14

618 93 10
                                    

Po wejściu do domu Alex był zdenerwowany.
- Powiesz mi co chciał?
- Idź do swojego pokoju - odpowiedział.
- Ale.. - nie dał mi dokończyć i wręcz krzyknął:
- Idź do siebie! - lekko podskoczyłam ze strachu. Powiększyłam oczy, który były już szklane. Obróciłam się w stronę schodów i truchtem wbiegłam na górę. Weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Położyłam się na brzuchu na łóżku i przymknęłam oczy, poleciało mi kilka łez, jednak po krótkiej chwili zasnęłam..

<Alex>
Żałowałem, że krzyknąłem na Ellen, ale cóż.. Stało się. Podeszłam do szafeczki z alkoholem i wyjąłem z niej jedną butelkę wódki. Powędrowałem do kuchni i wyjąłem szklankę. Wróciłem do salonu i usiadłem na kanapie. Wlałam sobie do literatki 3/4 wódki po czym wróciłem do kuchni po colę. Wlałem ją do szklanki i zakręcona, plastikową butelkę rzuciłem gdzieś w kąt. Wziąłem dużego łyka w ogóle się nie krzywiąc. Po kilkunastu minutach brania takich samych łyków wyjąłem swój telefon. Wybrałem numer do mojego znajomego, a następnie do niego zadzwoniłem. Od razu odebrał:
- Siema.. Jest sprawa.

<Elllen>
Po 30 minutach schodziłam powoli ze schodów słysząc rozmowę Alex'a:
- Dzisiaj w nocy? Ogarnijcie ten adres i mi prześlijcie. No dzięki - usłyszałam tylko końcówkę rozmowy, a po chwili Alex się rozłączył. Chwile stałam na schodach, aby nie było podejrzeń, że go niechcący podsłuchałam. Po chwili zeszłam na dół i powoli do niego podchodziłam. On odwrócił wzrok na mnie i od razu powiedział:
- Przepraszam, że na Ciebie krzyknąłem - wstał i przytulił do siebie mocno. Czułam od niego samą wódkę. Odsunęłam się kawałek
- Wybacz.. Musiałem się napić - mówił niewyraźnie. Spojrzałam na butelkę coli, a następnie na flaszkę. Widząc jaki był ich ubytek stwierdziłam ile wypił. Uniosłam brwi do góry i oznajmiłam:
- Aż tyle?
- Tak, jeśli nie chcesz to nie muszę dzisiaj z Tobą spać, zrozumiem.. - zerknęłam z powrotem na niego. Widziałam na jego twarzy wstyd jak i poczucie winy. Cicho westchnęłam:
- Nie.. Śpij ze mną
- Dziękuje, a teraz może zamówimy sobie pizzę? - zapytał
- Nie mam ochoty..
- A na co masz? - przybliżył się
- Na nic - odpowiedziałam patrząc na niego uważnie, on westchnął głośno:
- Rodzice jutro wracają - Kiwnęłam głową potwierdzająco. W pewnej chwili Alex dostał wiadomość. Od razu wiedziałam o czym ona była. Po odczytaniu jej oznajmił:
- Kurde, wiesz co.. muszę teraz wyskoczyć na jakieś 3 godzinki. Zamknę dom i jakby coś się działo, to dzwoń i NIGDZIE nie wychodź. Dobrze? - ponownie pokiwałam głową zgodnie, on delikatnie się uśmiechnął i odłożył telefon na małą szafeczkę obok. Cmoknął mnie w czoło, a następnie oznajmił:
- Pójdę się jeszcze ubrać - ruszył po schodach do góry, kiedy zniknął złapałam jego telefon. Miałam tyle szczęścia, że nie wygasił telefonu. Odczytałam wiadomość, po czym zapisałam ją na swoim telefonie. Słysząc kroki odłożyłam szybko telefon i truchtem położyłam się na kanapie. Wzrokiem szukałam pilota. Blondyn zszedł i złapał swój telefon, a następnie włożył ją do swojej kieszeni bluzy.
- Okej, to ja wychodzę. Pamiętaj, nie wychodź! Proszę - zaczął zakładać buty. Patrzyłam na niego:
- Obiecuje, że nigdzie nie pójdę. - uśmiechnęłam się sztucznie ale i zapewniająco. Alex wyszedł z apartamentu zamykając drzwi na klucz.

<Alex>
Po wyjściu z domu odblokowałem telefon. Zostawiłem go na wiadomości, w był na głównej stronie.. Dziwne. Sprawdziłem szybko godzinę i założyłem kaptur na głowę. Poszedłem w lewo, a po kilkuset metrach stało czarne BMW. Wsiadłem na miejsce pasażera i przywitałem się z czterema chłopakami. Pojechaliśmy pod dom Harry'ego. Po 30 minutach znaleźliśmy się na miejscu. W całym domu świeciło się jedno świtało. Najprawdopodobniej był to przedpokoju. Staliśmy autem między jakimś drzwiami dzięki czemu przez mrok nie było nas widać. Jeden z chłopaków podał każdemu kominiarkę, którą założyliśmy. Na aucie nie było tablic rejestracji. Czekaliśmy jakieś 15 minut, ale dalej nikt nie wychodził z apartamentu. Postanowiliśmy zrobić to pierwsi. Dookoła domu było pełno krzaków, krzewów, drzew i innych. Schowaliśmy się za nimi, tak aby nie było nas widać. Po kilkudziesięciu minutach Harry wyszedł z domu. Poprawił swoją bluzę i ruszył w stronę swojego samochodu, które stało dość daleko. W pewnej chwili obejrzałem się dookoła i zobaczyłem Ellen patrzącą się na jednego z moich kumpli
- Cholera jasna..
- Dobra chłopaki, wchodzimy - powiedział Justin, jeden z pięciorga.
- Dogonię Was - powiedziałem, a oni kiwnęli głowami. Wyszli bardzo cicho zza krzaków i ruszyli powolnym i o dziwo bardzo cichym krokiem w stronę Harry'ego. Po chwili znalazłem się za plecami Ellen. Złapałem ją za usta i pcrzyciągnęłem do siebie. Wepchnąłem do auta, który stał nie daleko:
- Co Ty tutaj robisz? - powiedziałem cicho zdejmując swoją kominiarkę. Ellen uniosła brwi do góry, odpowiadając również szeptem. W jej głosie można było usłyszeć mocne przerażenie:
- A Ty?

Save me! Where stories live. Discover now