fourteen

308 29 5
                                    

                  Park Jimin potarł mokre oczy. Płakał przez sen, a to się nie zdarzało dotychczas. Właściwie to był pierwszy "przyjemny" sen jaki go spotkał przez ostatnie ponad pół roku. Zaczął się zastanawiać, czy to co usłyszał we śnie to chociaż w niewielkim stopniu prawda. Jeśli tak, to musiał działać. Min Yoongi był niezwykły. Piękny, uroczy i inteligentny. W dodatku niezwykle utalentowany. To nie było czcze gadanie ani jego subiektywna opinia - widział jak ludzie na niego patrzyli i zazdrościł osobom takim jak Hoseok, że miały go na co dzień tak blisko. Oczywiście, wiedział, że to co łączy Junga oraz Yoongiego to zwykła przyjaźń i nic więcej. Jednak, fakt, że ten mógł dotykać Mina i być z nim swobodnie sprawiał, że Park czuł się dziwnie. Nie wiedział, czy to wina snów, że miał takie myśli? A może to właśnie takie myśli wywołują takie sny? To nie było możliwe z jednego powodu - nie znał wcześniej Yoongiego. Nie miał pojęcia o jego istnieniu, kiedy te sny się zaczęły. Dlatego pojawiła się jeszcze jedna myśl... może to wszystko działo się przez przeznaczenie? To ono chciało, żeby byli razem? 

                 Park dotarł do szkoły dwadzieścia minut przed czasem. Zdziwił się, kiedy zobaczył, że wszyscy są... oprócz Yoongiego. Przecież, on mówił o tym meczu od dawna. Tak bardzo chciał zagrać, a teraz go nie ma? Coś nie pasowało, więc Jimin od razu zagadał do Hoseoka, który przyszedł do jego pokoju po klucz do szatni.

- Gdzie jest Yoongi? - spytał, starając się brzmieć jak najnaturalniej.

- Nie wiem, trenerze. Pisałem do niego i dzwoniłem, ale nie odbiera. Mam nadzieję, że po prostu zaspał... - po chwili przyglądania się mężczyźnie dodał - Niech się pan na razie nie martwi. Jeśli za pięć minut nie przyjdzie, to dopiero można zacząć.

Jung chciał rozładować tym jakoś atmosferę, ale średnio wyszło, bo Park, mimo lekkiego uśmiechu, poklepał go po plecach i podał bez słowa klucz.

               Dokładnie chwilę później, Hoseok zobaczył biegnącego korytarzem Yoongiego. Specjalnie krzyknął:

- Suga! Jesteś wreszcie! 

Wiedział, że trener odetchnie z ulgą, kiedy to usłyszy i nie pomylił się, bo siedzący w swoim pokoju Park poczuł jak ciężar spada z jego płuc i pozwala z powrotem oddychać.

- Wybacz, zaspałem. Nie mogłem się obudzić. - oznajmił Min, idąc razem z Jungiem do szatni.

- Bardziej niż mnie, zmartwiłeś trenera. Serio. Był chyba gotowy biec tam po ciebie. - zaśmiał się Hoseok i od razu oberwał od Sugi.

- Przestań robić sobie jaja, dobra? Jestem już przecież. 

Jednak Jung zauważył jedną szczególną rzecz. Min Yoongi był bledszy niż normalnie, co graniczyło z cudem, a w dodatku miał ogromne wory pod oczami i spierzchnięte usta.

- Jesteś chory? - spytał zanim weszli do szatni.

- Nie. - odpowiedział krótko Min i otworzył drzwi, czemu towarzyszyły okrzyki zawodników ich drużyny:

- Kapitan dotarł! Ludzie, wygraliśmy!

Yoongi nawet się nie zaśmiał tym razem. Przebrał się szybko i pospieszył resztę, która natychmiast spełniła jego polecenie.

                 Jimin nawet przez sekundę nie udawał, że nie widzi co się dzieje z Yoongim. Od razu, kiedy zobaczył jego twarz, poprosił go na rozmowę.

- Co jest, Yoongi? - spytał, kiedy ten usiadł obok niego na ławce. Nikt nie mógł ich usłyszeć, więc byli w stanie rozmawiać spokojnie.

- Nic takiego, trenerze. Źle spałem. - odparł Min.

- Mi się wydaje, że jesteś osłabiony. 

Park chciał przyłożyć dłoń do jego czoła, ale ta natychmiast została odepchnięta. Yoongi wstał, ukłonił się i odszedł, zostawiając zaskoczonego Jimina samego.

               Min nie chciał rozmawiać o swojej kondycji. Wiedział, że ostatnio jest słabsza, ale zwalił to na brak snu bardziej niż wszystko inne. Co z tego, że prawie nic nie jadł? Co z tego, że w nocy nie chciał zasypiać, bo od razu widział te dziwne sceny jak z horroru? Ostatniej nocy nie przespał nawet sekundy. Przeglądał internet, słuchał muzyki i oglądał filmy. Robił wszystko, żeby nie zasnąć. Nie był pewien, kiedy jadł ostatni posiłek, ale przecież on nie jest anorektykiem, więc nie miał czym się przejmować. Jak poczuje głód to zje i tyle. Na razie go nie czuł i nic w tym złego, prawda?

               Do Jimina podszedł Seokjin z uśmiechem na twarzy.

- No, przyszedłem zobaczyć twojego Yoongiego w akcji. - stwierdził, siadając obok niego. Park westchnął ciężko.

- Namjoon ci powiedział, prawda?

Kim pokiwał głową i zerknął w stronę boiska, po czym zmarszczył brwi.

- Musisz mi powiedzieć, który to, bo żaden Yoongi jeszcze u mnie nie był w gabinecie.

- Różowe włosy. - mruknął Jimin i od razu dodał - Tylko nie rób tego tak ostentacyjnie, dobra? Wystraszysz go.

Seokjin pokiwał głową, nie zdejmując wzroku z boiska. Mecz się zaczął.

                  Z każdą minutą, Min czuł się coraz gorzej, jednak nie pokazywał tego po sobie. Biegał tak szybko jak tylko w tym stanie pozwalały mu nogi, rzucał tak mocno jak potrafił i udawało mu się to. Nawet skanujący każdy jego ruch Jimin, nie zauważył żadnej niepokojącej zmiany. Wygrywali i to potężnie, a Yoongi uśmiechał się, gdy patrzył na tablicę wyników w przerwach meczu. Parka cieszył ten widok, jak i wizja drugiego spokojnie wygranego meczu pod rząd. Bez żadnych kontuzji. 

                 Mecz się skończył zdecydowanym zwycięstwem ze strony drużyny prowadzonej przez Jimina. Odetchnął z ulgą, widząc idących w jego stronę, zadowolonych zawodników. Kazał im pójść do szatni, a Seokjin poklepał go po plecach.

- Stary, ten Yoongi to niezły jest. Nie dziwię się, że ci się podoba! No i dobrze gra. 

- Możesz się uspokoić, Jin? - Park uniósł brew - Wiesz dobrze, że to tylko...

Nagle usłyszeli krzyk Changmina, który stał w drzwiach sali gimnastycznej:

- Trenerze! Yoongi zemdlał!

Fuck, prawie się spóźniłam z tym rozdziałem. :')

lost in dreams 🌙✨ yoonminOù les histoires vivent. Découvrez maintenant