6.

4.9K 537 112
                                    

Tak właściwie to Hoseok nie lubił czytać książek. Przegrał zakład z Jungkookiem, który najechał na jego ambicję i stwierdził, że nie zrobi czegoś, o co poprosi go Tae. Ich Kosmita szczycił się dziwnymi problemami, nie mieszczącymi się w normie zwykłego śmiertelnika. Tym razem Taehyung miał jednak wyjątkowo prosty problem.

Hyung, nie mam czasu, żeby iść na jutrzejszy egzamin z literatury. A twój tata się na tym znał, więc i ty musisz.

Tak, ojciec Hoseoka bym nauczycielem literatury w liceum, podobno. Ale jemu daleko było do miłośnika tekstu pisanego, poezji, prozy. Czegokolwiek, co trzeba było czytać. Tak właściwie jedyna książka, po jaką sięgnął w życiu to "Przygoda skocznej pasty" w przedszkolu, którą czytał na lekcji za karę, za nie zabranie szczoteczki na klasową fluoryzację.

I tak go ten fakt przymusu odrzucił, że pozostał w jego głowie traumą na całe życie. Nie mógł się przyznać, że nie lubi czytać i okropnie go to nudzi.

Ale zakład to zakład, poza tym miał do wygrania od Jungkooka nowiutkie, świeżutkie buty z limitowanej edycji, dlatego postawił sobie za punkt honoru, że przeczyta książkę potrzebną do zdania egzaminu i co więcej zda go, co najmniej na trzy. Wybrańcem okazała się Dżuma.

Nazwa niezbyt zachęcająca. O ile dobrze się orientował, to nazwa jakiejś średniowiecznej zarazy, albo Jungkooka, kiedy się na coś uprze. W obu przypadkach była równie męcząca i wyniszczająca.

Pozostawała jeszcze kwestia oszustwa. Hoseok to Hoseok, a Tae to Tae. Może na zachodzie mówią, że Azjaci są do siebie podobni, ale kiedy na codzień otaczasz się nimi zewsząd, ponadto sam jesteś jednym z nich, to trudniej oszukać to skośne, azjatyckie oko. Problem rozwiązał się jednak sam, bo jak stwierdził Tae jego nauczycielka co wieczór daje w palnik, dlatego nie odróżniłaby go od czarnoskórej tancerki salsy.

No więc się zgodził. Wyruszył pod sam wieczór, dzień przed egzaminem, żeby "mieć tekst na świeżo". Obstawiał książkę jako niezbyt długą i trudną.

Biblioteki omijał szerokim łukiem, w szkole, na mieście, jakoś tak działały na niego odstręczająco. Może dlatego wszedł po drewnianych, skrzypiących schodach w parszywym nastroju.

W rozbudowanym, podpartym ciemnymi belkami i dosyć imponująco wyglądającym pomieszczeniu, panowała absolutna cisza i spokój. W jednej chwili zrobił się senny, ale złość nadal tkwiła z tyłu jego głowy. Przemknął między wysokimi, pękatymi półkami.

Tak jak myślał, śmierdzące starością miejsce, nie cieszyło się popularnością. Po drodze nie spotkał nikogo. Nie miał też zamiaru przeszukiwać niekończących się zbiorów, dlatego udając głupiego, tak jak zwykle, zbliżył się do biurka, przy którym siedział jakiś facet. Pochylał się nad książką i jadł słone paluszki, jedną ręką podtrzymując własne okulary w ciemnych oprawkach.

Dzień dobry!

Facet przeląkł się jego głosu. Rzeczywiście, w tej grobowej ciszy brzmiał jak krzyk, a Hoseok miał donośny głos.

Mężczyzna podniósł na niego spojrzenie. Hoseok nigdy nie zastanawiał się jak wygląda statystyczny bibliotekarz, ale nieważne czy by nad tym rozmyślał, prowadził analizy, rachunek prawdopodobieństwa czy całe badanie naukowe, nigdy nie stawiałby, że właśnie tak.

Chłopak był mniej więcej w jego wieku. Miał najjaśniejszą cerę, jaką udało mu się kiedykolwiek zobaczyć. Przypominał wampira, jeszcze w swoim czarnym sweterku i z czerwonym naczynkiem pękniętym zaraz przy przyprószonych różowym pyłkiem, dosyć pełnych wargach. Okulary prawie zleciały mu na biurko, tak jak paluszek, nie utrzymany w ustach.

Przypominał nieporadnego klasowego nerda, z jakimś mrocznym sekretem. Chciało się jednocześnie wsadzić mu głowę do sedesu i dać się złożyć przez niego w ofierze ciemnym mocom. Sam jego wygląd budził mieszane uczucia, a żadne z nich nie było złe.

Do tego był dosyć pyskaty.

Może cholerę?

Ta, taką jak pan.

Był trochę niemiły, nie mógł w nocy przez to spać. W sumie i tak nie mógł, bo początkowy przymus zamienił się w ciekawą i zajmującą lekturę.

W przerwach między kolejnymi rozdziałami przypominał sobie ponurego bibliotekarza. To niedorzeczne, by taki człowiek marnował się w bibliotece. Był ciekaw jak ma na imię, czym interesuje się poza pracą, dlaczego wybrał tak nudny zawód, kto go do tego zmusił?

Po napisanym egzaminie kolejnego dnia, postanowił zawitać do biblioteki jeszcze raz. W końcu musiał oddać książkę. Lecz kiedy zobaczył ponownie te same zmęczone oczy, zrobiło mu się smutno, że już nigdy tu nie wróci. Co zrobić, żeby stworzyć sobie okazję? Co? Myśl, myśl, myśl.

Wypożyczyć nową książkę!

Nobla za to odkrycie to mało.

Hoseok chyba polubi czytać książki. 

Kartka papieru| SopeWhere stories live. Discover now