Wpadka

1.6K 97 70
                                    

Od dziwnego zdarzenia mijały już przeszło dwa tygodnie, przez które Lucas zdążył zapomnieć o Jaehee. Będąc typem osoby, która nie interesuje się ludzkim życiem, ze swoich prywatnych powodów, nawet nie chciał być zainteresowany.

Wolał skupić się na wspólnych meczach siatkówki, wypadów do UnderMoon i dokuczaniu okularnikowi, który chciał wmieszać się do ich ekipy.

Problemy ludzi przekraczały jego możliwości; nigdy nie umiał pomagać ludziom, to na pewno była rzecz, z którą sobie nie radził. Dlatego najprościej w świecie tego nie robił, a zajmował się sobą i swoim tyłkiem. 

- Powinniśmy rozgrzać się przed meczem? Trener Yang może znów narzekać, że jesteśmy za sztywni. - wzdychnął Jaehyun.

- Jeszcze się dziwi? Powinna być godzina rozgrzewki i ćwiczeń, dopiero wtedy godzina gry. - mruknął Haechan, kopiąc powietrze.

- Powinniśmy się cieszyć, że przynajmniej nie robią szkolnej drużyny, poszlibyśmy na pierwszy odstrzał, a aż tak mi się nie nudzi, żeby przychodzić wieczorami na treningi i grać turnieje. - Lucas wrzucił monetę do automatu z napojami.

Jaehyun delikatnie oparł się o maszynę, podczas gdy Haechan wybrał dla Lucasa wodę. Ich trójka była najlepsza w siatkówkę z całej szkoły i możliwe, że nawet dalej. Porozumiewali się na boisku, do poziomu, gdzie można było nazwać to telepatią. 

Ich problemem było dziecinne podejście do sprawy sportu, chociaż czy niewiązanie przyszłości ze sportem można tak nazwać? W każdym razie myśl o drużynie dla nich nie istniała. Za dużo wspólnych wypadów musiałoby zostać unieważnionych.

Do tego Jaehyun musiałby rzucić palenie, a to ostatnia rzecz, którą by poświęcił. Jego ciało było jak piec, który musiał coś palić, żeby nie zgasnąć; uroki palenia od 13 roku życia. Jedna z niewielu rzeczy, którą zawdzięcza swojemu starszemu bratu. 

- Przestań już... naprawdę potrzebuje tego. - jęknął dziewczęcy głos.

- Słyszeliście? Czyżby dziewczyny znów się kłóciły? - spytał rozweselony Jaehyun.

- Zamawiać już kisiel i basen? Dawaj, ogarniemy, co się dzieje. - zaśmiał się Haechan, szturchając Jaehyuna i podbiegając do szatni. 

Lucas dość poważnie podszedł to tego, co usłyszał. Nie lubił kłótni, bo zawsze ponosiły go emocje, a słuchanie ich nie różniło się zbytnio od uczestniczenia w jednej. Naśmiewanie się z tego było dla niego niewygodne, a dręczenie - okrutne i obrzydzające. 

- Potrzebujesz? Nie rób z siebie pośmiewiska laska, dobrze wiemy, że kłamiesz. - zaśmiała się jedna z dziewczyn.

- Zrozumiesz to do cholery czy nie? Jestem chora, nie mogę biegać, oddaj mi to, nie jestem w nastroju, żeby się kłócić. - wzdychnęła.

- Kolejna pokrzywdzona cię znalazła? Mieliśmy już jedną taką tutaj, nie chciej wiedzieć, jak skończyła. - odgarnęła swoje długie włosy na bok, jedna z jej koleżanek.

Chłopcy zaczaili się przed drzwiami i spojrzeli przez uchylone, podrapane drzwi. Szatnie dziewczyn o dziwo wyglądały gorzej niż chłopaków, a co tam się działo, to dopiero była wojna.

Dziewczyny rzecz jasna były ubrane, właściwie to było ich tam parę ze względu na to, że reszta opuściła szatnie chwilę po dzwonku. Nikt nie chciał zostawać w pomieszczeniu pełnym smrodu od dezodorantu, a każda kolejna klasa wietrzyła pomieszczenie przed wejściem, więc nikomu nie śpieszyło się, żeby tam wejść.

- Coś ty do mnie powiedziała? Szkoda tylko, że jest takim nieudanym- - dziewczyna zamachnęła się. - Nie. Mam lepszy pomysł. Beth, Minsoo, przytrzymajcie tę wywłokę. - uśmiechnęła się sukowato.

Passing By || Lucas ✔️Where stories live. Discover now