4

1.8K 160 24
                                    

Opadła na szarą kanapę, opierając się o poduszki w bladoróżowe kwiaty. Uśmiechnęła się do chłopaka, który kuśtykał z maleńkiej, ale ładnie urządzonej kuchni, niosąc tacę z kawą i ciastkami. Zaledwie dzień wcześniej wyszedł ze szpitala i chyba wciąż jeszcze doskwierały mu obrażenia, gdyż poruszał się ostrożnie, powoli i nie w pełnym zakresie ruchu, jakby cały czas odczuwał ból. Mimo to wyglądał na szczęśliwego — i tak się czuł. 

Wciąż nie mógł uwierzyć w to wszystko, co doprowadziło go do tego miejsca. W szczęśliwy zbieg okoliczności, w to, że poświęciła mu tyle uwagi oraz we własną odwagę. Nie był typem mężczyzny podrywającego każdą atrakcyjną dziewczynę na horyzoncie, tym bardziej więc się sobie dziwił.

Przypomniał sobie euforię, która zawładnęła nim kilka dni wcześniej w dwuosobowej sali Leighton Hospital. Kiedy zdążył się już pogodzić z tym, że jego krótka znajomość z Rachel należy do przeszłości, sięgnął po coś do torby i znalazł tam książkę z dedykacją oraz, co najważniejsze, numerem telefonu. Chciał od razu się z nią skontaktować, ale myśl, że dziewczyna odczytałaby to jako natrętne nagabywanie, powstrzymała go. Odważył się zadzwonić dopiero pod pretekstem poinformowania, że wrócił już do domu.

— Sam urządziłeś to mieszkanie? — zagadała. Jej jasne włosy, proste i błyszczące, rozsypały się kaskadą po oparciu. Przytaknął. — Jest piękne! 

— Praca zobowiązuje — oblał się rumieńcem. 

— Co masz na myśli? — Przekrzywiła głowę i wyprostowała przed sobą nogi. W tej nonszalanckiej pozie miał doskonały widok na jej uda, prześwitujące przez dziurawe, czarne jeansy.

— Jestem projektantem wnętrz. Mam jednoosobową działalność gospodarczą, często przychodzą tu klienci — wyjaśnił.

— O, czyli jesteś architektem! — wykrzyknęła z entuzjazmem.

Roześmiał się. Upił łyk z porcelanowej filiżanki w srebrne, symetryczne wzory, po czym pokręcił głową.

— Nie, to dwa zupełnie inne zawody.

— No przecież wiem — obruszyła się, robiąc nadąsaną minę. Znów wybuchnął śmiechem. Nie naigrywał się z niej, ale to dziecinne zagranie rozczuliło go i rozbawiło jednocześnie. Nie licząc jego najlepszego przyjaciela, przy nikim w życiu nie czuł się tak swobodnie, a przynajmniej nie tak krótko po rozpoczęciu znajomości.

— A ty, gdzie pracujesz? — zapytał, by odwrócić jej uwagę od własnej pomyłki.

— No... W sumie to nigdzie. Chodzę jeszcze do Cheshire College i przez wakacje pomagam w sklepie mojej cioci. Ale to już ostatnia klasa.

— A co potem? — W jego oczach widziała autentyczną ciekawość, aż się zawstydziła.

— Chciałabym zostać pracownikiem socjalnym — odparła. Uniósł brwi jeszcze wyżej i skinął głową z podziwem. Zamilkli oboje.

Chociaż spotkała go dopiero drugi... Okej, licząc wypadek, trzeci raz, to cisza między nimi wcale nie była krępująca. Rachel czuła się, jakby znali się znacznie dłużej i dobrze jej było w towarzystwie chłopaka. Podobno homoseksualiści świetnie rozumieli się z dziewczynami i stanowili doskonałych przyjaciół; może faktycznie był gejem? Ciekawość paliła ją tak, że postanowiła o to zapytać.

— Jesteś homoseksualistą? — rzuciła lekko, jakby pytała o pogodę. Chłopak przez chwilę wyglądał, jakby nie zrozumiał pytania, a następnie zakrztusił się kawą.

— Co to za pomysł?! — wypalił, gdy wreszcie zdołał złapać oddech.

— No wiesz. — Zmieszała się. — Piękne mieszkanie, delikatna uroda, zawód poniekąd artystyczny... 

— Rozumiem twoją drogę dedukcji, ale podobają mi się dziewczyny. — Minę miał śmiertelnie poważną, jednak w oczach tańczyły figlarne ogniki.

— Czyli mam u ciebie szanse? — zażartowała, by zamaskować swoją wtopę.

— No pewnie. Mam taki fetysz, że uwielbiam być potrącany samochodem, niesamowicie kręcą mnie siniaki i stłuczenia, także… — zażartował. Nie miał pojęcia, skąd pojawiło się w nim nagle tyle śmiałości. Zazwyczaj bał się nawet odezwać, a teraz rzucał uwagami o seksualnym podtekście, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie.

Rzuciła w niego poduszką i sięgnęła po filiżankę. Nie mógł oderwać oczu od jej ust, pokrytych błyszczykiem, gdy sączyła pyszną, idealnie słodką kawę z mlekiem.

W to samo niebo (NIEBO #1) ✓Where stories live. Discover now