5. ,,Mój pokój to kącik wyznań miłosnych?!"

31K 769 699
                                    

Nie mogłam sobie wyobrazić, co ona w tym momencie czuła. W dodatku była jedynaczką, więc rozwód rodziców musiał być dla niej szczególnie ciężki. Co innego, jakby miała rodzeństwo, które by się nawzajem wspierało.

Zaczęła szlochać, więc szybko do niej podbiegłam i z całych sił mocno przytuliłam, co odwzajemniła.

- Hej, spokojnie. Dobrze, że mi powiedziałaś. Poradzimy sobie jakoś. Nie musisz się martwić. Wszystko będzie dobrze - pocieszałam delikatnie. Jestem w tym beznadziejna. Mam nadzieję, że chociaż trochę podniosłam ją na duchu.

- Właśnie nie jestem pewna, czy będzie dobrze - szepnęła.

- Dlaczego? - spytałam. Cały czas ją przytulałam, podczas gdy ona płakała w moje ramię.

- Moja mama zostaje tutaj, w mieście, ale tata wyjeżdża z kraju. Sąd może mnie przydzielić do mamy, ale również do taty. Jest większe prawdopodobieństwo, że będę musiała z nim wyjechać - powiedziała, gdy już się trochę uspokoiła.

- Nie prawda. Ja cię nigdzie nie puszczę. Z resztą jak już będziesz dorosła, to przyjedziesz tutaj z powrotem - uśmiechnęłam się smutno.

- Kto wie, co będzie za rok.

- Nie przejmuj się. Dasz sobie radę - powiedziałam i razem przesiadłyśmy się na kanapę.

- Ja też się cieszę. Powiesz o tym Cassie i Jake'owi? - zapytałam. Miałam nadzieję, że im również wyzna całą prawdę i nie będę musiała jej kryć.

- Narazie nie. Może kiedyś - westchnęła. Mam nadzieję, że im powie, bo w najgorszym przypadku będę musiała zrobić to ja. A to mi się wcale nie marzy.

- Och, okej. Rozumiem - mruknęłam. Potarłam twarz dłonią i zebrałam w sobie siły, aby zadać pytanie, które męczyło mnie już dłuższy czas. - Z jakiego powodu się rozwodzą?

Dziewczyna w pierwszej chwili zrobiła głupią minę, a później wstała i chodziła po salonie w tę i spowrotem.

- Nie wiem, tak dokładnie. Żadne z nich nie chce powiedzieć. Może kiedyś się dowiem - odpowiedziała. Czemu wszystko jest zostawione na
,,może kiedyś"? Czemu nie teraz?

- Okej - bąknęłam i zrobiłam chwilę przerwy. - Ja też Ci muszę coś powiedzieć - zaczęłam nieśmiało.

- No to mów szybko. Dzieje się coś?

- Nie, nic ważnego. Po prostu... Lepiej usiądź - poleciłam. Van usiadła obok mnie z pełnym uśmiechem, tak jakby przed chwilą nie zamartwiała się swoimi problemami. Tak, jakby rozwód jej rodziców w ogóle nie istniał. To uwielbiałam w niej najbardziej. Mimo, że miała swoje poważne problemy, umiała wysłuchać i pomóc drugiej osobie, nawet w tak błahej sprawie jak ta moja.

- No to słucham.

- Lukas chciał, abyśmy byli w związku na niby, czy coś takiego, a ja się zgodziłam - opowiedziałam na jednym wdechu.

- Co? Dlaczego? Jak to się w ogóle stało? Wy?! Nie, nie możliwe. Nie wierzę, haha - zaśmiała się.

Nie śmieszne.

- No, ja też nie. Chciał zmienić coś w swoim życiu, być lepiej postrzeganym przez rodziców i nauczycieli. Mi to w sumie pasuje. Jestem totalną debliką.

- Jesteś - pokiwała głową w szoku. - Nie wierzę w to, że chce się zmienić. Tu musi się kryć jakaś inna sprawa. Tak czy siak, fajnie, że się zgodziłaś. W końcu korzystasz z życia! Tylko się nie zabijcie na starcie - zaśmiała się.

Poznajmy się inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz