epilog

1.2K 139 124
                                    

Właściwie nie zostało nic.

Nieznacznie, aczkolwiek trochę tak.
Przez kilka dni nie działo się zupełnie nic. Jakby czas, który płynął zbyt szybko nagle utonął. Czy ktoś rzucił koło?

Coś co przypominało koło, ale nim nie było.
Ciepła ręka, która powinna dawać ukojenie.
Powinna, ale nie dała.

Masło już nie było masłem. Data przydatności się skończyła. Ze wzruszeniem, choć chciało zostać wiecznością, stało się jedynie tylko jego minimalną częścią.

Wybaczyło pracownikom, byli nic niewarci dla niego. Każda półka, koszyk. To były te magiczne wspomnienia.

Otaczał się wspaniałymi produktami.
Tymi najbardziej popularnymi i tymi, które nie miały zbyt dużo zwolenników. Ale to nie było dla niego ważne. Czy miało idealnie gładką powierzchnię, czy może szorstką. Data i rozmiar nie miało tutaj dużo do znaczenia. Każdy był dla niego jakąś cząstką rodzinnego ciepła, które wzajemnie tworzyli.

W końcu każdy musiał kiedyś wylecieć z gniazda. Nie każdy tego chciał. Nigdy nie wiadomo było co się wydarzy.

''Co się z nami stanie, gdy nikt nas nie weźmie, zmarnujemy się''

Tak bardzo zagłębiło się w rozmyśleniach, że nie zauważyło wchodzącego słońca.

Ono już wiedziało, to ta chwila w której będzie mogło stać się właśnie taką cząstką. Zapomnianym nic nie znaczącym okruchem.

Stopniało, zostało z niego tylko tłusta plama w złocistym ubranku, odbijającym gorące promienie.

----------

Taki epilog, trzeba to zakończyć.
Nie sprawdzałam błędów, po prostu to koniec. Mam natchnienie na inną książkę, którą mam zamiar wyszlifować. Kolejna beznadzieja, ale dzięki pisaniu tej "książki" choć są tylko 3 rozdziały, to było to dla mnie coś zupełnie innego niż wypracowania na języku polskim. Dla tej książki powstało to konto i zostanie w mojej pamięci.

Dziękuję wszystkim

Świat Według MasłaWhere stories live. Discover now