#10

311 12 15
                                    

- Dobra, kobieto! Ja, przyszłam tu tylko po to, żeby wziąć zeszyty do szkoły! Nie mam już nawet siły na kłótnie z Tobą! - wydarłam się
Wbiegłam do swojego już starego pokoju i wzięłam te książki z plecakiem. Dostrzegłam Michała w drzwiach pomieszczenia.
- Daria, wszystko ok? - zapytał słodkim głosem
- Jasne, a czemu ma nie być?
- Tak tylko pytam.. - odpowiedział niepewnie
Westchnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Rozpłakałam się. Tak na prawdę sama nie wiedziałam dlaczego.
- Nie płacz, proszę Cię! - przytulał mnie i głaskał po głowie
- Jezu Misz, ja muszę iść do szkoły - wyrwałam się gwałtownie z jego objęć i pobiegłam sprawdzić, która godzina. 9:30. Taa. I tak już nie zdążę. Spojrzałam w przestrzeń ze złością. W poniedziałek wracam na 100 procent do szkoły.
- Daria, halo?! Ziemia do Darii?! Żyjesz? - zaśmiał się Michał
- Tak, wiesz na prawdę. Bardzo zabawne. - wywróciłam oczami.
- Ok. To znak, że żyjesz - uśmiechnął się szeroko
- Dobra Michał, możesz sobie no nie wiem pójść? - powiedziałam bez żadnych emocji z kamienną twarzą
- Nie mogę. Chyba, że pójdziesz ze mną do mojego mieszkania.
- Dobra, pójdę. Nie mam ochoty siedzieć z tą kobietą pod jednym dachem. Już Ty jesteś od niej lepszy.
- No dzięki - zaśmiał się
- Dobra czekaj Misz, tylko się spakuję.
- Jasne. Pomóc Ci?
- Kurde, co jest? Czemu jesteś miły? Ja jestem chamska. Przynajmniej tak myślałam.
- Jestem taki z natury słońce - uśmiechnął się
- Słońce to Ty masz za oknem. O ile mi wiadomo to jestem Daria Michałku - uśmiechnęłam się złośliwie
- A co nie podoba Ci się jak tak mówię? To jak wolisz? Kocie? - zaśmiał się
- Nie przeginaj Szpaku!
- No to jak mam na Ciebie mówić?
- Nie możesz po prostu najzwyczajniej w świecie Daria?! To taki problem?! Uważasz, że mam brzydkie imię?! Tak?! Słucham! Powiedz mi to prosto w twarz kolego! - wydarłam się, czasami sama siebie nie rozumiem, ale trudno taka już się urodziłam.
- Ej no Daria, bez przesady. Masz bardzo ładne imię. Wyluzuj. To jak pomóc Ci w tym pakowaniu słoneczko? - uśmiechnął się
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz i wywalasz z tego pokoju i z mieszkania! - pogroziłam mu palcem, żeby podkreślić wagę wypowiedzianych słów.
- Oj Daria oboje wiemy, że lubisz, jak tak na Ciebie mówię - cały czas się uśmiechał
- Mam Cię dość! - rzuciłam w niego zegarkiem, który miałam pod ręką
Po chwili zaczęłam powoli zdawać sobie sprawę z tego co zrobiłam. Podbiegłam do niego przestraszona. Nie ukrywam, było mi bardzo głupio. Trudno. Czasu nie cofnę. Jestem okropna. Zauważyłam, że leci mu krew z nosa. No dziwne! Chwyciłam jego dłoń i poszłam z nim do łazienki. Dałam mu kawałek papieru. Trzymałam go za jedną dłoń, o czym zorientowałam się dopiero po jakimś czasie.
- Michaś, ja Cię strasznie przepraszam. Ty wiesz, że ja Cię kocham.. - zestresowałam się jak nigdy. Co ja właśnie powiedziałam. Zaczęłam myśleć jak to odkręcić.
- Jesteś dla mnie bardzo ważny przyjacielu. - patrzyłam w jego oczy
- Tak, Ty dla mnie też. Tylko powiedz mi, dlaczego? Czy jestem aż tak okropny? Jeśli tak to przepraszam - lekko się zaśmiał, patrząc na mnie
- Nie Misz, ja po prostu szybko się irytuję bez powodu, chociaż to już zauważyłeś nie raz i nie dwa. Wybacz. Ja na prawdę nie chciałam słońce! - zaśmiałam się, a on ze mną
- Nic się nie stało w sumie. Nie ważne, co zrobisz i tak będziesz dla mnie najważniejsza - patrzył głęboko w moje oczy
- Ty dla mnie też - położyłam lekko rękę na jego dłoni
- Ej dobra już nie krwawię, jakby ktoś w ogóle pytał - zaśmiał się
- Oo to dobrze - powiedziałam nie patrząc na niego, tylko gdzieś w dal

580 słów

TEN, KTÓRY MNIE ZMIENIŁ ~ M. SZWhere stories live. Discover now