Rozdział I.

95 6 9
                                    

  Obudziła się cała zalana potem. Gwałtownie usiadła na łóżku i łapczywie nabierała powietrza do płuc, jakby ktoś podduszał ją od dłuższego czasu. Rozejrzała się wokół siebie i odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła zarys dobrze jej znanego pomieszczenia.
-Uspokój się, to tylko zły sen. - Szeptała do siebie, próbując uspokoić łomoczące serce. - Jesteś w swoim pokoju, idiotko, więc się uspokój, do jasnej cholery!
  To już kolejny raz, kiedy budziła się w środku nocy, przez ten sam koszmar. Nie była przesądna, ale czuła, że coś jest nie tak.
  Spojrzała na zegarek, który wskazywał 2:34 w nocy. Na pewno nie da rady już zasnąć. Zrezygnowana opuściła nogi na duży, czarny dywan, leżący tuż obok łóżka. Przeszła przez całą długość pokoju i zapaliła światło. Chwilę zajęło jej przyzwyczajenie się do nagłej zmiany oświetlenia w pomieszczeniu. Odwróciła się i ponownie rozejrzała. Wszystko było na swoim miejscu. Po prawej stronie od drzwi, całą ścianę zajmował wielki regał z książkami. Jej ulubione to "Arkandel" Katarzyny Bułat, "Noc ognia" Eric'a-Emmanuel'a Schmitt'a, "Największy lęk" Barclay'a Lindwood'a, "Oko Smoka - Kroniki Smokologii" Dugald'a A. Steer'a, "Zostań, jeśli kochasz" i "Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle'a Forman'a oraz seria książek Aprilynne Pike, zaczynając od "Skrzydeł Laurel", a kończąc na "Mocy przeznaczenia". Na równoległej ścianie, na drugim końcu pokoju, stoi duża szafa na ubrania, obok niej stolik nocny i wielkie łóżko. Po prawej stronie od łóżka leży dywan i na ścianie są dwa duże okna z roletami w kolorze ciemnego beżu. Równolegle do tej ściany, również na drugim końcu pokoju, jest biurko z wygodnym fotelem i szafka na książki szkolne. Ściany w tym pokoju są koloru lawendy, a meble i łóżko wykonane zostały z ciemnego drewna.
  Podeszła do szafy z ubraniami, wyjęła czarne spodnie, musztardowy sweter, szare skarpetki i biały komplet bielizny. Udała się do łazienki, gdzie weszła pod zimny prysznic. Skoro już nie zaśnie, to przynajmniej jakoś wykorzysta ten czas. Po skończonym prysznicu owinęła się czarnym, puchowym ręcznikiem i wróciła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i wzięła telefon do ręki. Chwilę przeglądała media społecznościowe, po czym wytarła się do sucha i ubrała we wcześniej przygotowane ubrania.
  Był piątek, więc miała tylko pięć lekcji. O ósmej zaczynał się angielski, później była matematyka, polski, fizyka i ostatnie były zajęcia techniczne. Kończy o 12:35, w domu będzie o 13:00, a o 13:30 ma prywatne lekcje gry na gitarze, do godziny 16:00. Cały weekend planowała przesiedzieć w pokoju i odespać zarwane nocki, podczas których uczyła się do egzaminów. Na szczęście ma ten cały stres już za sobą.
  Usiadła przy biurku i zaczęła szkicować w swoim zeszycie z rysunkami. Była dopiero 4:48, a autobus do szkoły miała o 7:27. Spojrzała na swój rysunek, który przedstawiał kolejną mangową postać. Odłożyła szkicownik na półkę, która była nad biurkiem i wyszła z pokoju. Jej celem była kuchnia, w której chciała zrobić sobie śniadanie i kanapki do szkoły. Cicho schodziła po schodach, żeby nie obudzić rodziców. Przeszła przez salon i weszła do pomieszczenia, gdzie były szare meble z białymi dodatkami, czarnym piekarnikiem w zabudowie i czarną, wielką lodówką. Nastawiła wodę na herbatę i wpatrywała się w okno, za którym słońce niebawem miało pojawić się na niebie. Do kubka wsypała łyżeczkę zielonej herbaty i czekała, aż woda ostudzi się o 3°. Gotowy napój wzięła do ręki, a w drugiej trzymała talerz, na którym były dwie kanapki z sałatą, szynką i pomidorem, natomiast w zębach trzymała woreczek z kanapką, którą weźmie do szkoły.
  Wchodząc po schodach zauważyła, że przed drzwiami do jej pokoju stała Bella - suczka Oli. Ktoś wyrzucił z auta tego pięknego golden retriver'a, więc postanowiła, że ją przygarnie. Łokciem otworzyła drzwi i wpuściła swojego psa, który od razu wskoczył na łóżko. Talerz i kubek odłożyła na biurko, a kanapkę w woreczku schowała do plecaka. Usiadła na fotelu i zabrała się za jedzenie. Kiedy skończyła wczesne śniadanie, podeszła do regału z książkami i wzięła pierwszą mangę z brzegu. Padło na "Oblubienicę Czarnoksiężnika" autorstwa Kore Yamazaki.
  Czytanie zostało przerwane przez pukanie do drzwi. W progu stanęła mama Oli. Była to wysoka kobieta z kasztanowymi, krótko ściętymi włosami i okularami na nosie.
-Nie idziesz dzisiaj do szkoły? - Zapytała zdezorientowana kobieta, widząc swoją córkę rozwaloną na łóżku.
-Niby dlaczego miałabym nie iść? - Również zadała pytanie, przestając głaskać psa, któremu się to chyba nie spodobało, bo warknęła i zeskoczyła z łóżka Oli.
-Nie wiem, ale za dziesięć minut masz autobus, a ty sobie leżysz nie przejmując się niczym.
  Ola spojrzała przerażona na zegarek, który wskazywał 7:17. Tak się zaczytała, że straciła poczucie czasu. Szybko wygramoliła się z łóżka i zaczęła szukać w szafie swojej zielonej bomberki.
-Czego nie przyszłaś wcześniej?! - Krzyknęła w pośpiechu zbiegając po schodach z ubraną już kurtką.
-Podwieźć cię? - Zapytała, powoli schodząc po schodach, mama Oli.
-Nie trzeba, jak nie zdążę na autobus, to przynajmniej się przespaceruję. - Odpowiedziała zakładając czerwone trampki.
  Szybko się pożegnała i wybiegła z domu. Do autobusu miała jeszcze sześć minut. Zaczęła biec w kierunku przystanku. Wybiegając zza zakrętu wpadła na kogoś przez co się zachwiała, ale nie upadła.
-Najmocniej przepraszam! Śpieszę się i nie zauważyłam pa- - urwała i spojrzała na twarz osoby, którą doskonale pamiętała ze swoich conocnych koszmarów.
-Wszystko dobrze? Nic ci nie jest? - Zapytał mężczyzna, chcąc dotknąć ramienia Oli.
-Nie! Wszystko w porządku! - Odsunęła się gwałtownie od czarnowłosego i w ostatniej chwili wbiegła do autobusu.
-Co to ma być?! - Zapytała samą siebie w myślach.
                                 ~*~
  Wybiła godzina 10:35, a wraz z nią rozbrzmiał dzwonek obwieszczający dziesięcio minutową przerwę. Uczniowie wyszli z klas i kierowali swoje kroki pod pracownie, gdzie miały odbyć się ich kolejne lekcje, lub do sklepiku szkolnego, w którym można kupić coś na drugie śniadanie.
  Ola od rana nie mogła się na niczym skupić. Nie docierało do niej to, że spotkała osobę, która nawiedzała ją w snach. Może kiedyś widziała już tego mężczyznę, a że czyta książki o porwaniach, to jej mózg w nocy łączy to ze sobą? Tak, to na pewno to.
-Ruda, do jasnej ciasnej! - Ze stanu podobnego do letargu, wyrwał Olę krzyk Karoliny.
-Nie drzyj się tak, kobieto...
-Od trzech minut wpatrujesz się w swój plecak, nic nie mówisz, co u ciebie graniczy z cudem. Co się z tobą dzieje? Znowu zamyśliłaś się o- - urwała, ponieważ blondwłosa dziewczyna zatkała jej usta ręką.
-Może głośniej, co? Stoi tam, więc przymknij twarz, jeśli nie chcesz dostać w łeb. - Powiedziała zdenerwowana Ola, wskazując głową na swojego przyjaciela, który niebezpiecznie często gościł w jej głowie.
-Radzę ci wyjąć zeszyt z fizykii i trochę się pouczyć. - Odpowiedziała jej przyjaciółka, zdejmując dłoń Oli ze swoich ust.
-Nie jestem w stanie, który pozwoli mi na przyswojenie jakiejkolwiek wiedzy.
-Coś się stało? Wiesz, że mi możesz zawsze wszystko powiedzieć.
-Nie przejmuj się, chyba tylko zaczynam świrować. Może to ze stresu albo niewysypiania się podczas egzaminów.
-Oj tam, jeżeli stresujesz się tym, czy przyjmą cię do tego liceum o profilu wojskowym, to nie masz się o co bać. Dostaniesz się i jestem tego pewna - jej dalszą wypowiedź przerwał dzwonek na lekcje. - Chodź, bo jest otwarta sala.
  Przez całą fizykę Ola była rozkojarzona. Nawet Szymon, znajomy, z którym dzieli ławkę, zauważył, że coś jest nie tak, ale Ola zbywała go mówiąc, że wszystko jest w porządku.
                                   ~*~
  Dwudziesto minutowa przerwa właśnie się kończy. Ola z Karoliną wracając ze sklepiku szkolnego, rozmawiały na każdy możliwy temat.
-Ej, nic by się chyba nie stało, jakbyśmy sobie poszły z jednej lekcji, co nie? - Zapytała blondwłosa, wyrzucając opakowanie po musie truskawkowym.
-Pamiętaj, że moja grupa ma jeszcze informatykę po technice, bo twoja kończy lekcje wcześniej. - Odpowiedziała Karolina.
-W takim razie nie zostaje mi nic innego, jak zostać i męczyć się z tym babsztylem... Ale jest jeden plus, ty pomęczysz się z nią dwie godziny, a ja jedną.
-Przecież pani Kryt nie ma w szkole. Miała wypadek samochodowy i nie będzie jej do końca roku. Za to, na ten czas, mamy zastępstwo z jakimś nowym facetem.
-Może i jej nie lubię, ale szkoda mi jej... No, ale mam nadzieję, że nie będzie taki jak ona, bo szału dostanę.
  Pod salę doszły równo z dzwonkiem na lekcje. Klasa weszła do pomieszczenia i czekała, aż nowy nauczyciel w końcu raczy do nich zawitać. Ola, nie mając nic lepszego do roboty, położyła głowę na ławce i próbowała się wyciszyć, co przy tym jazgocie było praktycznie niemożliwe. Po upływie pięciu minut, ktoś wszedł do sali.
-Najmocniej was przepraszam za to spóźnienie, ale zatrzymał mnie dyrektor, ponieważ chciał mnie o coś dopytać. - Oznajmił klasie nowoprzybyły.
Ola słysząc ten głos, zamarła w bezruchu i wewnątrz siebie zaczęła panikować. Jej egzystencja to jeden wielki żart! Najpierw spotyka faceta, który porywa ją w snach, a teraz ma ją on uczyć do końca roku szkolnego! To jest jakaś chora komedia!
-Sprawdzę obecność i przejdziemy do lekcji. - Powiedział nowy nauczyciel odpalając laptopa.
-Psst, Ruda. Ten facet jest chyba w twoim guście, co nie? No wiesz, ma długie, czarne włosy, jest wysoki, dobrze zbudowany...
-Zamilcz! - Krzyknęła, na całe gardło, zdenerwowana Ola, zwracając na siebie uwagę całej klasy, jak i nowego nauczyciela.
-Osoba, która krzyknęła, niech wstanie. - Polecił czarnowłosy mężczyzna.
  Ola podniosła się ze swojego stanowiska, które zajmowała wraz z Karoliną, ze spuszczoną głową, lecz po chwili podniosła ją do góry. Na twarzy nauczyciela malowało się zdziwienie, które było spowodowane tym, że taka niby niewinna dziewczynka, może wydobyć z siebie taki krzyk. Natomiast oczy Oli ukazywały strach, a czerwone policzki zażenowanie.
-Masz mi coś do powiedzenia? - Zapytał nauczyciel.
-Przepraszam, że zakłóciłam spokój podczas lekcji. - Odpowiedziała dziewczyna czerwieniąc się jeszcze bardziej.
-Dobrze, usiądź. Ale zostaniesz chwilę polekcji. - Twarz Oli nagle z czerwonej zrobiła się biała, jak kartka papieru. Myślała, że przywali Karolinie za sprowokowanie jej i za tą głupią minę, którą właśnie posyłała w jej stronę.
  Po sprawdzeniu obecności, nauczyciel przedstawił się jako Adrian Crumb. Urodził się w Anglii, a w Polsce mieszka od dziesięciu lat, za to na karku wisi mu trzydziestka.
  Lekcja była o rzutach figur - dla Oli kaszka mleczkiem. Ćwiczenia zrobiła równo z Karoliną, czyli jako jedne z pierwszych. Podpisały się i oddały je do oceny. Nie zdziwiły się, gdy na kartkach każdej z nich, była nakreślona czerwonym długopisem duża szóstka.
  Resztę lekcji pokryjomu siedziały ma telefonie, czytając opowiadania i pokazując sobie z nich najciekawsze fragmenty. Zadzwonił dzwonek, co połowa klasy skwitowała westchnieniem ulgi, druga połowa skwaszonymi minami, a Ola była bardziej oryginalna i omal nie zemdlała zestrachu na myśl, że zostanie sam na sam z panem Crumbem w sali. Powoli wstała z krzesła i chwiejnym krokiem szła w stronę biurka nauczyciela.
-Wszystko w pożądku? - To pytanie zbiło ją z tropu. Spodziewała się kazaniana temat zakłócania przebiegu zajęć.
-T-tak, wszystko d-dobrze... - Odpowiedziała po chwili milczenia.
-Rano wydawałaś się być wystraszona. Jeżeli coś się będzie dziać, możesz przyjść do mnie, swojej wychowawczyni, lub iść do pani psycholog. Porozmawiamy z tobą i postaramy ci się pomóc.
-Dziękuję za troskę. Oczywiście z całym szacunkiem do pana, ale nie za bardzo ufam nowo poznanym ludziom, nawet jeżeli odpowiadają za moje dobro. No i na ogół wszystkie swoje problemy rozwiązuję sama. Ale naprawdę dziękuję za propozycję. Przepraszam, ale mam lekcje gry na gitarze i się śpieszę, do widzenia. - Po pożegnaniu się z nauczycielem, od razu wyszła z sali i zobaczyła, że w jej kierunku idzie Karolina z tym swoim dwuznacznym uśmieszkiem.
-Przyznaj się, co tam robiliście? - Zapytała Karolina, dalej mając na twarzy ten uśmiech, za który oberwała od Oli w głowę.
-Masz czas dzisiaj o siedemnastej? Poszłybyśmy do kawiarni w galerii na hali i powiedziałabym ci co mnie tak dręczy.
-Dobra, będę czekać w środku przy tym stoliku co zawsze. Masz mi wszystko opowiedzieć z dokładnymi szczegółami!
-Nie licz na pikantne akcje, głupi zboczuchu. - Powiedziała Ola i poszła do szatni po kurtkę, aby następnie wyjść ze szkoły i użalać się nad swoim losem.

                                   ***
Bardzo chciałabym przeprosić _Ta_Odmienna_ za to, że tak długo zwlekałam z dodaniem rozdziału. Chciałam Ci też życzyć wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i skoro zabroniłaś mi kupić Ci coś na prezent, myślę, że ten rozdział będzie jako przeprosiny i prezent w jednym. JESZCZE SIĘ ZMIEŚCIŁAM W CZASIE! JESZCZE JEST 18.04
Także wszystkiego najlepszego kochana [*]!!!❤🎉🎊

Myślę, że rozdział jest w miarę znośny.

Do następnego!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 11, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nastoletni koszmarWhere stories live. Discover now