Chuuya - Jak ocean

331 38 45
                                    

Dla BlackieRoses. Sempai, dziękuję za całe wsparcie.

Uwaga! To odrębna historia do Akutagawa - czerwona kokardka.

Wkurzało go wszystko. Wystarczyło, że ktoś był wyższy od niego i wypomniał mu jego wzrost. Ludzie w mafii wiedzieli, że jeśli ktoś odważyłby się na to, zniknął by w dziwny i niewyjaśniony sposób, by znaleźć jego ciało unoszące się w przestrzeni kosmicznej po milionach latach. Patrzył więc obojętnie na wszystkich nalewając wino do kieliszka. Usiadł na miękkiej kanapie, która zdecydowanie nie pasowała do całego wystroju mieszkania, lecz była puszysta i ciepła, gdy otwierał ogromne okna, by sprawdzić własną wytrzymałość na ziąb. Spojrzał na mały palec, na którym owinięta była czerwona nić, miejscami lekko niebieska, jakby nie uważne dziecko pobrudziło ją farbą. Co właściwie nie było tak dalekie od kłamstwa. Zerknął na zegarek odliczając godziny odkąd zaczął swój eksperyment i zamoczył wargi w czerwonym napoju. Uśmiechnął się drwiąco, gdy w jednym z okien zobaczył znajomą, wysoką postać zamykającą drzwi wejściowe. Mężczyzna zdjął płaszcz przewieszając go na drobnym haczyku.

-Wróciłem, Chuuya - zamruczał wchodząc do salonu. Zacmokał widząc jak rudzielec poruszył bezgłośnie ustami do jego słów, jakby słyszał je wcześniej i odwraca się, by móc zerknąć na współlokatora. - Świat musi Cię bardzo nienawidzić.

-Dłoń - rozkazał mrużąc oczy, patrzył uważnie jak Osamu podnosi posłusznie rękę. Westchnął ciężko nie zauważając, niczego co oplatałoby jego mały palec. - Tak, nienawidzi mnie - burknął biorąc spory łyk wina. - To okrutny żart łączyć mnie z kimś, kto nie posiada własnej nici.

-Okrutny żart, to dać komuś zdolność niwelowania innych zdolności, a skutkiem ubocznym jest przecinanie cudzych nici - mruknął usadawiając się obok mężczyzny uprzednio przeskakując przez oparcie kanapy. - Musimy ją wyrzucić, choćby przez okno. Jest paskudna.

-Nie waż mi się - powiedział dosadnie mieszając napój alkoholowy w nieskazitelnie czystym kieliszku. - Jest wygodna.

Przejechał palcami po starej plamie zrobionej dawno przez nieuwagę, nie potrafiąc przyznać się przed szatynem, że z tą kanapą łączą go o wiele silniejsze uczucia niż z Osamu, czy nawet Mafią. Siedział więc w bezruchu patrząc na cienką, czerwoną już w całości nić owijającą nóżkę kieliszka, która poruszała się leniwie ruszona podmuchem wywołanym przez detektywa, a gdy to mu się znudziło opadł na poduszkę zakładając nogi na kolana mężczyzny, który przygarnął je jedynie bez słowa i oparł się wygodniej mrucząc cicho.

-Zjebałeś - burknął czując na udzie przyjemny, gorący dotyk. Zmrużył oczy czerpiąc z tego małą przyjemność. - Musiałeś wracać do domu? Chciałem sprawdzić ile tym razem minie czasu.

-Jaki kolor tym razem? - zapytał podnosząc głowę, by móc spojrzeć na rudzielca trzymającego nad głową kieliszek, który niebezpiecznie przechylał się nad, nie zaplamioną jeszcze, częścią ich siedziska.

-Niebieski, jak ocean.

-Jak Twoje oczy? - zapytał szybko uśmiechając się na rumieniec, który pojawił się jasnych policzkach.

-Nie - odpowiedział w końcu. - Jak ocean Osamu, jak pieprzony ocean!

-Z której części świata?

-Kurwa, to nie ważne - warknął próbując wstać lecz trzymane w dłoni naczynie wyślizgnęło się spomiędzy palców i swoją zawartością zabarwiło część puchatego materiału i białą koszulę Nakahary. - Zapomnij - powiedział oddychając ciężko. Ześlizgnął się na podłogę, boso przebiegając przez salon w stronę otwartych drzwi łazienki.

Przeznaczenie Bungou Stray DogsWhere stories live. Discover now