03 • DWUGŁOWA SROKA I PIECZEŃ Z KRÓLIKA

137 18 30
                                    

❝ jesteś z rodu słońca, prawda? [

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

jesteś z rodu słońca,
prawda? [...] rzadko
się takich spotyka

___________________________________

Kiedy tym razem otworzył swoje oczy, nad jego głową nie migotały ani jasne światła, atakujące jego wrażliwy po przebudzeniu wzrok, ani sylwetki pielęgniarek, sprawdzających temperaturę jego ciała. Nie dostrzegł także ani białego sufitu, ani przypiętej do dłoni żyłki, łaskoczącej mokrą od potu skórę. Najbardziej żałował natomiast, że nie dane mu było ujrzeć uśmiechniętej twarzy przyjaciela, który siedziałby na krześle obok łóżka, z marynarką przewieszoną przez ramię i kubkami po kawie na stoliku nieopodal. Patrzyłby teraz na niego miękkim wzrokiem, zawierającym jednocześnie ulgę, jak i troskę o zdrowie Jimina, który stracił przytomność po raz kolejny w tym tygodniu. A potem pytałby, czy potrzebuje chwili odpoczynku, oferując podwózkę do domu.

Teraz zamiast szpitalnej bieli dostrzegł nad sobą jedynie stare, drewniane belki; zamiast kołdry, jego ciało okryte było zaledwie cienkim kocem, a nos, po chwili namysłu, wreszcie zarejestrował silną woń lasu, iglastych drzew i mokrej trawy, które ku jego zaskoczeniu, wydawały mu się w tej chwili wyjątkowo przyjemne. W pokoju, w którym leżał i w którym nigdy wcześniej nie miał okazji przebywać, panował naturalny półmrok, co zapewne świadczyło o tym, że słońce zbliżało się ku zachodowi, a Jimin zastanawiał się, w jaki sposób się tu znalazł. Zamiast Hoseoka, który z pewnością rozwiałby wszelkie wątpliwości, obok Jimina siedział teraz jedynie jakiś nieznajomy chłopak o niebieskich włosach, które prawdę mówiąc, zrobiły na leżącym chłopaku niemałe wrażenie. Że też nigdy nie wpadł na to, aby przefarbować się na ten kolor — pomyślał jeszcze, zanim całkowicie odzyskał świadomość, a jego oczy raptownie stały się trzy razy większe, odzwierciedlając nagłe przerażenie chłopaka, który nie potrafił przypomnieć sobie zarówno miejsca, w którym się znajdował, jak i twarzy swojego towarzysza, który w jednej chwili odwrócił wzrok w jego stronę i dostrzegając, że Jimin odzyskał przytomność, uśmiechnął się do niego promiennie. Gdy nachylił się w jego stronę, błyskawiczne zebrał całą energię zwiotczałych mięśni i odepchnął go od siebie, próbując jednocześnie czym prędzej podnieść się do pozycji siedzącej. I może to zadanie wcale nie byłoby takie trudne, gdyby nie cienkie, żelazne łańcuchy, którymi został przypięty do drewnianej ramy łóżka.

— Hej, Słoneczko, żadnych gwałtownych ruchów, bo jeszcze zakręci ci się w głowie.

Jimin, wciąż zaniepokojony do granic możliwości, skrzyżował na te słowa swój wzrok ze wzrokiem niebieskowłosego chłopaka, czując się w jego obecności co najmniej niekomfortowo. Obce oczy przez cały czas uważnie śledziły każdy najmniejszy ruch jego ciała, a czarne jak noc tęczówki wydawały się wręcz hipnotyzujące, nadając swojemu właścicielowi przerażający wygląd bazyliszka, zwodzącego każdego napotkanego na swojej drodze. Z pewnością nie były to oczy zwykłego człowieka, a Jimin powoli zdawał sobie sprawę z tego, że jego ostatnie kilka dni również w wielu aspektach odbiegały od codziennej przeciętności. Znał przecież to spojrzenie — w końcu to ono było ostatnim, które pamiętał, nim stracił kontakt z rzeczywistością.

Sunshine //yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz