Rozdział 4

2.3K 96 5
                                    

Kiedy próbowałam zasnąć, usłyszałam krzyki. Do pokoju wbiegła podekscytowana Łucja, a za nią Edmund.

- Miałam rację. Przed chwilą, znowu byłam u pana Tumnusa, z resztą Edmund też tam był.- powiedziała dziewczynka.

Popatrzyłam na Edmunda ze zdziwieniem i zapytaniem w oczach, ale on zupełnie to zignorował. Zapadła chwilowa cisza, którą przerwał blondyn.

- I widziałeś fauna? - zapytał się.

-No wiecie, nie byliśmy cały czas razem. A właściwie gdzie ty byłeś? 

- No wiecie, bawiłem się z nią, podpuściłem ją. No ale małe dzieci już takie są. - po tych słowach Łucja rozpłakała się i wybiegła z pokoju. Piotr i Zuza pobiegli za siostrą, a ja zostałam.

- Jesteś z siebie zadowolony ? - zapytałam kładąc się spowrotem. Nic nie odpowiedział, więc postanowiłam kontynuować. - Ale tak na serio. Byłeś w Narni?

- Co cię to obchodzi ? 

- Tyle ile ciebie dobro swojej siostry, czyli nic. Moja ciekawość jednak przewyższa nawet pragnienie zabicia cię. - obróciłam się do niego plecami, chwilę później usłyszałam trzaśnięcie drzwi przez co cicho się zaśmiałam. No dzieciak!

Kiedy Łucja się uspokoiła i zrobiło się jasno na zewnątrz, wyszliśmy na dwór pograć w coś. Ja oczywiście nie nadawałam się do grania w cokolwiek, oprócz gier planszowych, więc usiadłam obok najmłodszej, czytając książkę. W pewnym momencie moją rozmowę z Łucją przerwał dźwięk stłuczonej szyby. Okazało się, że Edmund też nie potrafi grać. Nie byłam jedyna.

- Ty to masz talent.- wrzasnął Piotr na Edka.

- Odwal się.

Nagle usłyszeliśmy krzyki gospodyni i czym prędzej uciekliśmy z miejsca zdarzenia. Wszystkie drzwi były zamknięte, z wyjątkiem tych gdzie znajdowała się szafa. Wszyscy weszliśmy do mebla i dostaliśmy się do Narni. Piotr i Zuza nie wierzyli własnym oczom. Zaczęliśmy rzucać się śnieżkami. No z wyjątkiem Edmunda.

- Ał. Przestań. - oburzył się brunet, gdy Piotrek rzucił w niego śnieżką.

- Okłamałeś nas.

- Wy też jej nie wierzyli.

- Przeproś je !

- No dobra sory.

- No i super. To co robimy?- zapytał blondyn.

- Może pójdziemy do pana Tumnusa. - zaproponowała Łucja.

-Jasne, no to złożymy mu wizytę.- powiedział Piotr, wyjmując stare płaszcze z szafy i dając je nam.

- Ale to babskie futro. - powiedział Edek z grymasem na twarzy.

- No, jasne. - po tych słowach zaczęłam głośno naśmiewać się z Edmunda, ten widząc to rzucił we mnie śnieżką, ja nie byłam gorsza i zrobiłam to samo.

Po chwili Piotr nas uspokoił. Kiedy dotarliśmy do domku fauna, nie wyglądał on tak samo, w środku wszystko było porozwalane, tak jakby przeszło tornado. Piotrek zaczął czytać jakiś papier, ale nie słuchałam, bo chodziłam po domku Tumnusa. Nagle rodzeństwo wyszło z chatki jak zwykle zostawiają mnie z tyłu. 

- Czy ten ptak coś ... chce od nas ? - zdziwiła się Zuzanna.

Piotr jako pierwszy wyszedł z chatki, oczywiście za nim ruszyła pozostała trójka . Gdy wszyscy wyszli ptaszek odleciał w nieznaną im stronę, a w krzakach coś zaszeleściło. 

- To ... To bóbr, tak ? - zapytała najmłodsza .

- Tak właśnie tak. - potwierdziłam patrząc na dziwne zachowanie Piotrka. Co on robi ? Chce zwabić zwierze ? On jest normalny ?

- No chodź. Chodź, chodź ... 

- Co jest ? Mam ci paznokcie poobgryzać ? - w tym momencie parsknęłam śmiechem na cały las. Dziewczynka zaśmiała się razem ze mną. Natomiast Edmund i Zuzanna wytrzeszczyli oczy.

- Łucja Pevensie ? - podszedł bliżej bóbr.

- Tak. - oznajmiła podchodząc. Bóbr wciągnął do przodu łapkę, w której trzymał chusteczkę. - To chyba chusteczka, którą dałam ...

- Tak, wiem. - przerwało jej zwierzę. - Dał mi ją zanim go zwinęli.

- Nic mu nie jest ?

- Zejdźmy z widoku. - powiedział zmieniając i rozglądając się, a po chwili odbiegł .

Łucja, Piotr i ja natychmiast zaczęliśmy iść za nim.

- Co ty robisz ? - zatrzymała nas Zuza.

- No właśnie. Dlaczego chcesz gadać z tym bobrem ? - dopytał Edmund.

- Bo zna tego fauna. - oznajmił blondyn jakby było to całkiem logiczne.

- Ale to zwierze. Nie dziwi cię , że zna nasz język ?!

- Ludzie to też zwierzęta. - wtrąciłam. Najmłodsza wybuchła śmiechem po raz kolejny, a zawtórował jej Piotr. Zuzanna wykrzywiła twarz w grymasie połączonym ze zdziwieniem. Co w tym było takiego śmiesznego, przecież to prawda ?

- No co jest ? - wychylił się bóbr.

- Już , musimy się naradzić.

- To już gorszego miejsca nie było.

- Drzewa to jej szpiedzy. - szepnęła Łucja rozglądając się.


Read between the lines ~ EdmundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz