Rozdział 1

189 13 28
                                    

„Ziemia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

„Ziemia. Piąta pod względem wielkości planeta... Jedyna zamieszkana w całym Układzie Słonecznym" — prychnęła pogardliwie, by następnie wypełnić płuca dymem z syntetycznego tytoniu. W ciągu niespełna kilku uderzeń serca kobieta zaczęła kaszleć.

— Cóż za paskudztwo... Ten, kto przed eonami to wymyślił, powinien sczeznąć. Okropieństwo.

Kiedy uspokoiła oddech, wrzuciła ledwie nadpalonego papierosa do pojemniczka na niedopałki i z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy wyciągnęła z kieszeni marynarki zabytkową papierośnicę, którą w kilku ruchach opróżniła.
„O czym to ja...? A tak. Piąta planeta... Chyba kupa gruzu i zmarnowanego potencjału. Choć przez te wszystkie niedobory, jakich się doczekaliśmy, to już nawet kupą gruzu ciężko jest ją nazwać" — westchnęła gorzko, a na jej twarz wkradł się sarkastyczny uśmieszek. „Że też taka owocna cywilizacja, ostatecznie okazały się gwoździem do trumny..." — Z tymi słowami wyciągnęła przed siebie dłoń i dotknęła lodowatej szyby, będącej jedyną barierą między nią a światem zewnętrznym, którego ruchomy obraz mienił się całą paletą barw. „Tyle istnień... Idei i pomysłów... Dzieł i nadziei... Wszystko to przemyka przez palce... A wy nie jesteście w stanie tego dostrzec od tysiącleci. W którym miejscu popełniono błąd? W którym momencie wszystko to, co osiągnęliśmy, stoczyło się niczym syzyfowy kamień prosto do otchłani..."

Spoglądając tak w rozciągający się przed nią horyzont, każda kolejna myśl oddalała ją od tu i teraz, przez co ostre, wręcz rażące oczy elementy miasta stawały się rozmazaną plamą. Pogłębiając swoje rozmyślania, poszukiwała wyjaśnień, jednak żadne nie zaspokajało jej potrzeb, a jedynie stawiało kolejne bariery z pytań, na które nie znała lub nie chciała przyznać, że zna odpowiedź. Niski, gardłowy dźwięk, który dla niej brzmiał jak warknięcie, nagle wyrwał ją z tępego wpatrywania w panoramę. Gdy przeniosła wzrok z nocnego miasta na istotę, której sylwetka odbijała się w tafli szkła, jej dotychczasowe myśli zeszły na dalszy plan. Obecność jej drogiego przyjaciela i nieodłącznego towarzysza sprawiła, że jej grymas złagodniał, gdyż od samego początku ich znajomości był dla niej ukojeniem, którego, teraz gdy wszystko było już prawie gotowe, potrzebowała jak nigdy wcześniej...

~*~

Ciche dzwonienie, prawie niesłyszalne dla tych, którzy stoją nieopodal jego źródła, było sygnałem, iż grupa karłowatych kobiet zakończyła swoją pracę. W przeciągu kilku kolejnych chwil, gdy te zbierały swoje przyrządy, a zawieszone w powietrzu tuż ponad nimi wielokształtne źródła światła powędrowały w równych odstępach w najdalsze zakamarki pomieszczenia, przez ukryte w ścianie drzwi weszła kolejna przedstawicielka płci pięknej. Surowa twarz, odznaczające się wiekiem istoty, naznaczona wieloma zmarszczkami przyprawiała do niedawna pracujące istoty o lekkie zdenerwowanie. Jej bystre, złote oczy dokładnie skanowały każdy milimetr kamiennej posadzki w swoim zasięgu.
Nagle staruszka zagwizdała przeciągle, a z mrocznego korytarza znajdującego się za jej plecami wydostały się kolejne różnokształtne świetliki, jak zdrobniale je czasami nazywano, jeszcze mocniej rozświetlające przepastne pomieszczenie. Gdy całość zatopiona była w przyjemnym, ciepłym blasku, matrona rozejrzała się i wolnym krokiem rozpoczęła swoją inspekcję. Przez jej ciche kroki, maskowane szelestem ubrań, przebijały się szepty nasycone ekscytacją. Musiało jednak minąć wiele długich minut, w których trakcie atmosfera zdążyła lekko zgęstnieć, a obecne tu istoty, przeszły kilka skrajnych stanów emocjonalnych, zanim nestorka z wręcz niezauważalnym uśmiechem kiwnęła głową swoim współpracownicom.
Oklaskom i westchnieniom ulgi nie było końca, gdy te dumne ze swojej nienagannie wykonanej pracy, mogły wrócić do swoich kwater, by nacieszyć się obiecaną nagrodą. Wśród radujących się zabrakło jednak samej sprawdzającej, gdyż ta po zniknięciu rozemocjonowanej grupy zwróciła się twarzą do stojącego u szczytu schodów mężczyzny.

Próba odkupienia » Wolno pisane «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz