Rozdział IX

66 7 1
                                    

Siedzieliśmy na schodach przed moim domem. Ten dzień był tak cudowny, że na chwilę udało mi się zapomnieć o codziennym piekle. Uśmiechnęłam się i oparłam głowę o ramię chłopaka, było mi tak dobrze i przyjemnie. Czułam się spokojnie i błogo. Poczułam, jak Andy opiera policzek o czubek mojej głowy i mocno się wtula. Jest mi tak dobrze przy nim, inaczej niż przy Nathanielu. Cieszyłam się tą chwilą. Przygryzając wargę, odwróciłam się do Andy'iego i mocno przytuliłam.
- Ucieknij od niego - objął mnie mocno w talii i wciągnął na swoje kolana. - Możesz być szczęśliwa, Scar. Ucieknij i zamieszkaj ze mną.
Jego ton był tak poważny... Czy naprawdę jestem w stanie to zrobić? Odciąć się od Nate'a i być szczęśliwa?
- Mówisz poważnie? - łzy zapiekły mnie w oczy, gdy się od niego oderwałam. Był przystojny, bardzo przystojny. Jego piękne, niebieskie oczy, czarne włosy i idealne rysy. Boże, jak ja go pragnęłam. Wziął moją twarz w swoje dłonie i dotknął swoim czołem mojego, głęboko westchnęłam, i zaczęłam się nerwowo bawić końcówkami jego włosów.
- Śmiertelnie poważnie, dziecinko - pocałował mnie mocno w czoło, obejmując. Ma takie miękkie usta i ten jego zapach... Czy ja się właśnie zakochuje? Chyba się zakochuje, Boże uchroń mnie przed tym. Zaśmiałam się przez łzy i przytaknęłam mu.
- Dobrze, masz rację - zaśmiał się i wstał ze mną na rękach. Czemu Nate nie może taki być? Czy to tak trudno kochać kogoś i dbać o niego? Może to hipokryzja trochę z mojej strony, ale kiedyś naprawdę go kochałam, mogłam zrobić wszystko dla niego. A w zamian dostawałam siniaki na całym ciele... Na samo wspomnienie się zatrzęsłam i mocno wtuliłam w Biersacka. Ten koszmar w końcu się skończy.
- Idziemy po twoje rzeczy?
- Chodźmy - zeskoczyłam na ziemię i wyciągnęłam z kieszeni spodni klucze, żeby otworzyć drzwi wejściowe. Wbiegłam najszybciej jak to było możliwe po schodach i dopadłam szafy. Nie miałam wielu ubrań, więc pakowanie zajęło mi niewiele czasu, na koniec do walizki wrzuciłam wszystkie kosmetyki i najważniejsze dla mnie rzeczy osobiste. Gdy zamykałam walizkę, serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się, że Nate mnie znajdzie, a gdyby to zrobił... Cóż, nie miałabym szans na jego łaskę. Obejrzałam się, żeby spojrzeć na Andy'iego, ale ten przyglądał się rozwalonej zewnętrznej warstwie drzwi... Jedno z wielu zniszczeń Nathaniela.
- Jak ty to wytrzymywałaś? - jego głos był głęboki i zachrypnięty. Gdyby nie to, że był przepełniony gniewiem to byłoby to niesamowicie seksowne.
- Sama się zastanawiam - zarzuciłam plecak na ramię i ściągnęłam walizkę z łóżka. - Idziemy?
- Jak najszybciej - wziął lewą ręką moją walizkę, a prawą złapał mnie za rękę i pociągnął do schodów. Obróciłam się w stronę Andy'iego z lekkim uśmiechem i otworzyłam drzwi wejściowe, stając twarzą w twarz ze swoim chłopakiem-tyranem.
W jego zielonych oczach malowała się furia, wiedział co się dzieje.
W ułamku sekundy złapał mnie za włosy i rzucił na ziemię. Uderzyłam nosem o drewniane panele, po całym domu rozniósł się odgłos łamanej kości. Poczułam na swoich plecach duże, ciepłe dłonie - Andy.
- Scarlett, dziecinko - ta jego troska w głosie... Mimo złamanego nosa, dalej rozpływałam się przez niego. Przyłożyłam rękaw swetra do nosa, żeby choć trochę zatamować krwotok i z pomocą Biersacka stanęłam chwiejnie na nogach. Kurczowo trzymałam się jego boku, żeby się nie przewrócić. Nate był zadowolony z siebie, a to zwyczajnie wkurwiło Andy'iego.
- Nigdzie nie idziesz, Scarlett! - krzyk Nate'a sprawił, że skuliłam się, a gdy uderzył kilka razy o ścianę, rozpłakałam się. Widząc jego zachowanie, zaczęłam krzyczeć na zmianę szlochając, bałam się go bardzo. Przez płacz krew zaczęła jeszcze mocniej sączyć się z mojego nosa, mieszając się ze słonymi łzami. Andy ruszył w stronę Nathaniela i mocno go odepchnął od drzwi. Ten się zatoczył i upadł przy schodach, był zamroczony, co Andy wykorzystał.
– Szybko – złapał mnie za rękę i trzymając wszystkie moje rzeczy, wybiegł z domu, ciągnąc mnie za sobą do samochodu. Gdy wrzucił moje rzeczy do bagażnika, przyciągnął mnie do siebie i obejrzał mój nos z każdej strony. – Nie jest chyba złamany, ale lekarzem nie jestem – spojrzałam na niego i parsknęłam śmiechem, płacząc w tym samym momencie. Andy wyciągnął z kieszeni chusteczki i jedną z nich zaczął wycierać krew z mojej twarzy. Widziałam troskę w jego oczach, martwił się o mnie, mimo że zna mnie tylko kilka dni. Takie rzeczy zdarzają się tylko w książkach i filmach, a nie w prawdziwym życiu...
– Jest dobrze – oparłam dłonie o jego brzuch i lekko się uśmiechnęłam. Mimo tego nosa, to cieszyłam się, że to był już ostatni raz, gdy widziałam Nate'a. Andy uśmiechnął się na moje słowa i mocno mnie do siebie przytulił.
– Wsiadajmy do auta, bo jeszcze chwila, a wrócę i go zabiję – zaśmiałam się i pozwoliłam mu pomóc mi wsiąść do samochodu. – Teraz będzie tylko lepiej, Scarlett.
– Wiem – szepnęłam. – Dziękuję, że mi pomogłeś.
– Dziecinko, nie dziękuj. Znamy się krótko, ale zależy mi na tobie w jakiś sposób. Jesteś inna niż reszta ludzi, nie piszczysz na mój widok, nie rzucasz się na mnie... Rozmawiasz, żartujesz, śmiejesz się, traktujesz mnie zwyczajnie, normalnie...
– Nie mam powodu, żeby traktować cię inaczej. Jesteś człowiekiem jak każdy z nas, a co z tego, że jesteś sławny? – odwróciłam głowę do Andy'iego i zobaczyłam coś dziwnego w jego oczach... Taką iskierkę, jakbym była kimś, kogo szukał całe życie.
– Jesteś cudowna, Scar – pocałował mnie w policzek i odpalił samochód.
To będzie ciekawa znajomość.

Through The Void[A.B]Onde histórias criam vida. Descubra agora