Pęknięcie 2. Dzień, w którym spotykam przyjaciela

936 134 10
                                    

Mam dziesięć lat.

Wracając ze szkoły wpadam na grupę chłopców, którzy ciągle czepiają się mnie w przerwach między lekcjami. 

Obrywam od nich głównie słowami, ale i tak boli mnie to wszystko. Jestem niczym kopany pies. Niewiele mogę zrobić. Nie potrafię się bronić, więc pozwalam się popchnąć.

Upadam na piasek.

Jesteśmy na placu zabaw. Chuśtawki milczą, a oni śmieją się głośno i krzyczą. 

Przypominam sobie mamę. Ona też ciągle krzyczała. A teraz nie widziałem jej od rozwodu. Odeszła na dobre.

Lekkie uderzenie w twarz i kopnięcie w kostkę. Niby nic, ale ja odbieram to inaczej. Boli mnie wszystko.

Jest jesień. Liście spadają z drzew, tańcząc w powietrzu i barwiąc wszystko złotem i czerwienią. Nie pada. Pogoda jest ładna jak na tę porę roku, więc wszyscy spędzają czas na zewnątrz. Spacery stają się codziennością.

Jestem pechowcem. 

Wokół nie ma nikogo, kto mógłby mi pomóc. Jak na złość, tego dnia nikt nie wyszedł z domu? 

Kulę się w sobie. Zaciskam oczy, nie chcąc patrzeć na chłopaków, z którymi chodzę do szkoły. Mam ochotę zniknąć i nigdy się nie pojawić, a w moich oczach błyszczą łzy.

Kiedy unoszę głowę, dostrzegam go pomiędzy nimi. Stoi nieco dalej i patrzy na nas.

- Lamusy - rzuca, ku zdziwieniu moim i reszty, i odchodzi.

- Co żeś powiedział? - krzyczy za nim jeden z nich. Biegnie za nim, zatrzymując blondyna. - Hej, czekaj no chwilę!

Zatrzymuje się. Jest wysoki jak na trzecioklasistę. Wydawać by się mogło, że chodzi do szóstej klasy, ale tak nie jest.

- Czego? - pyta, stając nad jednym z moich oprawców. Chłopak jest wystraszony, niższy o głowę.

- Ty jesteś lamusem, czterooki! - krzyczy. - Głupek, głupek, głupek!

Chłopak ma na nosie okulary w grubych, ciemnych oprawach. Jego twarz wygląda na skrajnie znudzoną i obojętną na wszystko. Po co więc wtrąca się w tę sprawę?

Zaczyna się śmiać. Śmieje się głośno, ale nie ma w tym śmiechu radości, a złośliwa satysfakcja i pogarda dla niższego chłopaka. 

Moi oprawcy zbierają się i uciekają.

W mojej głowie brzmi słowo "lamus". Zdaje sobie sprawę, że mógł mówić też o mnie. Ale co ważniejsze, odważył się to powiedzieć do gości, którzy się nade mną znęcali...

Wygląda niesamowicie, a ja momentalnie staję się zazdrosny.

Odchodzi.

Zostaje sam i wracam do domu.

Spotykam go niewiele później, na zajęciach siatkówki. Nie powstrzymuję się i wyrażam zachwyt jego osobą. Naprawdę uważam, że jest niesamowity. 

Uczepiam się go. Bywa nieznośny i złośliwy, ale jestem jego fanem. 

Nawet gdy drastycznie się zmienia. Nawet po zobaczeniu jego brata na trybunach. Stoję obok niego.

Odpycha mnie, ale ja nie odchodzę. On też mnie wtedy nie zignorował.

Drugie pęknięcie.

Sześć Pęknięć Szklanej KuliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz