Bose stopy manewrowały pomiędzy potłuczonymi kawałkami szkła i porcelany. Przepalona żarówka leżała na ziemi, tuż obok krwi, która wsiąkła w panele, pomiędzy powyginanymi sztućcami. Stanął na palcach, przekręcił nogę pod innym kątem, aby ominąć większy odłamek. Stare deski zaskrzypiały mu pod nogą, ale zignorował to, ugiął kolano i przeskoczył nad stertą szkła.
Szczur przesunął się pomiędzy trzema zwłokami leżącymi na podłodze. Były już w środku rozkładu, śmierdzące i objadane przez białe larwy, blade pozostałości oślizgłej skóry obrosła zgnilizna. Keith skrzywił się, ale nie na ciała, a na okropne, piszczące zwierze, które straciło trochę futra, zapewne przez starą pułapkę na gryzonie.
- Keith, pośpiesz się! - zawołał głos z oddali.
Podniósł głowę. Starszy chłopiec stał w drzwiach wyjściowych, ubrany w za duże ubrania znalezione w szafie. Jego sylwetka wyglądała iście nadludzko. Objęty biało-szarym światłem z zewnątrz, wysoki i chudy, o patykowatych nogach oraz długich ramionach. Szmaciana torba wisiała na jego plecach, a ręka błyszcząca zardzewiałym metalem podniosła się na wysokość głowy w pośpieszającym geście.
- Idę! Idę! - zawołał w odpowiedzi, omijając rękę jednego z trupów i doskakując do drzwi.
Szczur przekręcił w stronę chłopców łepek, jakby chcąc ich zawrócić, ale co mógł zrobić mały szkodnik. Patrzył na ciężkie pistolety w ich dłoniach, na podarte ubrania i na brudne twarze, a potem podreptał między zgubionym pluszowym psem, a obryzganą w żółci koszulą.
YOU ARE READING
Indolencja [voltron fanfiction]
FanfictionINDOLENCJA (indolentny) - nieporadność, brak zaradności, obojętność, bierność.