IV

130 6 0
                                    

 Dziwne uczucie chłodu postanowiło przerwać jakże przyjemną drzemkę. Od razu cofnąłem się od chłopaka, który wcierał maść w moje pośladki.

- C-co ty robisz?!- wykrzyczałem przestraszony. Nie dość, że mnie zlał, to jeszcze się do mnie dobiera! Wiedziałem, on musi być gwałcicielem!

- Smaruję, nie widać?- zaśmiał się cicho na moją reakcję. Ha, bardzo zabawne panie „gwałcicielu", bardzo.

- Nie trzeba- odpowiedziałem i przykryłem kocem rozebrane partie ciała. Bolało jak diabli, ale nie pokażę mu tego. Nie ma mowy.

- Chciałem być miły, ale okej- wstał z krawędzi łóżka i podszedł do mnie bliżej. - Za niedługo będzie kolacja, przyjdź, jak zawołam- powiedział i puścił do mnie oczko, na co ja wystawiłem mu język.

Po chwili usłyszałem dźwięki schodzenia ze schodów. Idealny moment na ucieczkę.
Wstałem z łóżka i szybko ubrałem się w dolną część garderoby. Brutal. Boli nawet, jak zakładam ubrania. Rozejrzałem się w celu wymyślenia planu ucieczki. Drzwi? Zbyt proste, a poza tym on jest na dole. Okno? Pierwsze piętro, więc nie jest tak źle. Mam koc i prześcieradło, żeby zrobić prowizoryczną linę.
Podchodzę do okna i sprawdzam, jak bardzo można je otworzyć. Pierwsza połowa otwiera się bez problemu, jednak druga ma zatrzask, który trzeba otworzyć. Bez większych problemów i to się udało. Wyjrzałem przez nie, dzięki czemu miałem wgląd na podwórze. Nie było małe, zdecydowanie. Było ogromne! Zanim znalazłbym jakieś wyjście, spokojnie mógłby mnie złapać. Czyli mój świetny plan musi poczekać. Wróciłem do środka i zamknąłem okno. Podkręciłem się jeszcze chwilę po pokoju, kiedy usłyszałem, jak chłopak woła mnie na kolację.

Nie spieszyłem się z zejściem. Niech wie, że nie jestem tu z dobrej woli i mi nie zależy.

- Usiądź- uśmiechał się do mnie i wskazał miejsce przy stole. Siadając, syknąłem cicho na ból pośladków.
- Przepraszam, zapomniałem, już idę po jakąś poduszkę- mógłbym przyciąć, że jest zadowolony z mojej reakcji. Jakby go to usatysfakcjonowało. Oj nie, nie pozwolę na to. Przyniósł miękką poduszkę, na której usiadłem, wyczekując kolacji. Już po chwili przed moimi oczami pojawił się talerz pełen słodkich pyszności. Chodźcie do tatusia wy moje słodkie, przykryte bitą śmietaną i polewą czekoladową zawijasy z puszystego ciasta. To znaczy naleśniki. Zacząłem ochoczo jeść te pyszności.

- Smakują?- usłyszałem cichy śmiech z jego strony, ale miałem to gdzieś. W tym momencie liczyły się tylko ja, naleśniki i ta puszysta bita śmietana, która znajdowała się na moim nosie. Nie przejąłem się tym faktem i dalej zajadałem się pysznościami.

Nagle poczułem coś ciepłego na nosie. Podniosłem wzrok i momentalnie szeroko otworzyłem oczy, z jakiej odległości znajdowałem się od twarzy chłopaka. Jego język lizał bitą śmietanę z mojego nosa.

- Słodki- uśmiechał się w ten pociągający sposób i spojrzał na mnie. Poczułem, jak moje policzki zaczęły piec. Szybko odwróciłem twarz w bok i burknąłem niezadowolony.
- Jak już skończysz, to przedstawię Ci zasady- powiedział miło i odniósł swój talerz do kuchni.

Od razu zacząłem jeść wolniej. Nie chcę ich słuchać. Pewnie będą one bezsensowne i nudne. Coś typu; nie przeklinaj, słuchaj, nie mamrocz. Żenada. Nie zauważyłem, kiedy mój talerz stał się pusty. O nie, muszę się schować. Zacząłem nerwowo rozglądać się za kryjówką, gdy nagle poczułem dłonie na ramionach, na co podskoczyłem ze strachu.

- Spokojnie- zaśmiał się - Gdzie się tak rozglądasz? Tęskniłeś? To urocze- usiadł na krześle obok z kartką.
- Proszę, tu masz wszystkie zasady, jeśli masz jakieś uwagi to mów- uśmiechnął się i przesunął przede mną reguły.

Zacząłem je czytać i w sumie się nie zdziwiłem. Typowe rzeczy jak dla uległego. Którym nie jestem. Przy niektórych zatrzymałem się dłużej.

- Ten tutaj- pokazałem chłopakowi, a ten przytaknął i zaczął wyjaśniać.

- W domu będziesz mógł ubierać jak Ci wygodnie, ale nie na wszystko się zgodzę.

- Yhm, a na co się zgodzisz?

- Słodkie bluzki, sweterki, zakolanówki, spódniczki? Co ty na to?- uśmiechnął się, na co prychnąłem.

- Ta, jasne.

- Masz jeszcze jakieś pytania?

- Tak, tu jest napisane, że nie mogę do ciebie mówić po imieniu, kiedy jesteśmy w domu. Jak mam się do Ciebie zwracać?

- Sir, a najlepiej tatuś- zadziorny uśmieszek pojawił się na jego twarzy.

- Nie dość, że sadysta to jeszcze fetyszysta- zaśmiałem się nerwowo, kiedy nagle spotkałem srogi wzrok chłopaka.

- Przeproś- powiedział srogo.

- Za co niby?- burknąłem.

- Dwa razy zasada szesnasta i raz dwudziesta- odpowiedział.

- Sory?

- Myślisz, że zwykłe „sory" wystarczy?

- Przepraszam?

- No i co jeszcze?- było słychać poirytowanie w jego głosie.

- Przepraszam, Sir- spuściłem wzrok na podłogę.

- Okej, a teraz chodźmy coś obejrzeć- wstał i łapiąc mnie za rękę, pociągnął w stronę salonu.

incorrect testWhere stories live. Discover now