1 {Arthur}

51 10 5
                                    

Westchnąłem. Tak, Alfred - skubane, nieznośne dziecko - znowu upaprał cały dywan ketchupem. Ha! Przy okazji znowu zwalił na młodszego brata. Ah.... Co ja mam z nimi zrobić? Naprawdę, próbuję być spokojny, wyrozumiały dla nich.... niego. Matthew to był zupełnie inne dziecko; spokojne, grzeczne. Naprawdę, nie ma na to rady. Wziąłem oddech:

 - Eh. Alfredzie. - zacząłem, nachylając się nad winnym. - Nie powinieneś zwalać na młodszego brata, wiesz?

 - Ale ja mówię prawdę!! - wykrzyknął, z dziwną radością w głowie maluch.

 - Ta.

Jeśli mam być szczery, to czasami sam nie wiem czy ufać sobie i swojej intuicji, czy tym dzieciakom? Aż mi się przypomniał argument Alfreda, kiedy nie chciał przyznać się do kłamstwa: "braciszku, jesteś już W PODESZŁYM WIEKU, zaufaj mi". Pff... Jestem w świetnej formie! 

Jak przypuszczałem, Matthew zmył się z pola widzenia. Może faktycznie jest coś na rzeczy? Wzruszyłem ramionami. Ah. Nie chce mi się dochodzić do tego, kto jednak faktycznie jest sprawcą. Po prostu mi się nie chce. 

Potrzebuję rozmowy. Ciepłej, normalnej rozmowy - z osobą dojrzalszą niż te 6-latki. Naprawdę. Mam wrażenie, że od wieków z domu nie wychodziłem. I nikogo nie spotykałem. Fakt. 6 lat dokładniej. 


Skończyło się na tym, że ja wytarłem ketchup. Wziąłem książkę, położyłem się  na kanapie. Oczywiście, wiedziałem, że ten relaks nie potrwa za długo. Zaraz Matthew przybiegnie z płaczem, że brat go za włosy pociągnął go za włosy czy coś.

 - Ah... Matczyne instynkty... - bąknąłem, sam do siebie.

Serio, potrzebuję chociaż chwili odpoczynku od tych cholernych dzieciaków. Obiad - zły, zabawki - złe, spędzam z nimi dużo czasu - źle, spędzam mało czasu - źle. Nie wiem co robię nie tak...



Oh... Już 14. Jestem dumny. Dzieciaki same ogarnęły się do szkoły i poszły. A ja zamiast wykorzystać tego pięknego czasu w fajny sposób,spałem. BRAWO ARTHURZE BARWO CHWAŁA TOBIE. Chłopcy wrócą za jakąś godzinę. Muszę to wykorzystać. Zasiadłem do komputera i włączyłem FaceBook'a. Jeju, jak ja dawno tu nie byłem.Przejrzałem co wstawiali moi dawni przyjaciele. Zazdrościłem im. Lucas właśnie teraz bajerował się z Matthiasem u Belli. Ah. Kiku - kolejna urocza focia z najlepszymi przyjaciółmi; Ludwigiem i Feliciano.

Żałosne, pomyślałem. Po co komu wiedzieć co właśnie zjadłeś na obiad, prawda Antonio? a ty? po co chwalisz się swoimi wynikami w zarywaniu do dziewczyn, Gilbercie? 

Jednak - robią coś. Może nie coś szczególnie mądrego ale jednak. Zazdroszczę im. Nagle zobaczyłem ogłoszenie: 

POTRZEBUJESZ POMOCY, SZCZEREJ ROZMOWY?

Zadzwoń pod numer 123456789 i zapisz się na terapię!

Dostępne opcje:

 - Terapia indywidualna.

 - Terapia grupowa.

ZAPRASZAMY! NIE WSTYDŹ SIĘ PRZYJĄĆ POMOCY!


hm. Nie powiem, zawahałem się. W sumie to było to czego potrzebowałem od dłuższego czasu. Terapia grupowa... na pewno będą tam ludzie z podobnymi problemami co nie? A prznajmniej Z JAKIMIKOLWIEK PROBLEMAMI. Hah... Mam jeszcze pół godziny... Okej.

 - Halo?... - ktoś odebrał! - tak... dzień dobry... można się zapisać na terapię grupową?... tak.... Ah! Nazwisko, tak?.... Już już!... Kirkland Arthur... Mhm... okej... o której...? okej... do widzenia.


Pierwsza terapia: jutro, 12:00. Idealnie - niespecjalnie daleko, godzina też dobra - dzieciaki pójdą do szkoły.

Jutro wielki dzień.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 05, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Norma [FrUk]Where stories live. Discover now