15. Nic co było w Nowym Jorku się nie skończyło

4K 150 523
                                    

~ Duży udział w tym rozdziale ma czytowaznejakanazwa, za co bardzo jej dziękuję ♥ ~

A teraz coś Od tej zawsze wspomnianej czytowaznejakanazwa bo nigdy  się nie odzywa. Sztywniara.
Chciałam wam z całego serduszka podziękować,  za te wyświetlenia I wszystkie komentarze pod tym opowiadaniem, a jednocześnie chce was zachęcić do pisania ich jeszcze wiecej niz to możliwe, bo naprawdę kocham je czytać ❤ A teraz czytajcie i komentujcie, powodzenia

*

Siedem minut. 

Byłam tak cholernie zmęczona. Moja zmiana nigdy tak bardzo mnie nie zmęczyła, przysięgam. Ludzi nie było nie wiadomo ile, jednak z niewiadomych przyczyn byłam zmęczona bardziej niż zwykle. Może to przez to, że wczoraj zachciało mi się iść na siłownię i zrobić sobie mocny full body trening i teraz dosłownie zdychać. Jednak niczego nie żałuję i jestem z siebie dumna!

Sześć minut. 

Obsługiwałam już ostatnie osoby, na ostatnie kawy na wynos. Miałam jedynie nadzieję, że dzwonek który wisi nad drzwiami będzie dzwonił tylko oznaczając, że ktoś wychodzi. Zebrałam trzy zamówienia i nie widząc nikogo nowego, pojechałam zawieźć je Susan. 

Pięć minut. 

Na zewnątrz było już ciemno i coraz mniej osób chodziło po małym parku który był naprzeciwko. Jednak czemu się dziwić - jutro poniedziałek czyli nowy tydzień szkoły, studiów czy pracy. Ludzie wolą się wyspać a nie pić kawę, dzięki której nie zasną przez następne kilka godzin. Kofeina to zdecydowanie najbardziej uzależniająca używka jaka istnieje. Ludzie piją ją w kawach, jednak zdecydowanie gorsza jest w energetykach. Dlaczego więc, młodsi coraz częściej sięgają po energetyki zamiast po kawę, która niby niezdrowa jest zdrowsza niż puszka energetyka? 

Cztery minuty.

Widząc, że nie wszedł nikt nowy skierowałam się na zaplecze, aby się przebrać. Szybko ściągnęłam fartuch i rolki, po czym wrzuciłam wszystko do szafki. Przez chwilę rozmasowywałam stopy bo niestety, czułam ból od wewnętrznej strony. 

Dwie minuty.

Wyszłam z szatni i stwierdziłam, że pomogę w czymś jeszcze Susan, która dzisiaj zamykała. Uwielbiałam tą dziewczynę, przysięgam. Jest po prostu świetnym kompanem do pracy, bo jest cholernie otwarta i miła dla wszystkich. To w sumie głównie ona wdrożyła mnie w funkcjonowanie tej kawiarenki, tłumacząc wszystko od podstaw.

Minuta. Usłyszałam dzwonek i automatycznie popatrzyłam w stronę drzwi. Zdębiałam. Blond flądra Jake'a. Ta szmata przyszła do mojej pracy? 

— Oh, Wood — uśmiechnęła się, a jad wręcz ściekał z jej warg — Z tego co wiem, Twoja zmiana się jeszcze nie skończyła. Gdzie masz fartuszek?

— Gdybyś była trochę bardziej spostrzegawcza to zauważyłabyś, że zegar wiszący nad Twoim pustym łbem właśnie wskazuje dwudziestą pierwszą jeden, co oznacza, że już powinno Cię tu nie być i mogę Cię stąd grzecznie wytargać za włosy i kazać wypierdalać, bez żadnych konsekwencji — wyrecytowałam na jednym tchu, wpatrując się uważnie w jej oczy. 

— Czekaj; grozisz mi?

— Jeśli to Cię przeraża, to wolę nie mówić tego, na co mnie stać — prychnęłam, udając się do stolików, by powykładać na nie krzesła. 

Głośniej, SkarbieOnde histórias criam vida. Descubra agora