Jechaliśmy w komfortowej ciszy, którą przerywała jedynie melodia Ghost of you...
Nagle samochód zatrzymał się pod małą restauracją na obrzeżach mista. Justin wysiadł po chwili wysiadając i podając mi dłoń, ostrożnie wysiadłam z jego pomocą, a później on objął mnie i weszliśmy do środka.
-O boże - szepnęłam widząc wnętrze restauracji. Wszystko było takie delikatne ale miało swój urok, a kiedy Justin zaprowadził mnie do ogrodu restauracji gdzie czekał stolik specjalnie dla nas byłam zachwycona. - to musiało kosztować fortunę
-Księżniczko nie licz pieniędzy tylko spędź ze mną swój cenny czas i daj mi możliwość patrzenia na twój uśmiech. - na moich policzkach od razu pojawił się krwisty rumieniec, a Jay posadził mnie na krześle i sam zajął swoje miejsce.
-Tu jest tak pięknie, cudowne miejsce skąd je znasz?
-To moja mała tajemnica skarbie. Na co masz ochotę hm? -otworzył kartę i szukał czegoś skupiony, ja zrobiłam to samo.
-Ym może tą sałatkę z tuńczykiem.
-Kochanie słuchaj nie przyszliśmy tu jeszcze bardziej się odchudzać, to może ja zamówię dla nas obu co?
-No dobrze zdaje się na ciebie. - odłożyłam kartę i podziwiałam jego szczery uśmiech towarzyszący skupieniu.
Po chwili pojawił się kelner pytając co dla nas, no i się zaczęło...
-...sałatkę z kurczakiem i mozzarellą, później spaghetti a na deser tort czekoladowy. Ah i do tego najlepsze wino jakie macie! - był taki wesoły, a ja siedziałam w szoku.
-Będziemy jeść. -zachichotał kiedy kelner odszedł.
-Oszalałeś? Kto to wszystko zje, kto za to zapłaci? -Justin z poważaniał i schował moje dłonie w swoje.
-Ariana proszę zapomnij na chwilę o pieniądzach i innych mało ważnych sprawach. Teraz jesteśmy tylko my dobrze?
-dobrze Jay -uspokoiłam się i od razu zaczęliśmy żartować.
Kelner kolejno przynosił posiłki i dolewał wina, przy deserze byłam już pewna że pęknę dawno tyle nie zjadłam...Po części w restauracji zrezygnowaliśmy ze spaceru i od razu udaliśmy się do domu Justina. nigdy tu nie byłam więc rozglądałam się ciekawa. Wszystko było urządzone w ciemnych kolorach, tylko salon był jasny. Jego pokój był w kolorze granatowym, duże łóżko stało na środku, a naprzeciw były drzwi i czarna szafa.
Nie zdążyłam rozejrzeć się bardziej bo poczułam jak chłopak przytula mnie od tyłu i całuje po szyji. To cholernie przyjemne, przymknęłam oczy.
-To teraz czas na kolejną część naszej randki skarbie. - szepnął mi przy uchu, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
Kiedy poczuł, że ledwo trzymam się na nogach wziął mnie na ręce ciągle całując moją szyję. Obięłam rękoma jego szyje, a on zdobił moją malinkami. Chwile później leżeliśmy już na łóżku.
-Jeśli czegoś nie chcesz to...
-Wiem - całowaliśmy się namiętnie zapominając o wszystkim. Nasze ciała odkrywało coraz mniej ubrań, nie wstydziłam się go przecież to mój Justin.
-Jesteś taka piękna kochanie. - całował moje nagie piersi również na nich zostawiając malinki, moje policzki były krwistoczerwone przez jego słowa.
-Zawstydzasz mnie Juss. - jęknęłam cicho nie mogąc się powstrzymać.
-Mmm kochanie moje.
Niedługo później nie mieliśmy już żadnych ubrać na sobie, a Justin był bardzo blisko mnie.
-Będę delikany kochanie - szepnął. Po czułam lekki ból i pocałunek złożony przez niego na moim czole.
-Shh boli..
-Wiem aniołku jeszcze chwilkę. - miał rację po chwili czerpała już tylko przyjemność z każdego jego ruchu.
*presepektywa Justina*
Wygląda tak pięknie wijąc się podemną, cichutko jęczy moje imię. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy ile to dla mnie znaczy. Po upojnych chwilach wzięliśmy kąpiel i wróciliśmy do łóżka. Ari wtuliła się we mnie i powoli zasypiała, a ja bawiłem się jej włosami.
-Dziękuję Jay. -mruknęła ziewając.
-To ja dziękuję księżniczko, śpij spokojnie będę przy tobie.
I tak właśnie skończył się ten emocjonalny dzień. W końcu mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy i to dzięki tej niesamowitej dziewczynie.
~~~~~~~~~~
OKEJ BO ZNOWU KTOŚ MI WYJECHAŁ Z POLSATEM MACIE NEXT!!! ❤Co myślicie? Chcecie ktoś kolejny?
DU LIEST GERADE
Destroyed
FanfictionJustin & Ariana Czy dwoje zranionych ludzi napiszę nową historię? A może wszystko zniszczą tajemnice przeszłości?