Epilog:

48 8 1
                                    


Epilog:

Julia niepewnie patrzyła na swoje odbicie w długiej białej sukni, która była osobistym prezentem od Angeli.

W końcu nadszedł dzień w którym miała poślubić Lucjusza. Od czasu spotkania na górze Golgoty minął miesiąc. Tyle trwało załatwienie Lucjuszowi nowego życia. Nie było to łatwe, ale tym razem to Aleks stanął na wysokości zadania. Dzięki aniołowi Castielowi nie pamiętał nic ze swojej przeszłości i tego, co się wydarzyło. Wiódł normalne życie policjanta i Julii wydawało się nawet, że trochę się zmienił. Zauważyła też ostatnio u jego boku śliczną i młodą kobietę. Pragnęła żeby jej przyjaciel był szczęśliwy i miała cichą nadzieję, że był. Zasługiwał na to po tym co przeszedł z powodu rudowłosej Lilian. Dzisiaj zastępował jej ojca i prowadził do ołtarza, a Anna była jej druchną. Zauważyła, że ostatnio jej przyjaciółka bardzo się zmieniła. Była wyciszona i wciąż miała ten tajemniczy i rozmarzony wzrok. Zupełnie jakby kogoś poznała.

- Czy na pewno wszystko w porządku? – zapytała ją z troską, gdy ta układała jej welon przed lustrem. Suknie była idealnie dopasowana do figury. W dodatku była bardzo wygodna i nie posiadała za wielu dodatków. Była wdzięczna Angeli za tak wspaniały gust. Czuła się jak księżniczka z bajki. Wciąż nie mogła uwierzyć w spełnienie swoich marzeń. To wszystko było niczym najpiękniejszy sen, który otwierał się przed nią.

- Tak – przyznała niepewnie Anna kończąc upinanie welonu. Julia nie dała się przekonać. Zbyt dobrze znała swoją przyjaciółkę by wiedzieć jak było w rzeczywistości. Tak długo ją dręczyła aż w końcu musiała powiedzieć, co się dzieje. Nie odpuściłaby. Zawsze była uparta i bardzo to w sobie chwaliła, chociaż wiele osób miało jej to za złe. – W czasie trzęsienia ziemi poznałam kogoś i uratował mi życie – wyznała cicho kobieta Tak oficjalnie nazwano wydarzenia, które miały doprowadzić do końca świata. Julia nie mogła uwierzyć, że ludzie o niczym nie mieli pojęcia. Nie wiedzieli w ogóle, że coś im groziło. Wiedli życie tak jakby nic się nie stało. – Wiem tylko jak się nazywa. Powiedział, że mnie znajdzie, ale minął już miesiąc. Wątpię, czy mu się w ogóle uda. Istnieje też możliwość, że zapomniał o mnie.

- Na pewno tak się nie stało! – Julia próbowała pocieszyć przyjaciółkę. Kimkolwiek był ten mężczyzna musiał wywrzeć na niej wrażenie. Miała cichą nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek dane będzie im się spotkać. W końcu każda miłość zwyciężała. Ona i Lucjusz byli tego świadkiem, chociaż na początku nie było im lekko. Był taki moment, że myślała iż nie uda im się przetrwać. Na całe szczęście stało się inaczej i dzisiaj brali ślub. – Zobaczysz sama. Spotkasz go jeszcze. – Anna kiwnęła głową, chociaż nie bardzo w to wierzyła. Była jednak szczęśliwa, że jej przyjaciółka spotkała kogoś na swojej drodze i go pokochała. Wierzyła, że tak będzie. Dobry Bóg był miłościwy dla wszystkich.

- Jesteście gotowe? – Do pokoju Julii wszedł Aleks. Wyglądał elegancko w białym garniturze. Do kieszeni miał włożoną czerwoną różę. Julia uśmiechnęła się do przyjaciela.

- Wyglądasz wspaniale – powiedziała na widok przyjaciela, który uśmiechnął się promiennie. Był z niej naprawdę dumny, że tak wspaniale ułożyła sobie życie. Zasługiwała na szczęście i wszystko, co najlepsze. Czuł, że ją skrzywdził trochę swoim zachowaniem, gdyż miał wrażenie, że trochę trzymała go na dystans. Jednak, gdy go poprosiła żeby poprowadził ją do ołtarza nie ukrywał swego wzruszenia. Kiedyś wydawało mu się, że bardzo ją kocha. Dzisiaj była dla niego bardziej jak siostra. Również bardzo polubił nieco dystyngowanego Lucjusza. Miał wrażenie, że ten mężczyzna jeszcze nie raz ich zaskoczy. Było w nim coś wyjątkowego i nic dziwnego, że Julia się nim zainteresowała.

- Jestem z ciebie bardzo dumny, wiesz? – zapytał ją cicho, gdy zostali sami. Anna poszła zobaczyć, czy samochód został przygotowany. Julia pokiwała głową i uśmiechnęła się ciepło.

- Dziękuje ci za wszystko Aleks – wyszeptała do niego. – Jesteś dla mnie prawdziwą rodziną. Gdyby nie ty z pewnością wciąż bym tkwiła w sierocińcu i nie miała szans na lepsze życie. Dałeś mi szansę biorąc mnie wtedy razem z Anną. Jesteś wspaniałym człowiekiem.

- Nie – pokręcił głową wzruszony jej słowami. Wcale się nie uważał za wspaniałego człowieka, a wręcz przeciwnie. Czuł, że jest całkiem zwykłą osobą. – To ty jesteś niezwykła. I cieszę się, że mam tak wspaniałą siostrę. – Julia kiwnęła głową z trudem hamując łzy. Anna postarała się żeby miała wspaniały makijaż, więc nie chciała go rozmazać. Do kościoła dotarli w ostatniej chwili. Przy ołtarzu już czekał Lucjusz ubrany w elegancki szary garnitur. Wyglądał naprawdę przystojnie, a jego oczy błyszczały miłością, gdy na nią spojrzał. Czuła niezwykły spokój kiedy szła w kierunku szpitala. Doskonale zdawała sobie sprawę jak różne są koleje losu, ale wierzyła, że będzie szczęśliwa. Ksiądz wypowiadał ciche słowa wiążące ich na zawsze. Kiedy przyszła jej kolej mówiła pewnym siebie i stanowczym głosem. Tak samo postąpił Lucjusz. Kochał ją i wiedział, że ona jego również. Nigdy jeszcze niczego nie był pewien jak tej miłości.

- Kocham cię – wyszeptał do niej kiedy wychodzili z kościoła. Zebrany tłumek przyjaciół wiwatowali na ich cześć. Spojrzała na niego uśmiechając się ciepło.

- Ja również – wyszeptała cicho czując jak poruszenie ściska jej serce. – Kocham cię do końca świata i jeden dzień dłużej.

Zaśmiał się słysząc jej słowa. Doskonale znał ich znaczenie. On również to czuł. Spojrzał jej głęboko w oczy. Jego serce zabiło szybciej widząc miłość i oddanie w jej oczach. Kochał ją nad życie. Nie wyobrażał sobie żeby miało być inaczej. Nawet gdyby świat uległ końcowi on wciąż będzie ją kochał. To się nigdy nie zmieni. Do końca świata i jeden dzień dłużej...

*~*~*

Koniec!!!

Na zakończenie:

Nie jestem dumna z tej powieści, ale to pierwsze jakie udało mi się skończyć od bardzo dawna.
Mam nadzieję, że nie wyszło tak źle, chociaż na pewno wymaga poprawek. Nigdy nie byłam najlepsza w te klocki, chociaż kocham pisanie. Naprawdę cieszę się bardzo, że historia dobiegła końca. Czy powstanie część druga? Kto wie. Na razie mam szereg innych pomysłów, które chce zrealizować. Kto wie może kiedyś uda mi się zrealizować ciąg dalszy.

Jeźdźcy ApokalipsyWhere stories live. Discover now