Rozdział 1

18 3 0
                                    

[Vincent POV]

  Siedziałem w swoim salonie na kanapie, spokojnie popijając Whisky z bursztynowej szklanki, kiedy drzwi za mną, prowadzące do windy otworzyły się, co poprzedził charakterystyczny dzwonek.

- A ty znowu tu siedzisz i się dąsasz, kiedy na dole impreza trwa w najlepsze. Sam przecież mówiłeś, że nie grzecznym jest zostawiać gości samych sobie.

- Ty jednak doskonale wiesz, że tych ludzi w klubie nie uznaję za swych gości. Poza tym. Sądzę, że ten aspekt obecnie nie ma też wiele wspólnego z dobrym wychowaniem. Teraz chodzi głównie o posiadane w domu kosztowności, przynajmniej większości.

- Sądzę, że te panie uznasz za swoich gości. Nie wspominając o swoim drogim przyjacielu.- Słyszałem, jak przemieszcza się w kierunku kanapy, uprzednio szepcząc, prawdopodobnie do jednej z dziewczyn, "Po czekaj tu kochanie". Wraz z jego krokami dało się usłyszeć stukot szpilek. Zaraz po tym blondyn rozsiadł się wygodnie na kanapie, a na jego kolanach pojawiła się młoda kobieta.

- Kaj, cóż ty znów wymyśliłeś, jeśli można wiedzieć?

- Pomyślałem, że jesteś ostatnio strasznie nadąsany, poza tym, myślę, że możesz być głodny,więc przyprowadziłem ci kolację. Stoi tam.- Kiwnął głową w stronę, w którą miałem spojrzeć, po czym odsunął włosy blondynki, będącej na jego kolanach, i wgryzł się bezceremonialnie w jej szyję, a ta sprawiała wrażenie, jakby sprawiało jej to ogromną przyjemność. Obejrzałem się za siebie, a tam stała brunetka, która bezradnie wpatrywała się w, prawdopodobnie, przyjaciółkę. Nie chcąc by na to patrzyła postanowiłem wyprowadzić ją z pomieszczenia. Będąc już pod drzwiami balkonowymi, puściłem dziewczynę przodem, a ta posłusznie przez nie przeszła. Hipnoza Kajetana, wciąż działała, ale umysł dziewczyny się przed nią bronił, dzięki czemu odzyskiwała świadomość.

- Nie zabij jej.- Rzuciłem jeszcze przez ramię. Wiedziałem, że mnie posłucha. Musiał. Nie czekając na jego odpowiedź wyszedłem z pomieszczenia.

- Vincent!- Dobiegł mnie krzyk przyjaciela.

- Nie. Jeśli musisz, skorzystajcie z sypialni gościnnej.- Odpowiedziałem, wiedząc że i tak mnie usłyszy.

- Czy... Czy on ją zabije? Zrobisz mi to samo?- Usłyszałem cichy przerażony głos dziewczyny.

- Nie.- Odparłem, po czym usiadłem, na jednym z foteli znajdujących się wokół.- Minie sporo czasu, zanim wyniosą się...- Przerwał mi trzask tłukącego się talerza.- Mówiłem o pokoju gościnnym, nie kuchni.

- Mówiłeś też, że on jej nie zabije!

- Proszę, nie krzycz. Poza tym. Mogę cię zapewnić, że krzywda jej się nie stanie. Przynajmniej na razie. A jedyne co jej grozi, to, to że może być lekko obolała rano.- Spojrzała na mnie zaskoczona, po czym na jej twarzy pojawiły się wypieki.- Minie trochę czasu, zanim będziemy mogli
z powrotem wejść do środka. Może opowiesz mi coś o sobie.- Zapytałem od niechcenia. Nie lubię rozmawiać na swój temat, a takie pytania ewidentnie krążyły jej po głowie. Mimo wszystko wciąż była pod wpływem hipnozy i nawet jeśliby chciała, a na pewno by chciała, nie mogłaby zaprzeczyć, czy skłamać, i to właśnie postanowiłem wykorzystać.

- Co chciałbyś wiedzieć?- Zapytała, choć było po niej doskonale widać, że nie uśmiechało jej się opowiadać o swoim życiu.

- Może po kolei.- Oparłem, rozsiadając się wygodnie. Dziewczyna odetchnęła, zastanawiając się od czego zacząć.

- Cóż. Na imię mi Anna, jednak znajomi mówią mi najczęściej Ann, mam 19 lat. Z  tego co mi wiadomo, urodziłam się w Polsce, ale niedługo po moich narodzinach przenieśliśmy się tu, więc mieszkam tu, odkąd pamiętam.- Zawiesiła się na moment. Widać było, że dotarła do fragmentu, o którym nie koniecznie chciała mówić. Gestem jednak nakazałem jej kontynuować.- Niedawno mój ojciec miał wypadek, przez co musiał porzucić pracę, a matka ją straciła...- Odetchnęła, a w jej oczach, prócz łez, widać było nieme pytanie, o to, czy tyle mi wystarczy.

- Cóż za straszna i wzruszająca historia, ale nie przyprowadziłem cię tu po to, byś opowiadała o sobie. Miałaś zadowolić mojego przyjaciela.- Usłyszałem głos Kaja, nie znosił, gdy nazywało się go "Kajtkiem". W jednej chwili znalazł się tuż przed wystraszoną dziewczyną, która spojrzała na mnie z niemą prośbą o ratunek.

- Zostaw ją Kaj.

- O nie...- Zaprzeczył machinalnie.- Najpierw ma wykonać zadanie.- Zmusił dziewczynę, by ta spojrzała mu w oczy.- Pamiętasz, co ci mówiłem.- Pokiwała głową, niemal zupełnie nieświadoma.- Cieszę się... No. Na co czekasz?- Zapytał podając jej nóż, po czym, znów zwrócił się do mnie.- Oboje dobrze wiemy, że jesteś głodny. Kiedy ostatnio jadłeś?

- Hm... Pomyślmy. O już wiem! Może rano?

- A kiedy napiłeś się, choć kroplę cieplutkiej krwi?- Na to pytanie nie mogłem mu odpowiedzieć, bo tego sam nie pamiętałem. Starałem się unikać świeżej krwi, w zasadzie odkąd zaczęły powstawać banki krwi.- No właśnie... A tu proszę. Śliczna, małą brunetka, podporządkowana twojej woli, jeśli chcesz.

Bloody LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz