eight

32 6 0
                                    

Po ostatnim spotkaniu, chłopcy doszli do wniosku, że w takim stanie Taehyung powinien wziąć kilka dni wolnego, najlepiej tydzień, żeby się zregenerować. Mimo tego, że czuł się już o wiele lepiej niż rano i z pewnością jutro wieczorem czułby się już całkowicie okej, to dobrze zrobiłby mu odpoczynek od ciągłej pracy.
Przy okazji mogliby spędzić trochę czasu razem, bo obydwoje będą mieli wtedy czas wolny.

Dzisiejszy dzień Jeongguk zaczął wyjątkowo dobrze. Obudził się kilka minut po szóstej, ubrał się we wcześniej wybrane przez niego ciuchy, po czym przy muzyce wziął się za przygotowywanie śniadania. Przyrządził dwie kanapki i kawę.
Dzisiaj jest umówiony z Kimem dopiero na 14. Wspólnie postanowili, że pójdą coś zjeść albo napić się kawy, a później do kina.
Miał więc jeszcze sporo czasu.
Jak widać, nic nie jest idealne i rozkoszowanie się kanapkami po paru minutach zostało mu przerwane pukaniem do drzwi. Skłamałby, gdyby wmówił sobie, że się nie przestraszył, bo przez chwilę miał ochotę nawet udawać, że go nie ma. Bał się kolejnego starcia z Jiminem po ostatnich wydarzeniach. Gdy pukanie się nasiliło, wyrwany z transu zszedł z krzesła i powolnym krokiem ruszył do drzwi, wewnętrznie przygotowując się na najgorsze. Odkluczył jedną ręką drzwi a drugą chwycił za klamkę i otworzył drzwi.
Podniósł wzrok z nad butów przybysza, bo hej, coś było nie tak.
To wcale nie są buty Jimina.
- Hoseok? Cholera jasna, co ty robisz tutaj o siódmej? Zwariowałeś już do reszty? - zdziwienie wstąpiło na jego twarz, chociaż musiał przyznać, że widok jego kuzyna zamiast narzeczonego sprawił, że mu ulżyło.
- Ej no, weź grzeczniej troche bobasie - poczochrał go po włosach - dawno mnie nie odwiedzałeś, więc postanowiłem przyjechać tutaj z Busan na kilka dni.
- Kiedy wpadłeś na ten pomysł, że nawet nie dostałem sms'a?
- Wczoraj, jakoś o dwudziestej drugiej - oparł się o framugę drzwi.
- Po prostu kocham twoją spontaniczność - po tych słowach odsunął się i zrobił miejsce w drzwiach dla kuzyna.

Hoseok wrócił się jeszcze po chwili po drugą torbę, a potem siedzieli już w salonie pod kocykiem z ciepłymi kubkami kawy, którą szybko zrobił dla towarzysza.
- Tak właściwie to gdzie Jiminie? Śpi? - zapytał nieco ciszej, bojąc się, że go obudzi.
- Wiesz co, może później ci powiem, naprawdę nie mam teraz siły - wiedział, że to pytanie prędzej czy później padnie, ale nie do końca uśmiechało mu się teraz opowiadać całej historii o tym, jak ich związek powoli zaczynał się psuć - A jak tam u Yoongiego? Pokłóciliście się, że tak sobie po prostu tutaj przyjechałeś?
- Nie, właściwie to też trochę ze względu na niego tutaj przyjechałem. Od paru miesięcy pracuje w Seulu i do domu wraca tylko na weekendy i święta, trochę za nim tęsknię.
- Czekaj - Gguk wstał, zrzucając przy tym kocyk na ziemię i rozlewając troszkę kawy na panele - może Yoongi to ten nowy szef Jiminiego? W sumie mają tak samo na imię, tamten też pracuje tu od paru miesięcy.
- Cholera, na to wygląda - podniósł kocyk i uśmiechnął się - rodzinny biznes.
- Tak, już niedługo rodzinny - odwzajemnił jego uśmiech, chociaż sam już nie wiedział, czy był on prawdziwy, czy nie - Zgaduję, że nie masz gdzie się dzisiaj podziać, a ja jestem umówiony o 14, więc zaraz napiszę do Taehyunga, że się przypałętasz.
- Kto to Taehyung?
- To też ci później powiem.
________________________
Pada u mnie deszczyk, mam nadzieję, że Ggukie nie jest smutny 🙄
Nie jest długi ale jest chociaż te 500 słów ❤

Caramel macchiato ▪ vkookWhere stories live. Discover now