22

394 22 1
                                    

Minęło kilka dni odkąd nie rozmawiam z Jungkookiem. Przechodzimy obok siebie, traktując się jak powietrze. Nasze spojrzenia są obojętne mimo, że jeszcze do niedawna moje serce przyspieszało na widok jego uśmiechu, a teraz przyspiesza gdy za ścianą słyszę głośne płakanie. Cała historia potoczyła się inaczej niż była zaplanowana. Każdy z nas myślał o szczęśliwym zakończeniu, a wyszły z tego jedynie gorzkie łzy. Nie rozumiem, dlaczego ludzie zakochują się w tak nieodpowiednich osobach i kiedy myślą, że są już w 100% szczęśliwi, gubią się i wkraczają na ścieżkę, która przynosi same cierpienia. Nie czułem nic oprócz niepoukładanych myśli w głowie, spuchniętych i piekących oczu od płaczu oraz blizn, które bolały za każdym razem, jak na nie spojrzałem. Wiedziałem, że nie mogę zrobić nic poza patrzeniem aż któryś z nas po prostu się wykończy. Ale nie mogłem pozwolić by był to właśnie on.

^^^

Jungkook cierpiał, kiedy wiedział obojętny wzrok swojego kochanka. Kiedy nie patrzył on już na niego, tak jak kiedyś. Jungkook myślał, że picie i ćpanie pozwoli mu zapomnieć o tym chłopaku, który potrafił przyspieszyć bycie jego serca zwykłym uśmiechem. Taehyung w oczach kochanka był wyjątkowy. Był dla niego najpiękniejsza istotą stąpającej po zakazanej ziemi. Ale Jungkook czuł się brudny, ponieważ brał coś przed czym ostrzegali go przyjaciele. On po prostu zaczął się od tego uzależniać. I nawet teraz w domu siedząc samotnie na balkonie paląc kolejnego papierosa, płakał; płakał cicho by nie martwić tym Taehyunga, który również wylewał z siebie wodospady łez, ale głośno ponieważ chłopak był kruchy i nie umiał się z tym kryć. Jungkook czuł się źle, ponieważ nie mógł zrobić nic z tym, że jego miłość płacze. Dlatego siedział pod ścianą i szeptał jakieś niezrozumiane rzeczy, ponieważ lamentował tak bardzo, że łzy napływały mu do buzi, a on po chwili zaczął się nimi dusić. Nie dał rady kumulować w sobie tylu emocji i wybuchł zanosząc się głośnym szlochaniem, kilka sekund później upadł i już miał tracić przytomność, ale najpierw wyszeptał:

-Nie martw się, nawet gdy odejdę. Dasz sobie radę sam.

^^^

-I jak? Zastanowiłeś się?- zapytała ciocia, sącząc swoją kawę.

-Tak i-i myślę, że chcę z tobą lecieć.

-To wspaniale Taehyung. Ale jeśli nie jesteś gotowy to...- przerwałem jej

-Jestem, naprawdę jestem.- powiedziałem stanowczo, siadając na krześle obok. - Mam tam nawet przyjaciela, więc myślę, że sobie poradzę. Nie chcę tutaj dłużej mieszkać. Boję się tego miejsca i tych uczuć, które wędrują gdzieś w powietrzu. Tych pustych spojrzeń. Boję się stanu w jakim się teraz znajduję, będąc tutaj. Chcę zacząć nowe życie, ciociu. Powodem jest to, że mój żywot tutaj nie traktuję jako żywot. Ludzie, którzy żyją, kiedy upadną, podnoszą się, a ja czuję, że spadając wpadłem do wielkiego dołu, z którego po prostu nie mogę wyjść.

To nie tak, że chciałem zapomnieć, o tym co się wydarzyło. Nie chciałem, ale myśl o tym, że będę tu mieszkał przerażała mnie bardziej niż to, że Jungkook codziennie płakał. Wiedziałem, jak bardzo sobie nie radzi. Ale to już nie to samo uczucie które, łączyło nas przedtem, to uczucie wygasło w chwili, kiedy dowiedziałem się, że jest moim bratem. Ja też cierpię, ale wiem, że jeśli zniknę wszystko się ułoży. Miłość sprawia, że człowiek staje się idiotą i w tej sytuacji, ja też się nim stałem, zostawiając chłopaka na pół zepsutego przez miłość.

-Taehyung, jeszcze jedna sprawa.- powiedziała kobieta, łapiąc mnie za rękę.- za nim wyjedziemy chcę byś znalazł osobę, która Cię skrzywdziła.

I wtedy do mnie dotarło, że przecież nie mogę zostawić tej sprawy zamkniętej. Tamtej nocy ta osoba mnie katowała i sam nie wiedziałem jaki był tego powód.

-Spokojnie, wiem kim on jest.

Krótko ale to wszystko przez szkołę. Zatapiam się w nauce...
A no i zbliżamy się do końca!

Love from the enemy is not love ♥ ~ Taekook |zαкσń¢zσиє|Where stories live. Discover now