Zimne, wieczorne powietrze szczypało w policzki, a nieprzejednany, północny wiatr dął zawzięcie, przyprawiając Yuuriego o dreszcze. Nie pomagały mu już nawet te wszystkie koce, w które zawinął go Victor, ani ciepła woda, ciągle krążąca naokoło jego zmarzniętego ciała. Było mu słabo. Świat zamazywał się za każdym razem, kiedy pies przeskakiwał kolejną zaspę, a latający wokół śnieg tylko pogarszał jego okropne zawroty głowy. Jakby tego było mało, gdzieś w jego uszach odzywały się dziesiątki niezbyt przyjemnych dzwonków, które zagłuszały dosłownie wszystko. W tym jego własne jęki.
W sumie cała ta sytuacja była zwyczajnie... nierealna. Yuuri w najśmielszych fantazjach nie powiedziałby nigdy, że będzie kiedyś jechał przez lodowe pustkowia, na grzbiecie olbrzymiego psa, tuląc się do pleców bardzo przystojnego, srebrnowłosego mężczyzny. Srebrnowłosego mężczyzny, który siedział sobie spokojnie w cienkim sweterku, zupełnie nie zauważając, że pojedyncze nitki, wystające z jego ubrania, zdążyły już zamarznąć na kość. Tak samo z resztą, jak jego rozczochrane, połyskujące włosy.
Wyglądał, jak Lodowy Król. Piękny. Dostojny... i tak bardzo odległy. Jakby cały czas żył w swoim własnym wymiarze. To się nie mogło dziać naprawdę. Było tak niemożliwe, że brunet modlił się do wszystkich bogów, jakich znał, żeby to jednak była prawda. Phichit zawsze powtarzał mu przecież, że ze swoim stylem życia nigdy nie znajdzie sobie faceta. W końcu Yuuri już od dłuższego czasu wolał przyglądać się światu, trochę jakby zza szklanej szyby, którą sam postawił pomiędzy sobą, a okrutną rzeczywistością. Traktował ludzi, jak dzieła sztuki - podziwiał ich, ale zupełnie się do nich nie zbliżał. Od tragicznej śmierci swojej rodziny, trzymał się na dystans. Bał się przywiązywać. Nie, żeby w ogóle miał do kogo. Rozmawiał przecież tylko z sąsiadami i nielicznymi kupcami, którzy odwiedzali jego małe, zaściankowe miasteczko. Od kiedy Phichit wyjechał na studia, nie miał tam już nikogo. Żył od dzieła do dzieła. Od listu do listu. Od świąt do świąt...
Dlatego nagłe pojawienie się Victora było dla niego, jak cud. Piękny mężczyzna, ulepiony z innej gliny niż wszyscy wiejscy podrywacze... cudownie złożony, a zarazem niezwykle prosty. Uczuciowy. Dobrze radzący sobie ze słowami. Był ucieleśnieniem najskrytszych marzeń bruneta.
Był nierealny.
Nie mógł więc istnieć. A skoro nie istniał to może ten pies, te wyboje, ten chłód... może to wszystko tylko mu się śniło? W sumie mógł po prostu majaczyć. Krzyczeć przez sen, jak za dawnych, dziecinnych lat... Być może nawet obudził już rodziców, którzy kazali jego siostrze, Mari, posłać po doktora. A to ciepło, opływające dolne części jego ciała mogło być zwyczajną kołdrą, którą mama nakryła jego zmarznięte ciało. To miało więcej sensu, niż ten pies, czy wampir. Bardzo przystojny wampir.
Szkoda, że nie istniał.
- Yuuri, trzymaj się... - Ciepły i bardzo czuły głos dochodził, jakby z daleka, częściowo niknąc w głośnym skrzypieniu świeżego śniegu. - Wytrzymaj jeszcze troszkę...
- Ma... ma? - Yuuri wychrypiał cicho, z całych sił próbując przekrzyczeć wiatr. Nie, żeby mu się to udało. Brakowało mu siły, żeby wziąć choć jeden porządny wdech, a co dopiero, by poprawnie użyć swoich strun głosowych. Powietrze było zwyczajnie tak zimne, że zamroziło całe wnętrze jego ciała, zmieniając go w olbrzymi, oddychający sopel lodu. - Mamo... ? Mari wezwała doktora? Źle się czuję... - Chłopak westchnął cicho, wtulając twarz w nieco szorstki kocyk. Całe szczęście był dość ciepły. Jakby pod nim znajdowało się prawdziwe, żywe ciało. Może jego piesek przyszedł się przytulić? Może to on pachniał wiatrem, sosną i... czymś jeszcze. Czymś cudownym. To był zapach szczęścia.
- Yuuri... - Przerażony głos odezwał się ponownie.
"Zacznij w końcu odpoczywać! Zamknij oczy! Śpij! Nie wyleczę cię jeśli dalej będziesz się tak przemęczał!" W jego głowie rozległo się rozeźlone gderanie jakiegoś blondwłosego aniołka. Skąd on go znał? Te halucynacje były coraz dziwniejsze. Czyżby umierał?
CZYTASZ
Zagubieni w ciemności || Yuri on ice!
RomanceKatsuki Yuuri to młody, ciężko pracujący czarodziej, który w świecie pozbawionym ciepła odnajduje radość w tworzeniu dzieł ze szkła i kryształów. Niestety życie w Lodowym Królestwie nie jest proste. Wysokie podatki, szlachta nie mająca za grosz sza...