22

1.9K 166 87
                                    

Więc z gracją baletnicy i wyczuciem Chodakowskiej przemierzyłem niezwykle trudną przeszkodę, aby dotrzeć do akademika.

Zdyszany (nie mam idealnej kondycji ok?), w końcu stanąłem przed drzwiami do pokoju. Wyjąłem klucz, i że zdziwieniem zauważyłem, że drzwi są otwarte. Gotowy użyć moich niesamowitych zdolności karate (chodziłem na zajęcia aż 2 dni), zobaczyłem Namjoona.

-Przyszedłem po koszulkę. -uprzedził moje pytanie.

-Oh- wydałem z siebie ciche westchnięcie, spuszczając wzrok.

Namjoon wyjął czarno-szarą koszulkę z miękkiego materiału z szafy, po czym mnie minął.

W ostatniej chwili złapałem go za rękaw.

-J-ja przepraszam. -wyjęczałem, a moje buty nagle stały się niezwykle interesujące.

Kiedy po chwili nadal się nie odezwał, puściłem jego rękaw, szykując się na napad złości.

-Wiesz, chciałem na chwilę zamieszkać u chłopaków... -zaczął, a ja automatycznie posmutniałem. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie wiem czemu zareagowalem tak emocjonalnie. W końcu to tylko kolega. No może przyjaciel.

-Ale jednak tu zostanę. -dokończył, przytulając mnie. Pisnąłem wewnętrznie, wystraszony. Myślałem, że na mnie nakrzyczy, albo uderzy, a on mnie przytulił.

-N-nie jesteś na mnie zły? -Zapytałem cicho.

-Nie jestem. -wyszeptał, i zaczął głaskać mnie po głowie.

Wtulilem się w niego. A w mojej głowie pojawiła się jedna, uciążliwa myśl.

-Będziesz spać tutaj? -zapytałem.

-Mhm, pójdę do chłopaków i im powiem. - mruknął, po czym się ode mnie odsunął. Niechętnie się od niego odsunąłem. Wyszedł z pokoju.

Usiadłem na łóżku, i westchnąłem. Uciążliwa myśl powróciła.

Czy Namjoon jest dla mnie tylko przyjacielem?
.
.
.
.
.
Proszę oto rozdział.

378% hetero/ sugamonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz