12: Yoongi

168 11 21
                                    

~~YOONGI POV~~

Gdy Namjoon otworzył drzwi od niewielkiej knajpki, doszedł do naszych uszu dźwięk dzwoneczków przywieszonych zaraz przy nich. Musiałem przyznać, że nie byłem wielkim fanem takich pierdół, dlatego też po pewnym czasie ten dźwięk zaczął mnie irytować. Nie mogłem nic na to poradzić, że akurat ten bar oferował mega dobre jedzenie w całkiem niskich cenach. A nie płaciłem za jedną osobę tylko za dwie, bo oczywiście Hoseok jak zawsze chodził, mając dosłownie kilka marnych wonów w portfelu. Wszystkie pieniądze jakie posiadał młodszy ładował w szkołę tańca, której potrafił całkowicie się oddać. Dlatego nie miałem serca zostawiać go bez jakiegokolwiek jedzenia, więc niemalże stałem się jego bankomatem.

Usiedliśmy przy większym stoliku, zaraz chwytając za karty dań. Oczywiście doskonale znałem ją na pamięć, bo jadałem tu bardzo często jak tylko wychodziłem z kolegami z uczelni na jakieś piwo albo zabierałem tutaj swoją dziewczynę Jennie, której nie odpowiadał klimat tego miejsca. Była strasznie wybredna i zawsze musiała pokazywać swoje niezadowolenie. Zabierałem ją tu specjalnie, wręcz robiąc jej na złość. Mimo, że później przez godzinę musiałem wysłuchiwać jaki to ja nie jestem.

Po chwili spojrzałem na twarze znajomych, widząc skupienie na ich twarzach, kiedy szukali czegoś idealnego dla siebie. Wtedy dopiero zauważyłem, że Jimin siedzi dość daleko od Jungkooka. Wydało mi się to odrobinę dziwne? Hoseok mówił, ż eta dwójka dobrze się ze sobą dogaduje. Ale cóż, nie byłem kimś, kto mieszałby się w relacje innych ludzi.

Spojrzałem też po chwili wyżej wspomnianego, który wodził wzrokiem po spisie z napojami. Mogłem być w 100% pewny, że aktualnie szuka pozycji ze spritem. Uwielbiał ten napój i mógłby pić z butelkę dziennie.

-Podają tutaj sprite'a - zaśmiałem się do niego, na co on od razu pokazał swój promienisty uśmiech.

Jeszcze trochę zajęło, zanim każdy był gotowy złożyć zamówienie. Bardzo lubiłem to miejsce za pewną rzecz, która nie pojawiała się na co dzień w restauracjach. A mianowicie na stole zawsze leżał pliczek z kartkami, na których można było zapisać zamówienie oraz numer stolika. Była to wygodniejsza opcja, bo człowiek nie musiał słuchać upierdliwego kelnera, który co chwile pytał co może podać. Dlatego każdy zapisał na papierze swoje zamówienie, po czym oddałem bilecik do kasy i mogłem wrócić na swoje miejsce.

Atmosfera między nami powoli zaczęła się rozluźniać i już po chwili każdy był pochłonięty konwersacjami na przeróżne tematy, które sprytnie łączyły się z każdą inną. Nie musieliśmy długo czekać, aż na stole pojawiały się pierwsze fast foody. Każdy przyglądał się jak przed daną osobą pojawiał się talerz z jedzeniem, który kelner kładł z niezwykłą delikatnością, jakby porcelana miała zaraz popękać w zetknięciu się z blatem.

Moje zamówienie przyszło jako drugie, więc mogłem zacząć już delektować się smakiem frytek. Biorąc jedną w dłoń spojrzałem w stronę rudowłosego, który z niecierpliwością czekał na swoje zamówienie. Nasze zamówienia nie różniły się jakoś bardzo, a wiedząc jak bardzo jest głodny podsunąłem mu swój talerz.

Spojrzał na mnie najpierw zaskoczony, by po chwili pokazać swoje ząbki wykrzywiając swoje usta w uśmiechu. Podziękował mi delikatnym skinieniem głowy i zabrał się do zajadania frytek. Nigdy nie potrafiłem mu odmówić, mimo, że dopiero 3 lata temu nasze rodziny spotkały się po wielu latach ciszy. Szybko z Hoseokiem złapaliśmy kontakt i staliśmy się dla siebie jak bracia, którzy nie potrafili bez siebie żyć. Mimo, że byłem starszy od niego tylko o rok, to zawsze troszczyłem się o niego i nie potrafiłem przejść obojętnie, kiedy działa mu się krzywda.

Mijały kolejne minuty, a kolejne posiłki jak i napoje zapełniały niewielki prostokątny stół. Nikt nie przerywał swoich rozmów nie patrząc na to, że byli w trakcie konsumowania. Może nie byłem jakoś szczególnie wygadany, ale lubiłem słuchać co inni mają do powiedzenia.

- Zamówiłbym coś słodkiego -mruknął Jin chwytając po raz kolejny za menu. Namjoon przysunął się do niego i razem z nim przeglądał kolejne pozycje słodkości- albo wiecie co? Jak się samemu je to nie ma przyjemności... Więc Namjoon stawia każdemu jakiś deser, ostatnio dostał niezłą wypłatę - wyszczerzył się, jakby właśnie odbierał jakiegoś nobla. Chłopak już miał zamiar protestować, ale uprzedził go nasz brunecik.

- Ja niestety muszę spasować - powiedział biorąc torbę z podłogi – Zbieram się, muszę zdążyć na korepetycje. –dało się dostrzec iskierki w oczach młodszego. Na dźwięk jego słów, zauważyłem jak Jimin spiął wszystkie mięśnie, ale nawet nie spojrzał na chłopaka.Jungkook zaś pożegnał się z nami z uśmiechem, po czym wyciągnął z portfela odliczoną ilość wonów i położył na stół.

- Do zobaczenia - rzucił i pędem skierował się do wyjścia. Rzuciłem mu jeszcze szybkie spojrzenie, kiedy był już przy samych drzwiach baru, po czym zwróciłem się ponownie do swoich towarzyszy.

- Więc skoro Namjoon stawia - powiedziałem, chwytając za karteczkę do zamówienia. Nakreśliłem na niej kilka znaków i podałem ją Hoseokowi - Trzeba skorzystać - uśmiechnąłem się perfidnie, ale starsi doskonale wiedzieli co to oznacza. Namjoon tylko westchnął wiedząc, że i tak z nami nie wygra i będzie musiał wyłożyć ciężko zarobione przez siebie pieniądze.

Po ponownym zamówieniu wróciliśmy do naszych poprzednich konwersacji,a czas biegł nieubłaganie szybko. Chłopaki zaczęli się zbierać ze względu na Jimina, który trochę przeholował z procentami. Musiałem przyznać, że śmiesznie było zobaczyć chłopaka w takim stanie, gdyż zawsze ułożony pan przewodniczący rzadko spożywał takie ilości alkoholu. Ja jeszcze nie zamierzałem wracać, bo powoli sączyłem swoje piwo. Lubiłem się nim delektować, a nie chlać jak porąbany. Namjoon postanowił potowarzyszyć mi w moich planach na resztę wieczoru, a ja nie protestowałem. W sumie to nie lubiłem sam pić, więc było mi to na rękę.

- W ogóle weź jaki przypał... udało mi się namówić Jungkooka, by zapomniał o tym co stało się w sylwestra... a myślałem, że będzie o wiele gorzej - mówił, a ja wziąłem kolejnego łyka swojego napoju.

-To dobry dzieciak i wiem, że raczej nie chciałby robić komukolwiek problemów. Zwłaszcza twojej księżniczce. - prychnąłem.

- No ciekawe jakbyś ty się zachowywał na jego miejscu.

- Aż tak mnie to nie ciekawi, bo ja nie wbijam się do szaf w obcych domach. -popatrzył na mnie rozbawiony, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.

Gdy już skończyłem pić swój alkohol, spojrzałem na zegarek. Było już dosyć późno, więc trzeba było się w końcu zebrać do akademika, by zdążyć przed "godziną policyjną". Przecierając oczy wstałem i sięgnąłem po swoją kurtkę, która leżała na krześle obok. Namjoon poszedł w moje ślady i już niedługo po tym żegnaliśmy się z naszym ulubionym barem.

Gdy w końcu wróciłem do akademika musiałem zahaczyć o portiernię, w której powinienem się wylegitymować. Podałem, więc kobiecie legitymację z moimi danymi, po czym zerknęła na mnie i zapisała kilka liter w swoim zeszycie. Gdy tylko otrzymałem swoją własność skierowałem się niespiesznie na 3 piętro, gdzie znajdował się nasz pokój.Zerknąłem na zegarek w telefonie, by już po chwili uświadomić sobie, że Hoseok już zapewne smacznie śpi w swoim łóżku.

Delikatnie otworzyłem drzwi, starając się nie wydawać żadnego dźwięku. W końcu nie chciałem go niepotrzebnie budzić. Ściągnąłem kurtkę, którą od razu powiesiłem na wieszaku. Następnie po cichu zsunąłem z mych stóp obuwie. Wchodząc w głąb pokoju usłyszałem tylko ciche chrapanie młodszego, dlatego działając impulsywnie, zapewne pod wpływem tych kilku procentów, które niedawno w siebie władowałem, podszedłem do jego łóżka siadając na jego skraju.

Rudowłosy leżał do połowy odkryty, więc przykryłem go, całując delikatnie w nos, który delikatnie zmarszczył. Był taki uroczy jak to robił, że zawsze łapałem się na tym, że wyczekiwałem aż zrobi coś takiego. Odgarniając mu delikatnie włosy z oczy wyszeptałem.

- Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że nie jesteśmy rodziną...

Lek mego serca |[j.k + ?]| ✓Where stories live. Discover now