Ostatnie Miasto

1.3K 63 13
                                    

Byliśmy właśnie w hali. To wysokie pomieszczenie, w którym zazwyczaj trzymamy wszystkie najważniejsze informacje oraz planujemy ataki na Dreszcz. Czasem robimy tzw. zebrania. Tak miało być i tym razem. Do chwili, w której Vince stwierdził, że nie pozwoli na tą akcję i nikt na nią nie pojedzie.

- Chyba sobie żartujesz?! - zbuntowałam się. Mamy informacje, miejsce i środki, a ten mówi 'nie'?! Tu chodzi o Minho, do cholery!

- Nie żartuje Emma. Nie mamy elementu zaskoczenia! Będą przygotowani, a w dodatku mam tyle nowicjuszy. Ktoś musi ich ogarnąć - próbował się tłumaczyć, ale ja miałam to w głębokim poważaniu. Już miałam kontynuować sprzeczkę, ale do hali wszedł Jorge. No super po prostu. Jeszcze jego nam tu brakowało.

- Byłem tam. Dawno temu. Jeśli Ostatnie Miasto jeszcze istnieje tak jak ty twierdzisz - wskazał na mnie palcem. Nieładnie. - To nie chcecie się tam pakować. To jaskinia lwa.

- Nie takie rzeczy już przeżyliśmy - wtrącił agresywnie Thomas. 

- Albo zginiecie albo skończycie jak Minho! - stwierdził Jorge trochę za głośno. Przy okazji mój ból głowy ponownie się wznowił. Wspaniale. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?

- On żyje! - krzyknął Newt pod wpływem emocji. A niby z niego taka oaza spokoju.

- Nie wiesz tego! - rzekł Vince. Że co przepraszam?! Jeszcze trochę i go skrzywdzę.

- Ja wiem - odezwałam się zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.

- A niby jak? - prychnął Vince. Od kiedy w nim tyle wrogości? Widzę, że wszyscy pokazujemy nasze drugie oblicze. To teraz moja kolej, ta?

- Oni go nie zabiją. Wykorzystają go do stworzenia leku, idioci - warknęłam nie przejmując się zbyt ich zdziwionymi wyrazami twarzy i kontynuowałam. - Będą tworzyć w jego głowie coś na kształt snu. Będzie to mieszanka jego wspomnień i czystej fantastyki. Znacznie podnosi to poziom związków chemicznych odpowiedzialnych za odporność przed Pożogą. Coś na kształt adrenaliny. Tylko wszystko za pomocą strachu i lęków. Złą stroną jest to, że po dłuższym czasie nie będzie odróżniać prawdziwego życia od tych snów. Będzie coraz słabszy psychicznie i fizycznie. To go wykończy - zakończyłam swój wywód i podeszłam do stolika z mapą, przy którym stał Thomas i Vince i Jorge. - Dlatego musimy go uwolnić - dodałam już szeptem. Przez chwilę nikt nic nie mówił. Dałam im trochę do myślenia. I dobrze.

- Nie możemy. Nie będę ryzykował wszystkiego nad czym tyle walczyłem dla jednego człowieka - rzekł stanowczo Vince. Sama nie wiem czy jego słowa bardziej złamały mnie i odebrały resztki nadziei czy raczej spowodowały, że mam ochotę mocno mu przywalić i pojechać po Minho w tej samej chwili. 

- Skąd to wszystko wiesz, Emma? - zapytał mnie Jorge bacznie skanując moje ruchy.

- Moją matką jest Eva Paige. Ostatnie Miasto to był mój dom. Naprawdę myślisz, że przed labiryntem im nie pomagałam? Że nie szkolili mnie na jednego z nich? Gdybym wtedy nie spotkała Thomasa zapewne siedziałabym teraz w laboratorium robiąc z krwi Minho chwilowy lek dla złapanego Poparzeńca i nie obchodziłoby mnie jego życie. Jeszcze jakieś pytania? - spytałam tonem ociekającym jadem. Mówiąc szczerze miałam po prostu dość. Nagle z radia zaczął wydostawać się głośny szmer, a chwilę później usłyszeliśmy głos mówiący: 

- Przeszukujemy obszar. Sektor A - sprawdzony. Zaczynam skanować sektor B.

- Natychmiast zgasić światła! - krzyknęłam zdając sobie sprawę, co to oznacza. Thomas rzucił się biegiem do wajchy i w całej osadzie zapanowała nocna ciemność. Zostały tylko pojedyncze świeczki. Wybiegłam na zewnątrz patrząc w niebo. W odległości około kilometra było widać jeden z odrzutowców Dreszczu, który oświetlał wszystko co pod nim było. Nie zauważyli nas. Chciałam wrócić do osady, ale za sobą zobaczyłam Vinca z Thomasem. Nie zwracając na nich uwagi ruszyłam do łóżka. To jedyne o czym teraz marzyłam.

Więzień Labiryntu - Moja Historia || MinhoWhere stories live. Discover now