look parisien

223 27 9
                                    

włączcie sobie piosenkę u góry bo daje klimatu buzii

włączcie sobie piosenkę u góry bo daje klimatu buzii

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

France

Ciepły wiosenny wiatr, zatrzepał rozpiętym dołem od białej koszuli Jimina, kiedy ten z szerokim uśmiechem na ustach, przemierzał kolejne paryskie uliczki na pace jakiegoś starego, rudego samochodu.

Zacisnął mocniej dłoń na szarym podróżnym plecaku i poprawiając szybko swoje brązowe włosy, zastukał, parę razy do kierowcy na znak by się zatrzymał.

Mężczyzna w podeszłym wieku zatrzymał samochód i wychylając swoją pokrytą siwizną głowę, uśmiechną się poczciwie w stronę podekscytowanego młodzieńca.

-Merci pour la balade et bonne journée!*-Zaśmiał się wdzięcznie, wyskakując z przyczepy i bez zawahania pomachał starcowi ręką, zaczynając truchtać w stronę wąskiej uliczki otoczonej czerwonymi niskimi blokami z białymi okiennicami.

Starszy mężczyzna zaśmiał się cicho za energicznym blondynem i wsiadając do swojego samochodu, zaczął wspominać najlepsze lata swojego życia, poprawiając czarno białe zdjęcie swojej ukochanej, które przez wyboje niebezpiecznie przechyliło się na lewą stronę.

Dźwięk szczęścia wychodzący z gardła Jimina słyszał już chyba każdy w Paryżu.

Gorące słońce leniwie oświetlało piękną twarz młodzieńca, który rozglądając się wokół siebie, starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tego malowniczego miejsca.

Z uczuciem dumy w sercu obserwował ludzi, którzy go otaczali.

Przechodził przez wąskie uliczki, z zaciekawieniem wsłuchując się w rozmowy innych ludzi.

Dwie pulchne kobiety rozmawiały ze sobą z dwóch różnych balkonów, zbierając pranie z wielkiego sznura ciągnącego się od okiennicy do okiennicy.

Szedł po kamiennej drodze, rozglądając się po ceglanych ścianach, na których wyryte były różne napisy.

Jego uwagę zwróciła melodia, która roznosiła się po niewielkiej uliczce.

Dźwięki, które wydobywał z siebie nieznajomy przyjemnie pieściły słuch Jimina.

Złociste słońce oświetlało kwadratowy uśmiech nieznajomego, a jego duże dłonie z niebywałą lekkością przemieszczały się po strunach niewielkiego ukulele.

Jego włosy mieniły się blondem, powodując wrażenie anielskiej aureolki rozsypanej wokół jego głowy.

Sprawiał wrażenie niesamowicie szczęśliwego, gdy dzieciaki biegały wokół niego, a on opierał swoje ciało o sypiącą się białą uliczną ścianę.

Stojący paręnaście metrów od niego Jimin mógł jedynie przyglądać się na oko młodszemu mężczyźnie.

Ludzie z pobliskich kamienic pomału zbierali się, by posłuchać codziennego koncertu drobnego blondyna.

Przez ciało Parka przeszedł przyjemny dreszcz, gdy artysta wychaczył go wśród tłumu.

Czarne oczy nieznajomego wypalały w nim dziurę, aż do końca piosenki.

Jiminowi zaschło w ustach.

Przełkną ślinę.

Musiał się napić.

Koreańczyk kiwał się powoli w rytm ostatnich brzmień swojego ukulele, a Jimin na drżących kolanach ruszył w głąb sąsiedniej uliczki, zostawiając za sobą chwytającą za serce muzykę i jej właściciela.



*Dziękuję za przejażdżkę i życzę miłego dnia!

Nareszcie mi się udało coś nasmarować, dostałam olśnienia więc mam nadzieję, że wena ze mną zostanie przez dłuższy czas 

Floral xxx

Under the French vault ||P.Jm °K.ThWhere stories live. Discover now