Smoczy Krąg - Rozdział 2

75 14 2
                                    

Gdy tylko się przebudziłem zobaczyłem uśmiechniętą twarz przyjaciela.

- Rany ile można spać? No dalej, byliśmy umówieni.

- Ja się z Tobą nigdzie nie umawiałem. A po za tym, co ty robisz u mnie w domu?

- Twoja mama mnie wypuściła. Stary, dalej, idziemy. - Makali ściągną mi kołdrę. Przeszedł mnie dreszcz zimna.

- Rozumiem, że masz jakiś plan? - leniwie zacząłem wypełzać z łóżka.

- No plan jest taki, by znaleźć Kofie i wypytać się ją o wszystko.

- Nadal nie jestem przekonany co do tego pomysłu. - Wstałem by znaleźć coś do ubrania. - Ale jeśli nie zabiła nas wtedy, to czemu miałaby to zrobić teraz?

- No nareszcie mówisz do rzeczy mój drogi przyjacielu. - Rozsiadł się na moim fotelu i oparł nogi o biurko. Zaczął przeglądać różne książki które tam leżały. Ja w tym czasie umyłem się i ubrałem. - Jeszcze to trzymasz? - Usłyszałem pytanie wychodząc z łazienki. Zobaczyłem Mokaliego przeglądającego stare książki mojego taty. Nie lubiłem gdy ktoś je dotyka oprócz mnie.

- Odłóż je. - powiedziałem to takim tonem, że wiedział, że nie żartuje. Wiedział, że nie lubię poruszać tematu mojego taty. Tata umarł, gdy miałem 10 lat. Zachorował na pewną chorobę z którą nie umieli sobie poradzić nasi lekarze. Nie raz prosiłem mamę byśmy wynieśli się z tej wyspy, ale ona za nic mnie nie chce słuchać. Na stałym lądzie jest o wiele więcej możliwości oraz lepsza opieka medyczna. Mój tata wraz z ojcem Mokaliego prowadzili muzeum na naszej wyspie. Tata miał niezwykły talent i pasje do starożytnych języków i map. Jako jeden z nielicznych umiał odczytać stare zapiski wikingów. Tą pasją zaraził również mnie, ale niestety, gdy umarł skończyłem z tym na zawsze. Trzymam jego dzienniki oraz zbiory legend. Lubię je przeglądać ale nigdy ich nie czytam. Wiem, że gdybym się postarał to dałbym radę je rozszyfrować. Ale po prostu nie chce. Przypominałbym sobie od razu chwilę spędzone z tatą. - Chodźmy już. - Przełknąłem ślinę i zaprosiłem kolegę do wyjścia.

- Kofia powinna być o tej porze w lesie. – Powiedział to w taki sposób jakby to była oczywista rzecz.

- Czekaj, skąd o tym wiesz? - Dla czego Makali wiedział coś takiego?

- Mam swoje źródła. - Odparł zadowolony z siebie. Niech mu będzie ale chyba nie chce wiedzieć czym lub kim są te źródła.

- Nawet jeśli, to nie zamierzam biegać po lesie za jakąś dziewczyną...

- No wiesz. – Wzdrygliśmy się na dźwięk kobiecego głosu.- Ja nie jestem "jakąś dziewczyną". - Za nami stała Kofia. Odwróciliśmy się do dziewczyny powoli.

- No cześć, właśnie się o tobie zgadało.- naprawdę podziwiam Mokaliego, za jego odwagę. Jakbym stał tutaj sam to chyba bym uciekł.

- No właśnie słyszałam. - Dziewczyna zmierzyła nas dokładnie wzrokiem. - Pewnie chcielibyście dokończyć nasza wczorajsza rozmowę?

- Dokładnie. Opowiedz nam o smoczym kręgu. - Makali posłał mi spojrzenie jakby chciał powiedzieć " i co? Ona nie jest Taka straszna."

- A co ja będę z tego miała? – Skrzyżowała ręce na piersi.

- Będziesz się mogła z nami przyjaźnić.- Tak, bo Kofia nie marzy o niczym innym, tylko o przyjaźni z nami. Popatrzyła pobłażliwie na Mokaliego z ironicznym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.

- Mam już przyjaciół.

- Niby kogo? - Już wiedziałem, że Makali zaraz pożałuje tych słów. Ale rzeczywiście, nigdy nie widziałem by Kofia się z kimś trzymała. Już jako dziecko zawsze siedziała sama.

Kiedyś żyły smoki... (Jak wytresować smoka)Where stories live. Discover now