Wystraszeni samotnością

2.1K 192 100
                                    

- Nazywam się Tadeusz. - Posłał mu jeden ze swoich, najpiękniejszych uśmiechów.

- Janek, ale możesz mówić mi Rudy - rzekł i uroczo zarumienił się pod wpływem jego spojrzenia.

- Masz może ochotę gdzieś wyjść? - Skanował jego twarz, starając się zauważyć w niej jakąś zmianę.

- Czemu, by nie? - Wzruszył ramionami. - Co proponujesz?

- Nie wiem, może wesołe miasteczko? - Ta myśl wydawała się być dla niego najbardziej odpowiednia.

- Świetny pomysł! - Młodszy uwielbiał takie miejsca, wewnątrz był jeszcze takim dzieckiem.

- To, co przyjdę do ciebie o 15?

- Pewnie! Tutaj masz adres. - Podał mu kartkę, gdzie zapisał nazwę ulicy, na której mieszkał.

Do domu przybył w skowronkach, uśmiechając się szeroko, na wspomnienie uroczego Janeczka.

- Tadziu, co ci się stało? - zapytała jego siostra.

- Ahh Aniu, chyba się zakochałem - oznajmił i zsunął się po ścianie. Jego siostra usiadła obok niego.

- No, nie wierzę - zagwizdała - Któż to taki? - Była wyraźnie zainteresowana obiektem westchnień swojego brata.

- Nie powiem ci, ale kiedyś go poznasz. Jeszcze zostaniesz świadkiem na naszym ślubie - rozmarzył się.

- Nie wybiegasz za bardzo w przyszłość?

- Nie - orzekł pewnie - A teraz skończ już swoje przesłuchanie i pozwól mi wybrać ubranie na naszą randkę.

- Randkę? Jesteś pewny, że to randka? Czy ty nie uroiłeś sobie tego chłopaka? - Panna Zawadzka uniosła brwi, nie będąc pewna, w słowa swojego brata.

- Gdybyś była moim bratem, to już bym ci coś zrobił, ale że jesteś moją siostrą, to powiem tyle, spieprzaj! - krzyknął i wszedł do swego pokoju, gdzie wybrał dla siebie strój. Wziął prysznic, przebrał się i spojrzał na siebie w lustrze. Wyglądał dobrze, właśnie na tym mu zależało. Poszedł jeszcze do ogrodu, by nazbierać kwiaty dla Rudego, wychodząc natknął się na Ankę.

- Boże Tadek! - roześmiała się, patrząc na niego sceptycznie.

- Co się stało? - spytał przestraszony.

- Śmierdzisz, jak cała perfumeria! - krzynęła i pokręciła głową, Tadeusz zacisnął usta.

- Daj mi spokój! - Był zły na tą małą cholerę.

Dotarł pod dom Janka i zapukał do drzwi, otworzyła mu niepewnie jakaś dziewczyna ubrana tylko w koszulę, która wydawała się być dziwnie znajoma.

- Kim pan jest? - zapytała uważnie lustrując go swoimi, dużymi oczami.

- Jestem Tadeusz, czy zastałem Jana?

- Czego pan od niego chce? - zapytała ostro. Zawadzki zaczął nabierać złych podejrzeń, może to narzeczona pięknego Janeczka? Wszystko na to wskazywało, poczuł się zawiedziony.

- Nie, nic.... ja już.... - zaczął się jąkać.

- Danka! Mówiłem ci, że nie możesz otwierać drzwi w takim stroju - skarcił ją, na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce.

- Mówisz wiele rzeczy - burknęła niczym maleńka dziewczynka.

- Hej Tadziu! Mam nadzieję, że cię nie zamęczyła? - Rudy uśmiechnął się szeroko. - Moja siostrzyczka czasem po prostu tak ma - pociągnął za jeden z jej warkoczy. Spojrzała na niego urażona.

- To co idziemy?

- Ttak - Zośka zaczął się jąkać, cała pewność siebie uleciała z niego.

- Przepraszam, poczekaj jeszcze chwilę. Zostawiłem kurtkę na górze - szybko pobiegł, nie dając mu czasu na odpowiedź.

Pozostał on i niejaka Danka.

- Jak, go zranisz to sama cię pogrzebię.... - zamyśliła się - żywcem - dodała.

Przestraszony Tadeusz pokiwał głową, chciał już opuścić ten dom, ta dziewczyna mordowała go wzrokiem, na całe szczęście już po chwili pojawił się Janek.

W wesołym miasteczku bawili się wspaniale. Tadeuszowi najbardziej spodobało się młyńskie koło, moment, w którym przestraszony Janek chwycił jego dłoń sprawił, że jego serce zabiło mocniej.

******

- Mam już dosyć! - krzyknął rozwścieczony i rzucił o ziemię talerzem, jednym z kompletu, tym porcelanowym, tym, który otrzymali na piątą rocznicę związku.

- Pewnie, teraz wyjdź! Zawsze to robisz! - W jego oczach błysnęły łzy, a dłonie samoistnie zaczęły drżeć. Tadek obrócił się w stronę Janka i jeszcze raz spojrzał na twarz narzeczonego.

- Masz rację, niech tradycji stanie się zadość - odrzekł z zawahaniem. Bytnar pokręcił głową i skierował się do ich sypialni. W Zawadzkim toczyła się wewnętrzna walka, z jednej strony Rudy, z drugiej bar, wybrał alkohol.
Młodszy słysząc dźwięk zamykanych drzwi zacisnął powieki, a po jego policzkach spłynęły łzy, których nie chciał przed nim pokazać. Westchnął i wyciągnął spod łóżka jedną z koszuli Tadeusza, w którą się wtulił. Potrzebował go, kochał go, jednak ostatni czas nie był dla nich najlepszy. Kłócili się niemal cały czas, nagle ich wady zaczęły być niedopokonania.

Wiele razy rozważał zakończenie tego związku, ale nie potrafił. Przywiązał się do niego. Zasnął zasmucony, zastanawiając się nad sensem swojego istnienia.

Pijany Tadeusz wrócił do domu o trzeciej nad ranem, potykał się o swoje nogi, a każdy upadek kwitował cichym chichotem. Poszedł do ich sypialni, tym razem nie była zamknięta na klucz. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył swojego narzeczonego skulonego na łóżku, uśmiechnięty ściągnął swoje ubrania i położył się obok niego, Bytnar mimowolnie wtulił się w jego umięśniony tors, co Tadeusz skwitował szerokim uśmiechem, jego usta musnęły czoło Rudego.

Rano pierwszy obudził się Rudy, który starał wyplątać z silnych objęć Tadeusza, niestety nie udało mu się tego dokonać, jednak przez swoją szamotaninę rozbudził starszego.

- Co się dzieje? - spytał wyraźnie zaspany, jego głowa pulsowała, alkohol dawał o sobie znać.

- Nic, po prostu mnie puść - powiedział chłodno, jednak Tadeusz nie zamierzał go słuchać.

- Możemy porozmawiać? - Zośka czuł wyrzuty sumienia, nie chciał go zranić, a doskonale wiedział, że to zrobił. Widział jego spuchnięte powieki, musiał dużo płakać. To bolało.

- O czym chcesz rozmawiać? - wysyczał przez zęby.

- Chciałbym cię przeprosić - odparł ze skruchą. Rudy fuknął na niego.

- Który to już raz? - Zaśmiał się gorzko.

Tadek wzruszył ramionami.

- Nie wiem, nie liczę - spojrzał przez okno, słońce już wstało i oświetlało swoimi promieniami twarz Janka.

- Na czym ci zależy? Na moim ciele? Kochasz mnie? - Rudy zadawał masę pytań, na które Tadeuszowi bardzo trudno było odpowiedzieć.

- Co się z nami stało? Czy oboje postradaliśmy zmysły?

Wiele pytań, tak mało odpowiedzi.

- Dlaczego ze mną jesteś? - ciszę przerwał Tadeusz.

- Nie wiem, to chyba strach przed samotnością.

I właśnie po tym wyznaniu ich związek powinnien się zakończyć, rozstanie wisiało w powietrzu, ale oni nie potrafili tego zrobić.

Samotność pokonała miłość.

Rośka ~ ONE SHOTS  ✔️Where stories live. Discover now