Chodzisz

1.1K 31 2
                                    

Barry x Patty-

Twoi rodzice nigdy na ciebie nie naciskali w sprawie chodzenia. Chcieli się cieszyć tak długo jak można z tych małych rzeczy.  

Znajdowałaś się właśnie kolanach Cioci Cait. Twój tata był na jakiejś misji. Patrzyłaś na jego statystyki. Ciocia mówiła że są bardzo dobre.  Ale wracając byłaś tu pod opieką wujka Cisco i wujka Harry'ego oraz wcześniej wspomnianej Caitlin. Mama i dziadek byli na komisariacie policji. 

Nagle zobaczyłaś mężczyznę, który wchodzi niosąc coś w ręce. Dosłownie w zwolnionym tempie widziałaś jak wszyscy wstają i chcą atakować ale on wyciąga pistolet i strzela do wujka Cisco. Kula leciała naprawdę wolno jakby ciągle trzymała się w miejscu. 

Warknęłaś lekko na tego mężczyznę. Zeszłaś z kolan cioci i upadłaś ale nie poddawałaś się i poszłaś do kuli i próbowałaś ją dosięgnąć ale byłaś za niska więc wzięłaś krzesło, które było przy centrali i dociągnęłaś je do kryminalisty. 

Pistolet zmieniłaś w inną stronę tak by wskazywało udo mężczyzny i złapałaś jeszcze kulę, która bardzo powoli leciała w stronę Cisco. 

Nagle ktoś ci tę kulę z rąk zabrał. Był to twój tata w kostiumie, który wziął cię na ręce. Po chwili świat znów przyśpieszył.

Koleś strzelił sobie w udo i upadł a reszta Teamu Flash patrzyła zdezorientowana póki Flash nie podniósł cię jak w Królu Lwie

-Moja córka jest Speedsterką i chodzi!!!Biegnę do Patty-

Bruce x Selina-

Widziałaś jak "Immy" wypija już dwunasty kubek kawy tego dnia. A jest dopiero piętnasta!!! Nawet twój mózg wiedział, że to nie jest zdrowe

-Immy!!!-Krzyknęłaś

-Nie teraz. Pracuje-mruknął znów pijąc. Miałaś już dość. Nie wiesz czego bardziej. Tego, że do ******* jesteś ignorowana czy tego, że niszczy sobie zdrowie nie idąc spać. Spojrzałaś w stronę drzwi. Widziałaś Jay'a. "Dźiej" dokładnie. Byli jeszcze "Iki" i "Dani" i "Ali". Cóż. Ale jedynym, który mówi płynnie w twoim dziecięcym jest Jay i trochę Dani.

Ale wracając do historii wstałaś lekko ale od razu upadłaś. I tak kilka razy. Ale twój ojciec i matka (Nie pomijając wujka Dźieja) to najbardziej uparci ludzie na świecie.Po kilku nieudanych próbach wreszcie wstałaś i zrobiłaś kilka kroków idąc w kierunku brata. W końcu oparłeś się o jego nogę i lekko nią potrząsnęłaś. Dopiero wtedy oderwał wzrok od ekranu patrząc na twoją uśmiechniętą mordkę. Spojrzał w kierunku drzwi. Jason stał oparty o framugę z małym uśmiechem a Dick stał z kompletnym bananem i telefonem.

A wujek Immy poszedł spać. 

Felicity x Oliver-

Twój tata ćwiczył łucznictwo. Rzucał piłkę i gdy się odbijała wystrzelił strzałę zawsze trafiając w środek.  Zobaczyłaś, że jedna strzała wypadła mu z kołczanu.  

-Tata!-Krzyknęłaś. 

-Nie teraz. Tata działa-Ollie mruknął.  

-Tata!-Krzyknęłaś znowu. W końcu się zniecierpliwiłaś. Zeszłaś z kolan Thea'e.  Powoli szłaś w stronę tej zgubionej strzały. Z początku parę razy się przewróciłaś ale dalej wytrwale szłaś. 

Wzięłaś do rąk strzałę i podeszłaś do taty. Ollie z uśmiechem przyjął strzałę i cię przytulił. Nawet nie widział, że jego siostra wszystko nagrywa

Clark x Lois-

Był grill z babcią,  ciocią Karą, wujkiem Connerem i ciocią M'gann. Jak słodko. Ciocia Megan była super. I zawsze był z nią Sfera i Wilk. Wilk głównie spał ale był. 

Wilk leżał jakieś 5 metrów od ciebie. Ale dla ciebie to kilometr. Spojrzałaś w górę widziałaś mamę, która gadała z babcią i Karą, i Megan. Ty siedziałaś na trawie co było bardzo miłe. 

Ale wtedy go zauważyłaś. To było jakby nagle uderzył w ciebie piorun. TAM BYŁ MOTYLEK!!!!! Był w wielu odcieniach różu. Był tylko jeden problem. Był za daleko. 

Wstałaś powoli na chwiejnych nogach i próbowałaś do niego podejść. Jeden krok, drugi, trzeci i jesteś przy motylku. Odleciał. Jakie uparte zwierze!!! Poleciał na kwiatek dalej. 

Coraz pewniej się czułaś chodząc więc do niego pobiegłaś. I za każdym razem motylek odlatywał co zaczynało cię już frustrować. Niech do jasnego kasztana pozwoli ci się mu przyjrzeć.

Po chwili motylek odleciał w stronę nieba. Jęknęłaś z frustracji. 

Ale na końcu tej części opowieści dostałaś swojego motylka na kilka minut w słoiku (#MydadisSuperman)

Hal x Carol-

-Chodź to taty skarbie-powiedział Hal wyciągając do ciebie ręce

-Nie, podejdź do mamy-Carol z drugiej strony wyciągała do ciebie ręce

Spojrzałaś na nich przez chwilę po czym wstałaś chwiejnie na nogach i zrobiłeś kilka kroków w stronę mamy, która miała triumfalny wyraz na twarzy. 

Jednak mina jej zrzedła kiedy ją ominęłaś i poszłaś do wypchanego {Ulubione/ Zwierzę}, który był maskotką. 

Hal wybuchł śmiechem i złapał się za brzuch tak się śmiejącv

Dc i Marvel Rodzicielskie  PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz