twenty five

269 23 14
                                    

         Kim Namjoon spoglądał na Yoongiego spod okularów w czarnych oprawkach. Był naprawdę pod wrażeniem tego, jak potrafią z Jiminem udawać co do swojego związku - nic po nich nie było widać. On z Seokjinem nie umiałby. Park i Min byli naprawdę wytrzymali.

Zapatrzony, dopiero po chwili zorientował się, że rozbrzmiał dzwonek szkolny, a jego uczniowie czekają aż pozwoli im wyjść.

- Do widzenia. - oznajmił - Pamiętajcie o zadaniu domowym na przyszły czwartek!

Uczniowie wybiegli niemal z sali, a Yoongi, Hoseok i Changmin ruszyli na salę gimnastyczną.

          Trening minął im bezproblemowo. Dawali z siebie wszystko, wyciskając siódme poty. Wreszcie trener zagwizdał, zarządzając koniec gry. Cała drużyna, wykończona, ruszyła w kierunku szatni. Yoongi przez chwilę miał wrażenie, że ktoś mu mignął na korytarzu, ale pokręcił głową i poszedł się przebrać. Zajęło mu to naprawdę niedługo, ale mimo wszystko prawie cała drużyna zdążyła już wyjść. Dlatego też, Min znów był ostatni i musiał odnieść trenerowi klucz. Nie przeszkadzało mu to - każda okazja by być na chwilę z Parkiem, była dla niego jak wygrana w lotka.

Zapukał do drzwi i wszedł do pokoju trenera, który siedział przy biurku i przeglądał jakieś papiery.

- Yoongi, przyniosłeś klucz?

Chłopak skinął głową i położył klucz na blacie.

- Nie idziesz jeszcze do domu, hyung?

Jimin uśmiechnął się i wstał, po czym spakował papiery do torby, podchodząc do Yoongiego.

- Chodź. - odparł, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.

Wyszli z pokoju, Park zamknął go na klucz, a Yoongi cierpliwie czekał.

Szli razem korytarzem, aż usłyszeli zdenerwowanego Jaehyo:

- Wiedziałem!

Odwrócili się szybko w jego stronę. Song miał jedną rękę schowaną za plecami.

- O co ci chodzi, Jaehyo? - spytał Min.

- Przyznaj się, sypiasz z trenerem! - warknął Song.

- Oszalałeś. - stwierdził chłopak.

Jimin położył Yoongiemu rękę na ramieniu.

- Yoongi, nie kłóć się. Po prostu chodź.

Min chciał odejść razem z trenerem. Wtedy wszystko wydarzyło się szybko. Jaehyo ruszył na nich, a w dłoni, którą trzymał za plecami miał składany nóż. Zamachnął się szybko, a Park w ostatniej chwili uniósł rękę chroniąc siebie i Yoongiego przed atakiem. W tym momencie, podbiegł do nich Namjoon, który akurat wychodził z pokoju nauczycielskiego. Szybko złapał Jaehyo, zanim ten zdążył zrobić cokolwiek innego.

- Oszalałeś?! - warknął na chłopaka - Idziemy do dyrektora. - po czym spojrzał na Jimina i powiedział - Yoongi, idź z panem Parkiem do gabinetu pielęgniarza, a potem dołączycie do nas.

Min, który cały czas by zszokowany tym co się działo, wreszcie spojrzał na trenera, i krew kapiącą z jego przedramienia. Złapał go za dłoń i pociągnął za sobą mówiąc na odchodne:

- Jesteś kretynem, Song Jaehyo.

          Kiedy Seokjin zauważył w swoim gabinecie roztrzęsionego Yoongiego, uśmiechnął się pocieszająco, lecz mina mu zrzedła, gdy zobaczył kogo on prowadzi.

- Cholera. Co się stało? - spytał podczas wyciągania bandaży i wody utlenionej z szafki. Min w tym czasie posadził trenera na kozetce.

- Song Jaehyo chyba nieco odbiło. - odpowiedział Jimin, sycząc, kiedy jego rana spotkała się z wodą utlenioną.

- Ten idiota zaatakował trenera nożem. - dodał Yoongi.

- Ale dlaczego? - zdziwił się Kim - Znaczy, on zawsze był dziwny, ale jakie miał powody?

Min spuścił wzrok.

- To moja wina.

Jimin westchnął.

- Yoongi, to nie jest absolutnie twoja wina.

- Gdyby nie ja, nic by się panu nie stało, trenerze.

Seokjin uśmiechnął się pod nosem, słuchając ich wymiany zdań.

- Yoongi, kocham cię, ale błagam, przestań chrzanić głupoty. - odparł Park, zawstydzając tym Mina. Chłopak się zwyczajnie nie spodziewał, że Jimin będzie tak otwarty przy pielęgniarzu.

- Hyung... - Yoongi wyglądał jakby miał zaraz się rozpłakać. Park objął go zdrowym ramieniem, podczas gdy Seokjin kończył opatrywać drugie.

- Chyba nie chcesz, żebym się zdenerwował, mały. Prawda?

Min zrobił się czerwony i odsunął się natychmiast od trenera. Zrobił to w odpowiednim momencie, gdyż akurat wtedy do gabinetu wszedł wicedyrektor, pan Oh.

- Panie Park, czy wszystko w porządku? - spytał.

- Będę żył, proszę pana. Yoongiemu też na szczęście nic nie jest.

Pan Oh pokiwał głową.

- Zapraszam w takim razie do gabinetu pani dyrektor. Chcielibyśmy porozmawiać z wami obydwoma na temat tej sytuacji.

Jimin i Yoongi spojrzeli po sobie, wstali i wyszli razem z wicedyrektorem, żegnając się z Seokjinem.

Trochę to trwało, ale ten rozdział pisało mi się beznadziejnie co widać w tym jak wyszedł. Przepraszam za jakość sceny "akcji", ale chyba za bardzo się teraz skupiam na nowych projektach i nie jestem w stanie wczuć się tak bardzo w to opowiadanie jak wcześniej. Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio. Robię się chyba leniwa przed studiami. XD

lost in dreams 🌙✨ yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz