Część 1- Idealny dzień na...

20 4 1
                                    

-Czy Niemcy zapomnieli już o nazizmie? Czy zapomnieli o eugenice? Czy się poddali?Czy zapomnieli o...II Wojnie światowej? 

Te pytania zadawali zwykli szeregowi i generałowie, bo coś było nie tak. Tylko nikt nie wiedział co. Lecz wszystko się skończyło dnia 03.02.20XXr. gdy wybuchła III Wojna Światowa.

Wybiegłem z budynku strategów. Musiałem dostarczyć otrzymaną wiadomość za wszelką cenne. Myślałem tylko o tym. Pędziłem przez zniszczone ulice gdy nagle na mojej drodze stanął wysoki blond włosy o oczach bardziej błękitnych niż niebo, dobrze zbudowany mężczyzna. Po mundurze poznałem, że to wysoko postawiony niemiecki dowódca. Niestety nie zdążyłem go wyminąć, bo pochwycili mnie jego podwładni. Nieznośny ból przeszył moje lewe ramie, jak by ktoś wbił mi tam szeroką igłę ale nie zwróciłem na to zbytniej uwagi, bo zadanie, które otrzymałem zaprzątało moją głowę. Przecież ten dokument jest arcy ważny, nie mogą się dowiedzieć co jest tam napisane. W ostatniej chwili w trakcie szarpaniny z dwójką szeregowych zgniotłem i wepchnąłem sobie do ust list, który miałem doręczyć. Gdy mnie unieruchomili podszedł do nasgenerał. Starałem się przeżuć i połknąć kartkę papieru. Lepiej by wiadomość nie została dostarczona niż wpadła w ręce wroga. Niestety to nie było takie proste. Kiedy miałem już chociaż cień szansy na to by połknąć list zacisnąłem oczy oraz zęby i ni stad ni zowąd poczułem, że ktoś naciska na moje usta. Najpierw delikatnie i subtelnie ale z czasem z co raz większym naciskiem aż czyiś język wsunął się w moje usta. Popieścił lekko moje podniebienie. Otworzyłem zaskoczony oczy. Właśnie całował mnie niemiecki generał. Po minucie w sumie całkiem przyjemnej i długiej odsuną się ode mnie i wypluł kawałek papieru na swoją dłoń. -Zabierzcie go do celi 69. - powiedział po niemiecku do szeregowych po czym odwrócił się i poszedł w swoja stronę.Dwójka żołnierzy zarzuciła mi na twarz worek. Po pewnym czasie zostałem rozwiązany i mocno popchnięty. Usłyszałem ciche

- Powodzenia. Ciekawe czy znowu wygram. -powiedziane przez jednego z szeregowych i wylądowałem na czymś dziwnym.

Zdjąłem worek z mojej twarzy. Okazało się, że to nie było coś ale ktoś. Właśnie siedziałem na kolanach jakiegoś faceta. W jednej ręce trzymał nóż a w drugiej widelec. Był chudy. Miał miękkie, pachnące fiolkami blond włosy i szaro-zielone oczy, które popatrzyły na mnie w niemym zaskoczeniu. Schował sztućce za plecami, zwiesił i lekko przekręcił głowę na bok. Wyglądało to tak jak by się zawstydził.

Szybko zerwałem się na równe nogi. Kątem oka rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było większe niż się spodziewałem, dobrze oświetlone, nie miało okien ani krat tylko duże białe drzwi a do tego pokój miał pomalowane ściany na różowo.

- Przepraszam. To oni mnie tak popchnęli nie chciałem naruszać twojej przestrzeni osobistej. Mam na imię Józef a ty?-zagadnąłem

- ...ni...nic się nie stało. Odpowiedział mi zawstydzony.-pewnie chciał dodać coś jeszcze ale w tej właśnie chwili drzwi się otworzyły i do celi wszedł dowódca, który mnie zatrzymał.

- Witajcie. Jaki piękny mamy dzisiaj dzień, idealny na mały romans. O Ludwiku widzę, że nasz nowy nabytek ci nie za smakował haha... może jest to rzeczywiście wspaniały czas na miłość. Poczekajcie tu na mnie, wszystko przygotuję więc bądźcie cierpliwi. -po powiedzeniu tego puścił nam oczko i wyszedł.

Za nim jednak weszli dwaj żołnierze. Jeden obezwładnił mnie a drugi Ludwika, chyba dobrze zapamiętałem imię. Wyprowadzili nas z celi i każdy z nich skręcił w inną stronę. Niestety moje ręce znowu zostały związane...


Hej ^^ co tam?

Następnym razem przed dodaniem następnej części opiszę okoliczności w jakich narodził się pomysł na to opowiadanie.

Gwiazdka? Komentarz? Do następnego ~


Między nami (W)OlsztynWhere stories live. Discover now