Rozdział V

1 0 0
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi, powoli otworzyłam zaspane jeszcze oczy i usiadłam po turecku. Powiedziałam proszę, a przez drzwi wszedł uśmiechnięty Troy trzymając w dłoniach tackę ze śniadaniem. Postawił tackę na szafce nocnej i przysiadł się koło mnie.

-Hej! Jak się spało?-zapytał się

-Hej! Nawet dobrze, dopóki mnie nie obudziłeś-powiedziałam

-Przepraszam, ale chciałem się zapytać ciebie czy chciałabyś mi pomóc przy pracach tu na ranczu?-zapytał

Zastanawiałam się chwilę:

-Jasne czemu nie,tylko daj mi zjeść śniadanie i się przebrać,a potem możemy zacząć pracę.-odpowiedziałam mu

-Okej, to jak będziesz gotowa będę w salonie-powiedział i wstał z łóżka.

Jeszcze chwilę obserwowałam chłopaka jak wstał z łóżka i wychodzi z pokoju. Zaczęłam konsumować śniadanie, zastanawiając się, gdzie są dziewczyny. Po zjedzeniu podeszłam do swojej walizki i zważając na to,że jest ciepło wybrałam czarny crop top, krótkie spodenki i czystą bieliznę, po wybraniu poszłam do łazienki się przebrać i umyć twarz. Po zrobieniu wszystkiego wróciłam do pokoju,wzięłam tackę po śniadaniu i poszłam w kierunku kuchni. Przechodząc przez salon zauważyłam bruneta, który kiedy mnie zauważył wstał, zabrał ode mnie tackę i zapytał się mnie czy jestem już gotowa. Pokiwałam głową na tak i wyszliśmy, Troy przepuścił mnie w drzwiach. Podczas nieznanej mi drogi brunet powiedział mi, że z ludźmi którzy byli w helikopterze nie ma kontaktu. Przeraziłam się trochę, ale chłopak poinformował mnie, żebym się nie bała ponieważ przy nich jest najlepszy strzelec na świecie. Lekko się uspokoiłam, kiedy to powiedział. Szliśmy jeszcze kilka metrów kiedy Troy się zatrzymał i powiedział że będziemy stawiać więcej płotków, bo w nocy dziki się wkradły i pozjadały warzywa. Pokazał mi jak i gdzie mam stawiać płotki i podał mi drewniane kołki i młotek, a on sam wziął siatkę metalową i powiedział że będzie umieszczał tą siatkę na te kołki. Zaczęłam swoją pracę od prawej strony, te wbijanie kołków nie było ani łatwe ani też trudne.

Po skończeniu wbijania kołków mogę powiedzieć że strasznie bolą dłonie. Usiadłam na trawie i obserwowałam Troya który był w połowie swojej pracy. Kiedy chłopak już skończył powiedział, że teraz będziemy jechać na oględziny terenu. Podszedł do jednego z budynków i wyciągnął z niego dwa stroje dla wojska, zauważyłam tylko że jeden był większy od drugie domyśliłam się, że ten większy dla niego, a mniejszy dla mnie. Wzięłam od niego strój i go na siebie założyłam. Podał mi jeszcze dwa noże, które schowałam za pasek. Weszliśmy do auta i zapiełam pasy, chłopak odpalił auto i wyjechaliśmy z rancza, po drodze związałam jeszcze włosy w kitkę. Po drodze nie zauważyliśmy nic ciekawego tylko porzucone auta i pełno krwi. Kiedy mieliśmy się już zawracać brunet zatrzymał auto i wyszedł, zrobiłam to samo patrząc w tym samym kierunku co on. Zobaczyłam kilka metrów przed nami przewrócony autobus szkolny,a obok nich było kilkanaście trupów dzieci. Troy poszedł w kierunku tego autobusu i oznajmił żebym stała dalej bo sobie nie poradzę, kiedy on zabijał sztywnych zauważyłam, że jeden ze sztywnych próbuje ugryść chłopaka podbiegłam do niego i wbiłam zombiakowi nóż w głowę i zrobiłam to jeszcze kilka razy. Po zabiciu wszystkich sztywnych wróciliśmy do auta,a Troy zaczął mi prawić kazania, że mi jasno powiedział że mam się nie ruszać z miejsca.Nie słuchałam go i patrzyłam przez okno. Kiedy dojechaliśmy do rancza wysiadłam z auta i poszłam do naszego domku. Rozebrałam się z rzeczy wojskowych i poszłam do kuchni postanowiłam dzisiaj zrobić obiad. Wyjęłam z lodówki mięso,z safki makaron i sos bologness. Makaron wsypałam do miski w tym samym czasie mieszając sos. Po skończeniu robienia obiadu usłyszałam otwieranie drzwi. Do środka wszedł brunet i jego brat Jake:

Our adventure in the world of zombiesWhere stories live. Discover now