Część 3

13 2 2
                                    

 Ukazał im się młody przystojny dobrze zbudowany mężczyzna był dość wysoki miał brązowe oczy oraz włosy a jego rysy twarzy było można dobrze dostrzec.

-Witam ponownie, cieszę się, że mogę was ujrzeć teraz na żywo.

-A ja żałuje, że widzę człowieka, który nas jakby to krótko ująć „porwał"- Odpowiedziała Sophie.

-Zdaje sobie z tego sprawę, że jesteście zapewne przygnębione, ale w was jest nadzieje oraz we mnie bo jeżeli na czas nie zajdę leku to cała ludzkość zginie, a nasz gatunek możliwe, że zniknie na zawsze.

-W jaki sposób będą wyglądały te eksperymenty?- Zapytała Madii.

-Właśnie chciałem to omówić.

-To co mamy robić?- Jednocześnie zapytały obie dziewczyny, a następnie krótko się zaśmiały z zaistniałej sytuacji.

-Zapraszam za mną, musicie jedynie siedzieć na tych krzesłach- Odpowiedział jak dotąd nie przedstawiony mężczyzna.

-Wiem, że może nigdy nie znajdziemy leku, ale co z nami wtedy będzie?- Zapytała Sophie.

-Wy? Wy będziecie musiały chyba radzić sobie jakoś same.

-Same- Odpowiedziała rozczarowana Madii.

-Tak, przykro mi to mówić, ale w najgorszym przypadku nikt nie przeżyje.

-Jak to nikt? Mówiłeś, że my nigdy nie zachorujemy- Odpowiedziała Sophie.

-Powiedziałem, że istnieje taka, możliwość wirus jest już od dobrych 3 lata, ale wy możecie nawet teraz zachorować. Nikt niestety tego nie wie.

-Dobrze wiedzieć, że ja i Madii możemy żyć same.

-Ok koniec tych dygresji czas eksperymentów- Odpowiedział mężczyzna.

-A jak ci na imię?- Zapytała Madii.

-Nathan.

Mężczyzna zaczynał robić swoje a dziewczyny jedynie patrzyły przed siebie nieświadome tego co z nimi robi Nathan.

-AŁA!- Krzyknęła Sophie.

-Bardzo przepraszam nie chciałem, jednak musisz mieć to przypięte.

-Do czego to służy?- Zapytała Madii.

-Pobiera waszą krew- Odpowiedział śmiejący się Adrian.

-Ale tu widać jeszcze jakiś zielony płyn który płynie w stronę naszych żył.- Opowiedziała Sophie.

-Tak, dobre oko, służy to do znieczulenia was.

-I ma kolor zielony?- Zapytała zdziwiona Madii.

-Tak, ponieważ to jest specjalny środek dla was.

-Czuję się teraz jakbym była specjalnej troski.- Odpowiedziała Sophie

-A nie powinnaś, ponieważ stworzyłem to specjalnie dla waszych organizmów, to właśnie była ta ważna sprawa dzięki temu mam pewność, że nie zachorujecie.

-WOW, specjalny lek dla nas niesamowite- Opowiedziała z ironią w głosie Sophie.

- Dobrze to koniec na dzisiaj- Odpowiedział Adrian.

-Koniec?- Zapytały obie z zdziwieniem w głosie.

-Tak, heh praktycznie krew była dla mnie najważniejsza, jednak jest to koniec tylko na dziś.

-Aha...- Odpowiedziała zawiedziona Madison.

-To po co to znieczulenie?- Zapytała Sophie.

-Musiałem sprawdzić czy działa, ale z tego co widzę to nie, ponieważ teraz ciebie uszczypne w ramię i...

-AŁA- Znowu krzykneła Sophie.

-Nie działa -Zaśmiał się Adrian.

-Ciekawe- Odpowiedziała Sophie z grymasem na twarzy.

-Jutro znowu o tej samej porze widzimy się tutaj- Opowiedział Nathan.

-A można wiedzieć co jutro będziesz z nami robił?- Zapytała zaciekawiona Sophie.

-Szczerze, sam nie wiem heh wybaczcie, jednak jest to dla mnie coś nowego muszę odkryć czemu nie chorujecie, muszę wiedzieć co daje wam ochronę przed wirusem. Jeszcze nie wiem co dokładnie będę jutro robić, dziś muszę się zastanowić.

-Czyli nie wiesz co z nami robisz?- Odpowiedziała wściekła Madii.

-Ależ oczywiście, że wiem, jednak muszę przemyślać swoje plany działania. Na razie muszę was prosić o wrócenie do swojego pokoju. 

-Oczywiście- Odpowiedziały dziewczyny.

Obie wyszły z jak się okazało tarasu i wróciły do środka do swojego wspólnego pokoju, jednak dzisiejszy dzień był dla nich najpiękniejszym na świecie, ponieważ, któraś z nich coś odkryła konkretnie miłość, lub nienawiść do Adrian, która kocha, która nienawidzi tego dowiecie się w najbliższym czasie.


~~~~~~~~~~~~~~

Witam ;* , szczerze trochę mi zajęło napisanie tego rozdziału, jednak mam nadzieje że wam się spodoba. Miłego dnia, nocy czy co wy tam macie heh ;*

Better TomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz