Dwudziesty piąty

4.9K 361 60
                                    

Kiedy wróciłem z roboty zastałam Courtney z tabletem leżącą na moim łóżku. Kurewsko dobrze byłoby wracać do niej codziennie.

Leżałaby tutaj i witała mnie, po ciężkim dniu pracy, naga i gotowa. A ja doprowadzałbym ją do orgazmu raz za razem. Powracają do mnie obrazy jej zaplątanej w pościel i zaczerwienionej kiedy wbijałem się w nią. Kurwa. Potrząsam głową, muszę się opanować.

- Cześć. - Rzucam się na łóżko zaraz obok niej totalnie zmęczony rozmową z Tracy. 

- Hej, skarbie. - Nachyla się nade mną i całuje moje usta. Odkłada tablet na szafkę nocką i kładzie się tak, żeby mieć swoją głową na poziomie mojej. - Jesteś głodny? - Potrząsam głową. 

- Co chciałabyś dziś robić? - Uśmiecha się i podtrzymuje swoją głowę na łokciu. 

- Opowiedz mi coś o sobie, wiesz o mnie tak dużo, a ja o Tobie prawie nic. - Wydyma wargi. 

- Co mógłbym Ci powiedzieć? Jestem z Londynu, mam najlepsze biuro detektywistyczne, zajebiście seksowną dziewczynę. - Szczerzę się do niej, kiedy uderza mnie w ramię, a jej policzki robią się różowe. Kurewsko słodka. 

- Nie możesz być poważny chociaż raz w swoim cholernym życiu? - Wywraca oczami. 

- Od dziecka interesowałem się tropieniem, śledzeniem, rozwiązaniem zagadek i kiedy dostałem robotę w policji to było jak spełnienie tych pieprzonych marzeń. Dopóki nie dostałem kulki. Jedna z poważniejszych misji, kryłem Tracy i nie zauważyłem kolesia, który podbiegł z innej strony, to były jak sekundy, nie pamiętam tego za dobrze. Gdyby ten fiut nie chybił dostałbym prosto w serce i nie byłoby dla mnie ratunku. Przeszedłem kilka operacji i długą rehabilitacje, ale wciąż nie mogłem wrócić do pracy, nie byłem już tak kurewsko sprawny i wkurwiało mnie to z każdym dniem coraz bardziej. Wiele osób pomagało mi się z tym uporać, moja rodzina i wtedy jeszcze narzeczona. Tracy była moją partnerką i rozumiała najlepiej co czuje, mimo tego, że czuła się odpowiedzialna, za to że stała mi się krzywda. Kiedy jesteś czyimś partnerem to jest częścią Ciebie, chronisz go, tak jakbyś chronił samego siebie. Zapytała mnie czy chciałbym założyć biuro detektywistyczne. Na początku wyśmiałem mówiąc, że to kolejny z jej gównianych pomysłów.

- Długo się znacie? - Jej ciało się napina. 

- Parę lat. W związku z tym, że była moją partnerką musiałem mieć do niej całkowite zaufanie i dlatego te znajomość jest tak długa i silna. Nigdy nie patrzyłem na nią pod kontem związku, miałem narzeczoną, ale Tracy cholernie mnie pociągała, wiec skończyliśmy pieprząc się za każdym razem, kiedy jej chłopaka nie było w domu, albo kiedy ja tego potrzebowałem. 

- A co z resztą? 

- Adrienne i Tom byli parą i znajomymi Tracy, którzy chcieli założyć takie biuro i stąd w zasadzie wzięła pomysł. - Wzruszam ramionami. - A Andy na początku miał pomagać w papierach, aż pewnego dnia sam wpadł na trop, którego nikt z nas nie zauważał i okazało się, że jest sprytny i umie patrzeć pod kontem sprawcy, więc przyłączył się do grupy ludzi, która idzie w teren. 

- Twoja rodzina? 

- Moja mama i siostra mieszkają niedaleko, może kiedyś przyjdzie Ci je poznać. - Uśmiecham się.

- Ile miałeś dziewczyn? - Widocznie się zaciekawiła. 

- Nie miałem dziewczyn, miałem laski z którymi się pieprzyłem. 

- A Twoja narzeczona? 

- Była jedną z nich, po prostu była jedną z tych, od której nie chcesz uciekać. Nie wiem czy kiedykolwiek ją kochałem, nie wydaje mi się, żebym czuł do niej to samo co do Ciebie. - Mówię i przyciągam ją do swojej klatki. - Muszę iść pod prysznic, czy już skończyłaś swój mały wywiad? - Kiwa głową, a ja całuję ją i zmierzam w stronę łazienki. 

Courtney's POV. 

Kiedy Harry jest pod prysznicem schodzę na dół, żeby przygotować mu coś do jedzenia, mówił wprawdzie, że nie jest głodny, ale na pewno skusi się na kanapkę i ciepłą herbatę. 

Kiedy kończę wszystko i ścieram blat słyszę szczęk zamkna i damski głos rozchodzący się echem po mieszkaniu.

- Harry, kochanie. - Ktoś krzyczy. 

Zaskoczona wychodzę z kuchni i widzę, że przy drzwiach stoi bardzo ładna dziewczyna i widocznie zachowuje się jak u siebie. Czuję, jak całe moje ciało się napina, a ja zachowuję się jak zwierze gotowe do skoku. 

- Och, boże ale mnie wystraszyłaś. - Podskakuje, gdy zauważa moją sylwetkę stojącą przed nią.

- Kim jesteś? - Pyta chłodnym tonem. 

- Słucham? Chyba to ja powinnam zapytać o to Ciebie. - Zakładam ręce na piersi. 

- Woah, moje panie. Co się tu dzieje? - Harry schodzi po schodach. 

Naglę widzę, jak przez twarz gościa przebiega dziwny cień i nagle jej postawa się zmienia. 

- Harry, co to za kobieta. Powiedziałeś, że już więcej niczego takiego nie zrobisz. - Wydyma wargi i podchodzi do niego widząc palcem po jego ramieniu. On uśmiecha się do niej, a ja swoję jak skamieniała. Co się właśnie dzieje? 

- Przepraszam, zapomniałem. - Dziewczyna wygląda na usatysfakcjonowaną i kładzie głowę na jego ramieniu. W tej sekundzie nie wytrzymuje. 

- Czy mógłby mi ktoś do cholery powiedzieć, co się tutaj dzieje?! - Wybucham wyrzucając ręce w powierze. - Kim jesteś? - Podchodzę do dziewczyny i wbijam palec w jej klatkę piersiową. - Czemu przytulasz się do mojego faceta? - Mówię podkreślając słowo przynależności. 

Laska patrzy na Harrego. - Lubie ją, gdzie ją znalazłeś? - Uśmiecha się, a potem podchodzi do mnie i bierze mnie w ramiona. Stoję jak skamieniała. - Miło Cię poznać. Jak masz na imię? - Pyta.

- Słucham? Harry co się tu dzieje? Kim jest da zdzira? - Wskazuję, na dziewczynę, a Harry wybucha śmiechem. 

- Courtney, poznaj Gemmę - moją siostrę. - Mówi, a ja moją szczęka opada, kiedy patrzę na rozbawioną dziewczynę. 

***

jojojo typowo aż boli wieem :D dopiero wstałam, siedzę z kawą i w sumie nie mam weny, żeby pisać notkę! kocham was i miłego czytania! 

Detective StylesTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang