" Właśnie myślę w jakiej pozycji najlepiej cię przelecieć, małpko."

21.1K 1.4K 554
                                    

Czuję się zagubiona. Nie znam tutaj nikogo, pałętam się niezdarnie po lotnisku i mam ochotę z powrotem wrócić do Austin. Myślałam, że zmiana miejsca to świetny pomysł, ale nie pomyślałam, że mogą być na to psychicznie nieprzygotowana.

Ale skoro już powiedziałam A to nie pozostało mi nic innego jak zrobić drobny krok i powiedzieć A+.

- Przepraszam - zaczepiam barczystego faceta w garniturze. Jego wyraz twarzy do przyjemnych nie należy, ale jest pierwszą lepszą osobą, do której zwracam się z pytaniem. - Wiesz może jak mogę dotrzeć tanim kosztem do Wasillii?

- Jak dasz dupy mojemu szefowi, to może się nad tobą zlituje i cię tam zabierze. - odpowiada z perfidnym uśmieszkiem. - Ale zapewne wypieprzy cię, a potem wyrzuci cię za auta. - przyznaję, że takiej odpowiedzi kompletnie się nie spodziewałam. Myślałam, że tak bezpośredni i aroganccy faceci są tylko wytworem wyobraźni autorek erotycznych książek.

- Dla twojej wiadomości, nie jestem łatwą panienką i wolę iść na nogach pięćdziesiąt mil, niż mieć styczność z zapchlonymi genitaliami twojego szefa, fiucie. - posyłam mu uśmiech, który mówi : '' pieprz się'' i odchodzę w stronę wyjścia z lotniska. Co za tupet... Zapytałam tylko o dojazd do Wasillii, a nie o pracę w agencji towarzyskiej. Rany, gdzie ja do cholery trafiłam?

- Przepraszam - zagaduję do taksówkarza, stojącego obok swojego samochodu z papierosem w ręku. - Ile kosztuje kurs do Wasillii?

- Dużo - burczy. - Więc ty nie masz na to pieniędzy, a ja czasu. Spadaj. - cholera. I co ja mam teraz zrobić? Przed lotniskiem stoi tylko taksówka tego palanta, nie znam żadnego numeru do centrali, aby zmówić sobie transport, a przede mną niecałe pięćdziesiąt mil drogi.

- Jestem chodzącą kupą gówna - burczę pod nosem. - Zajebiście.

- Małpko? - podskakuję na niespodziewany głos tuż przy moim uchu. Z szybko bijącym sercem, podnoszę wzrok na greckiego boga. Zapominam do czego służy język i po prostu otwarcie gapię się na bruneta. Jego fiołkowe oczy będą mi się śnić po nocach. Ja pierdole, Ayla. Weź się w garść. - Słyszałem, że nie masz jak dotrzeć do Wasillii. I wiesz, co? Wygrałaś los na loterii, bo tylko nieliczni sadowią tyłeczek w moim samochodzie. Zapraszam - otwiera tylne drzwi swojej limuzyny. Co? Po jakiego grzyba mu limuzyna?

- Jaką mam pewność, że mnie gdzieś po drodze nie zgwałcisz, a potem nie zabijesz?

- Żadnej - odpowiada natychmiast. - Zapraszam - wskazuje na otwarte drzwi samochodu, a mój mózg na sto procent pożegnał się ze mną, ponieważ przystaję na jego propozycję. Jeśli człowiek jest zdesperowany, przyjmie każdą pomoc. Nawet od faceta, któremu nie powinnam ufać. - Grzeczna, małpka. - gdy tylko ja i moja walizka znajdujemy się we wnętrzu tego luksusowego auta, zaczynam żałować, że w ogóle tu przyjechałam. Ale przecież nie mogę wrócić do Austin, do miejsca, które mnie zniszczyło psychicznie i fizycznie. Wmawiam sobie, że początki zawsze są trudne, dlatego wciąż się nie poddaję. Moje życie to walka, którą tym razem muszę zwyciężyć.

- Dziękuję - mamroczę, na co facet wzrusza ramionami i postanawia mnie ignorować.

Uf... Może uda mi się dotrzeć na miejsce bez zbędnych konfliktów, a facet siedzący naprzeciwko mnie to zwyczajny, nudny biznesmen, który ma dobre serce i bezinteresownie mi pomaga.

Chciałabym w to wierzyć, ale moja intuicja podpowiada mi, że jest zupełnie na odwrót.

W limuzynie panuje cisza do momentu, gdy moja komórka daje o sobie znać. Zerkam na wyświetlacz, a na widok twarzy Masona, mam ochotę rzucić się pod koła pędzącego samochodu.

- Czego? - pytam głosem zupełnie pozbawionym emocji.

- Wracaj do cholerny do domu. Już wystarczająco namieszałaś w życiu swojej rodziny. Evie jest w totalnej rozsypce, a to wszystko twoja wina, bo zamarzyła się się samotna przygoda. - przyglądam się swoimi paznokciom i zastanawiam się, czy udałoby mi się nimi podciąć mu gardło. Gdy nie widzę jego twarzy, łatwiej jest mi racjonalnie myśleć, dlatego czas najwyższy zakończyć tą toksyczną znajomość.

- Nie istnieję dla Evie, dla ciebie, dla cholernej rodziny i dla całego pieprzonego Austin.

- Nie bądź suką, kurwa - wydziera się do słuchawki. - Nie zostawia się tak po prostu ludzi, którzy cię kochają!

- Są tacy? - prycham. - Błagam cię, nie kompromituj się. I powtórzę to ostatni raz. Nie ma już dawnej mnie, nie potrafię płakać, nie potrafię się śmiać i nie potrafię żyć, a teraz idź i zajmij się Evie, a ode mnie się odpierdol. - rozłączam się nim zaczyna wygłaszać swój monolog, że popadłam w depresję i powinnam udać się do specjalisty, który mógłby mi pomóc rozwiązać wszystkie moje problemy. Bla bla bla.

Facet siedzący naprzeciwko mnie, wnikliwie obserwuje każdy mój ruch z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie odrywa swojego spojrzenia nawet na moment, co po krótkiej chwili staje się dla mnie mocno krępujące.

- Mógłbyś przestać się na mnie gapić? - pytam z nadzieją, że zachowa się przyzwoicie i po prostu pozwoli mi w spokoju odbyć podróż, ale przecież ktoś mądry kiedyś powiedział, że nadzieja to matka głupich.

- Nie - odpowiada. - Właśnie myślę w jakiej pozycji najlepiej cię przelecieć, małpko.

Kurwa...

Kurwa...

Kurwa...

Wpadłam w tarapaty i nie mam żadnej drogi ucieczki. Jasna cholera, kłopoty to moje drugie imię.

Ayla myśl, zanim ten przystojny, ale niebezpieczny drapieżnik, rzuci się na ciebie.

- Mam okres - wypalam bez zastanowienia.

- Kurwa - zaciska mocno szczękę, a następnie ją rozluźnia i marszczy brwi. - Udowodnij, małpko. - uśmiecha się z triumfem, a ja dosłownie wyklinam na siebie, że wsiadłam do tej cholernej limuzyny. - Kłamstwem niczego nie ugrasz, małpeczko. - tym razem odzywa się jego komórka, a ja zdobywam cenne minuty, aby obmyślić sensowny plan działania.

W jaki sposób uciec?

- Maeve, czy ty masz cholerną kamerę w mojej limuzynie? Dlaczego dzwonisz, gdy mam ochotę się bzykać? Gabe? - prycha. - Mordeczko od kiedy używasz telefonu żonki?

Błagam niech ta rozmowa się nie kończy. Błagam Im dłużej nie zwraca na mnie uwagi, tym lepiej. Nie chcę być jego ofiarą,a wiem że nie dam rady go odepchnąć, jeśli rzeczywiście postanowi się na mnie rzucić.

- Robisz mnie w chuja, prawda? - krzyczy. - Jakim cudem ten frajer żyje, skoro go kurwa sam zabiłem! - koniec, teraz to jestem totalnie przerażona. Czy ja przypadkiem nie wspominałam, że jeśli złapię stopa, to będzie to jakiś seryjny morderca? Wspominałam! - Mordeczko, ale ja nigdy nie pudłuję. Pierdol się, Reed! Jakie pieprzone prima Aprilis? Jak ja ci zaraz urządzę prima aprilis, to twoja żona nie będzie mogła chodzić, skurwielu! - rozłącza się i nerwowo przeczesuje włosy, a następnie jego spojrzenie ponownie skupia się na mnie. - Za jakieś dziesięć minut będziemy na miejscu. Za ten czas zdążę cię przelecieć.

- Doprawdy? - prycham. - Kiepski z ciebie zawodnik, skoro wystarcza ci tylko dziesięć minut.

Nie powiedział nic...

Tylko...

Wyrzucił mnie z limuzyny...

-----
Hej misie ❤️
Rozdziały diabła późno w nocy 😘
Buziole ❤️

PS. Utworzyłam maila angelgirl854@wp.pl
I jeśli macie do mnie pytania lub potrzebujecie jakieś pomocy śmiało możecie wysyłać mi wiadomości.
Odpowiem na każdą!

Aniołek z różkami ZOSTANIE WYDANYWhere stories live. Discover now