Drodzy Potomkowie... - Rozdział III

94 10 15
                                    

Gdy Kofia doprowadziła również mnie do wioski, od razu pobiegłem do domu. Przywitałem się z mamą, bo w końcu nie jeszcze się z nią dzisiaj nie widziałem. Następnie czym prędzej pobiegłem do swojego pokoju. Od razu wyjąłem wszystkie książki i notatniki mojego taty. Oprócz tych które przeglądał Makali miałem ich pełno pochowanych po szafach. Trzy dzienniki taty miałem schowane w pudle które znajdowało się na szafie. By się do niego dostać musiałem wejść na krzesło. Dwie inne książki były schowane wraz z albumami na zdjęcia. Razem udało mi się zebrać dziewięć książek, teczek i notatników. Rozłożyłem je wszystkie na podłodze i sam usiadłem przed nimi po turecku. Nie wierzyłem, że to robię. Części z nich nigdy nawet nie przeglądałem. Czułem podekscytowanie ale równocześnie pewien strach i stres. Przez dłuższy czas po prostu się na nie patrzyłem. Byłem sparaliżowany, nie mogłem otworzyć żadnej z nich. Bałem się, czułem się jakbym robił coś czego nie powinienem. Ale dla czego? Tata pewnie chciałby bym dalej pracował nad jego niedokończonym dziełem. Wziąłem głęboki oddech, odtrąciłem wszelkie obawy i sięgnąłem po pierwszą książkę po prawej. To była stara książka w skórzanej bordowej okładce. Aby się do niej dostać należało rozwiązać skórzany sznureczek. Po odtworzeniu jej okazało się, że tak naprawdę wcale nie jest książką. To była w pewnym rodzaju teczka, a w niej pełno luźnych, pożółkłych kartek. Przejrzałem im się bliżej, one wszystkie były rękopisami. Prawie każda była zapełniona tymi dziwnymi hieroglifami. Tylko na dwóch z nich były pewne tajemnicze rysunki. To były mapy. Na jednej z nich różnymi kolorami były pozaznaczane wyspy. Mapa była bardzo wyblakła ale i tak potrafiłem odróżnić kolory. Druga wyglądała całkiem normalnie tylko, że w jej centrum została namalowana pewna wyspa. Nad nią widniał pewien napis. Odczytałem słowo BERK. A więc to jest to tajemnicze "Stare Berk". Nie było w nich nic szczególnego. Moją uwagę najbardziej zwróciła pewna kartka na której widniał jakiś dziwny rysunek. Był to pewien projekt. Na kartce była narysowana chyba jakaś maszyna. Nie do końca wiedziałem co to jest, papier był pożółkły i poplamiony. Na samej górze widniał napis. Jego przeczytanie zajęło mi trochę czasu, litery były mało wyraźne. Ten pergamin musiał być niezwykle stary, bałem się ,że rozpadnie mi się w rekach. W końcu udało mi się rozszyfrować litery. Było tam napisane: Projekt Ogniowa Burza. Super. Zamiast znajdować odpowiedzi na moje pytania, mam ich coraz więcej. Czym jest Ogniowa Burza? Postanowiłem sięgnąć po inną kartkę. Na tej kartce znajdowało się coś w rodzaju listu. Jego litery były napisane bardzo starannie i dokładnie. Papier był równie stary co reszta dokumentów, ale tekst doskonale się zachował. Gdy spojrzałem na list od razu rzuciło mi się w oczy nazwisko, Czkawka Haddock III. Dotąd wiele razy słyszałem to nazwisko. Związane z nim jest wiele legend, a jedna bzdurniejsza od drugiej. Jedni mówią, że był pół człowiekiem, pół smokiem. Inni, że po prostu był wielkim wodzem. Natomiast jeszcze Inni opowiadają, że przepędził smoki z naszego świata. Niektórzy nawet mówią, że na nich latał i je tresował. Oczywiście to są same brednie. Wziąłem delikatnie list w ręce i zabrałem się za jego czytanie.

Drodzy Potomkowie,

Zapewne już niedługo zaczniecie pisać wiele opowiadań i pieśni o Czkawce Haddocku III. Chciałabym, by ludzie poznali jakim człowiekiem naprawdę był mój mąż. Jestem ostatnią żyjącą osobą która zna początek tej niesamowitej historii. Historii o przyjaźni, miłości, odwadze i wierze w siebie. Moje dzieci znają tę opowieść doskonale, lecz wnuki nie chcą wierzyć w to co dokonał ich dziadek.

Prawda jest taka, że smoki już umarły. Umarły wraz z śmiercią człowieka który kiedyś był jednym z nich. Ludzie już nigdy nie poznają świata w którym ja żyłam i w którym żył mój mąż.

Pragnę pokazać wszystkim ludziom, nie ważne czy wieżą w smoki, czy nie. Pragnę pokazać wam, że nigdy, pod żadnym pozorem nie powinniśmy się poddawać, że prawdziwa przyjaźń i miłość potrafi przeżyć wszystko, nawet jeśli ma to oznaczać rozstanie na zawsze.

Kiedyś żyły smoki... (Jak wytresować smoka)On viuen les histories. Descobreix ara