Epejsódion II

87 10 29
                                    

      Przeczesała łagodne fale mahoniowych włosów. Spojrzała na śpiącą Sachi, która jeszcze trzymała w dłoni butelkę po sake. Młoda oficer przykryła beżową tkaniną śpiącą kobietę i wyszła z jej pokoju. Wyczekiwała momentu, aż słońce wreszcie wstanie. Lubiła wracać akurat o takiej porze, jednak miała obawy, że znowu się spóźni i ominie ją coś ważnego. Nie chciała być ukarana, ani stracić stanowiska. Było jej za dobrze, nie wyobrażała sobie bycia o chociaż jedną rangę niżej.

      Śpieszyła się bardzo, nawet nie zauważyła zwierzęcia, o które się potknęła. Szybko spotkała się z chodnikiem. Powoli podniosła się z ziemi, obok siebie zauważyła szarawego kotka, który był zajęty toaletą. Dziewczyna spojrzała w błękitne oczy zwierzęcia.

– Hej, Aoi. Uważaj jak chodzisz. Ja wybaczę ci wszystko, ale nie każdy będzie tak łaskawy. – uśmiechnęła się i pogłaskała zwierzątko. Uwielbiała koty, kiedyś, gdy jeszcze mieszkała w Rukongai miała sporo takich pupilów. Każdego kotka, który przebiegł w okolicy jej domu była w stanie nazwać i zapamiętać. Tak samo było i z tym, którego poznała w Seireitei. Nazwała go Aoi, z powodu ładnych, niebieskich oczu. Zwierzęta też bardzo lubiły Kōyę. Młoda oficer sama nie wiedziała czemu tak jest. Szczerze nawet jej to nie zastanawiało. Nawet nie czuła jak czas płynie.

                              ★★★

     Kōya spoglądała przed siebie. Lubiła wpatrywać się w śliczny zachód słońca. Tylko wyczekiwała na to aż ciemność zacznie otulać niebo, jakby szykując je na obudzenie się gwiazd. Chłodniejszy wiatr sprawił, że na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka, nie lubiła tego uczucia. Jednocześnie wsłuchiwała się w słowa swojej koleżanki. Brunetka uśmiechała się lekko, gdy wspominała o swoim przyjacielu z dzieciństwa, białowłosym kapitanie dziesiątej dywizji - Tōshiro Hitsugayi.

– A ty, Akisuki-chan? Jak wyglądała twoja przeszłość? Podobała ci się? – spytała z lekkim uśmiechem. Wtedy młodej oficer wydawało się, że poczuła ukłucie w sercu, a powietrze stało się nagle ostrzejsze.

– Nie było tragicznie. Ale teraz podoba mi się trochę bardziej. – uśmiechnęła się nerwowo. Wiedziała, że prawda jest o wiele bardziej wstrząsająca.

                            ★★★

Zostaw mnie, zostawcie mnie wszyscy! Nie dotykaj mnie! Odejdź, już! – krzyknęła, dławiąc się łzami – Nie chcę waszej pomocy, po prostu dajcie mi spokój! Nie chcę! – popatrzyła z wściekłością i strachem w swoich błękitno-żółtych oczach. Starsza o kilka miesięcy dziewczyna posiadająca długie, jasnobrązowe włosy odsunęła się szybko. Z jej bursztynowego spojrzenia biła mądrość, jak i zmartwienie i zagubienie.

Kōya. Musisz coś zjeść i pójść spać. Przecież ważniejsze, że przeżyłaś. - wypowiedziała drżącym głosem i ścisnęła mocniej w dłoniach miskę z jedzeniem – Nie jesz od wczoraj. Wyglądasz słabo. Na pewno dobrze się czujesz? – spytała, na co młodsza otarła łzy.

Nie jest dobrze. Kłamałam. A głodna nie jestem. Możesz to komuś oddać, nie warto marnować jedzenia, szczególnie tutaj. – westchnęła. W końcu po jakimś czasie jednak się poddała. Dała się nakarmić siostrze.

Powiesz teraz, jak się czujesz? Ojca nie ma, możesz mi wszystko powiedzieć. Chyba, że nie chcesz. – spytała z troską bursztynowooka Shindera.

Po prostu czuję się brudno. Mimo, że się myłam już wiele razy dzisiaj. To straszne uczucie. – wymusiła w sobie parę słów. Nie czuła się dobrze. Chciała się zapaść pod ziemię i nigdy nie wychodzić na zewnątrz.

 ᴋᴀᴛʜᴀʀsɪs » bleach Where stories live. Discover now