swoje uda przed samą twarzą Jeona, dodatkowo starając się jeszcze kusząco wypiąć, by jak najlepiej podziałać na zmysły estetyczne Kooka.

A ten już powoli tracił grunt pod kolanami. Jego najpiękniejszy chłopiec, który miał tak cudowne, zgrabne nogi, lekko błyszczące od lepkiej mazi w ich górnych partiach i do tego ta dziurka... Malutka, różowiutka i gładka... Brunet nie byłby sobą, gdyby pierw nie ucałował jej delikatnie, co zostało nagrodzone soczystym jękiem, brzmiącym jak najgorętsza melodia świata. Trudno mu było się oderwać od swojego raju, jednak zrobił to, by zaraz wepchnąć w wnętrze Tae swoje dwa, lepkie palce.

- Hyymmmyy - wydusił niezrozumiale Taehyung, ale co on mógł? W buzi miał kuleczkę, która umożliwiała mu okazanie swojego zachwytu tym, że nareszcie jego partner porządnie się nim zajmuje. A chciał. O rany, jak on chciał się teraz rzucić na Jeona, wpić się w jego usta i samemu nadziać na jego penisa, by się zaspokoić. Chciał tego bardziej niż cokolwiek innego w tym momencie.

Ale nie mógł

I to było najlepsze.

Musiał czekać i dalej być nakręcany.

- Coś chciałeś powiedzieć, malutki? – zażartował sobie starszy, oblizując usta. – Że za wolno? Mam szybciej? Wedle życzenia – mruknął i zaczął szybko poruszać palcami we wnętrzu chłopaka, drugą dłonią łapiąc za jego penisa, by mu również oddać należny hołd. Starał się poruszać rękami w miarę równomiernie, by Tae mógł dostać z tych czynności jak najwięcej rozkoszy i dobra. Im dłużej Jungkook nad tym pracował, tym mocniej czuł gorąco i mokro na opuszkach, bowiem kicia stawała się coraz to mocniej wilgotna i gotowa. – Ojejku... Jak ja cię kocham...

Blondynek z całych sił nie chciał się poruszać ani wiercić, by nie przeszkadzać Kookiemu w rozciąganiu, lecz było to zadanie zdecydowanie zbyt trudne. Kurwa, jak mu było dobrze, a jednocześnie tragicznie. Podniecenie, mimo, że już naprawdę cholercia nie powinno, dalej narastało, przez co kocurkowi w pewnym momencie aż poleciały łezki do oczu.

On już naprawde potrzebował.

- Jyyyhhhh – pisnął jak małe dziecko i jak najmocniej mógł, wypiął się w stronę twarzy partnera, niemo błagając go już, by w niego wszedł.

- Och, kicia już nie może? – spytał rozczulonym głosem chłopaczka, wyjmując palce. Złapał się lepkimi dłońmi o skraj łóżka, by wstać i zawisnąć nad twarzą swojego aniołka, który rzeczywiście wyglądał, jakby jego granica została przekroczona. – Kotek potrzebuje pana w sobie? Pan ma rżnąć koteczka? – spytał się słodko, następnie ucałowując rozpalony policzek swojego kochania, na co tamten tylko zaczął jeszcze bardziej wierzgać i potakiwać główką.

W takich chwilach Jungkook musiał się porządnie zastanawiać, na ile może naciągnąć sprawę. Nie chciał robić Tae oczywiście krzywdy, ale wchodzenie w niego, kiedy ten był milimetry od eksplozji emocji było najlepsze i to dla nich obu. Niestety nawet po tylu latach, wyczucie owej granicy nie należało do łatwych zadań. Ostatnio nawet przypadkiem ją przekroczył i zamiast upojnego seksu, dostał płacz i wyrzuty sumienia, które zżerały go dość długo. Blondynek jako jego największy skarb musiał dostać zawsze to co najlepsze, dlatego w tym momencie Jeon skupił się z całych sił, analizując, co zrobić.

Spojrzał powoli na swojego kocurka, którego oczka były tak bardzo błagalne, twarzyczka czerwona, zarumieniona, a z ust lała się ślina.

Okej, zdecydowanie to ten moment.


!!!!

hyhy, i o to powstał kolejny rozdział o rozciąganiu. To ten moment, że zaczęłam sama się zastanawiać, kiedy Jk w końcu zamoczy ;ppp 

Zrób to dla mnie...Załóż uszka! I TaekookWhere stories live. Discover now