#15

737 39 97
                                    


*Mika* 

Mam już powoli dość tego, że muszę to przed nim ukrywać, ale nie mogę nic na to poradzić. Choć wiem, że nie w to, co powiedziałem. Znam go i wiem, że nie jest tak łatwowierny. Tak naprawdę, to nigdy nie był. W tej sytuacji tym bardziej nie będzie. Jeśli ja w to nie wierzę, to jak on ma mi uwierzyć? Moje życie tu, od kąt się przeprowadziłem, jest coraz cięższe ale co ja mogę z tym zrobić? Nie umiem rozmawiać o własnych problemach, wolę je dusić w sobie choć wiem, że nie jest to dobre rozwiązanie. Kocham go, naprawdę go kocham, ale jakoś nie mam do niego stu procentowego zaufania, nie wiem czemu. Coś nie pozwala mi mu do końca zaufać. Właśnie! To jest tego wina, że nie mogę mu powiedzieć prawdy o tym, co się stało u mnie w domu! Czuję się całkowicie bezsilny, taki słaby i niepotrzebny. Jak mam to rozwiązać? Ach, to moje kiepskie logiczne myślenie. Nawet w domu unikam bycia z nim sam na sam, by nie zapytał mnie o to. Co ja wyprawiam? Jestem pewny, że unikanie go nie wyjdzie mi na dobre 

 Wyszedłem z pokoju i pokierowałem się do kuchni by się napić, na moje nieszczęście, on tam był. Udawałem że go nie ma i wziąłem z szafki szklankę, po czym nalałem sobie soku pomarańczowego. 

 - Długo będziesz jeszcze się tak zachowywał?

 - O co ci niby chodzi? 

 Napiłem się trochę i spojrzałem na niego nieznacznie. 

 - Nie udawaj głupiego, bo wiem że nim nie jesteś. Co miało znaczyć to, co powiedziałeś mi wtedy w łazience? 

 - Nic. Po prostu byłem nie wyspany i mówiłem jakieś głupoty. 

 - Mika nie kłam, bo wiem że mówiłeś mi prawdę. Widziałem to po twoich oczach.

 - Mam gdzieś to, co widziałeś, ale ja ci nic nie powiem i nie zmusisz mnie do tego. 

 - Czyżby? W takim razie nie znasz mnie aż tak dobrze. 

 Podszedł do mnie i mocno złapał za ramiona, po czym przycisnął do ściany. Zrobił to tak boleśnie, że aż mi szklanka spadła na ziemię i się stłukła. 

 - Nie jestem taki potulny jak ci się wydaje. Pamiętasz że cała szkoła się mnie bała? Widzę, że o tym zapomniałeś, więc ci przypomnę. 

 Syczał przez zaciśnięte zęby i widziałem, że był zły w jego oczach i naprawdę miał ochotę mnie uderzyć. On ma rację, nie znam go właściwie wcale. Już on zna mnie lepiej... Teraz naprawdę się go boję, ale nie ułatwia sobie tym zadania, bo teraz tym bardziej nic mu nie powiem. 

 - I tak to ci nic nie da. Nie dowiesz się prawdy. 

 Byłem stanowczy, bo nie dam mu się zastraszyć. Nie ma nawet takiej opcji. 

 - Czyli tak chcesz pogrywać, tak? A wiesz, że w każdej chwili mogę wywalić cię z mieszkania?

 - To proszę zrób to, bo tak niczego się nie dowiesz. 

 - Ty mały gnoju... 

 Pchnął mnie w bok i poleciałem prosto na ziemię. Cicho jęknąłem, bo źle upadłem na rękę. Spojrzałem się na niego ze łzami w oczach. Co z nim nie tak? Nawet na początku, kiedy go poznałem, nie był taki agresywny. Czy to przez, to że nie mówię mu prawdy, bo... mnie kocha i zależy mu na mnie? Nawet jeśli to i tak stanowczo przesadza. 

 - Co w ciebie wstąpiło? 

 Usiadłem na podłodze i trzymałem się za rękę. Nie wiem co mam teraz o nim myśleć. Może sam stąd odejdę i dam mu święty spokój. 

 - Nic, zawsze taki byłem. Tylko przy tobie nigdy nie musiałem, bo nigdy mnie tak nie zdenerwowałeś, jak teraz. 

 - Ale... ja naprawdę nie mogę ci powiedzieć prawdy. 

 - Tak, a to niby czemu, co? 

 -Bo... mam takie polecenia, więc się tego trzymam. 

 - Polecenie? Niby od kogo? 

 - Nie twój interes... 

 Podniosłem się z ziemi, po czym wróciłem do pokoju. Usiadłem na łóżku przy ścianie i się o nią oparłem. Ręka jeszcze mnie boli, ale zignorowałem to, bo teraz myślę nad tym czy powinienem go kochać, skoro tak naprawdę nie wiem, co czuje on. Nie chcę, by denerwował się na mnie za każdym razem, gdy coś przed nim ukryję. Zacząłem płakać, bo miałem już tego wszystkiego powoli dość. Nie mam w nimi wsparcia, jestem całkiem sam i czuję się z tym fatalnie. Dlaczego się w ogóle urodziłem? Gdyby do tego nie doszło, nie byłoby tego problemu. 

 Jestem teraz całkiem sam, ale... mimo tego jak mnie potraktował, dalej go kocham. Czy to źle, że tak myślę? Przecież nie wiadomo jak się to później potoczy. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju, to był Yuu. Trzymał w ręku lód i apteczkę. Widzę na jego twarzy skruchę, chyba zrozumiał, że przesadził. Usiadł obok mnie i spojrzał na mnie, już łagodniejszym wzrokiem. 

 - Przepraszam... Wiem, że przesadziłem i masz prawo być na mnie zły, ale... to nie moja wina, że się o ciebie martwię. Nie chcę, by coś ci się stało przez tych ludzi, przez których jesteś kontrolowany. Moim celem jest tylko ci pomóc i potrzebuję do tego twoich informacji. Przecież wiesz, że jestem w stanie to zrobić. 

 - Wiem... nie jestem na ciebie obrażony, bo rozumiem twój nagły naskok. Gdybym był na twoim miejscu zapewne zareagowałbym tak samo, po prostu... boli mnie ta ręka. 

 - Tak i najbardziej przepraszam właśnie za to. Nie chciałem ci zrobić krzywdy. 

 - To akurat moja wina, bo źle upadłem... 

- Ale gdybym cię nie popchnął, to nic by się nie stało. 

 Uśmiechnąłem się czule. Widać, że żałuje tego zachowania. Wziął moją rękę i przyłożył w sine miejsce lód, a potem nałożył na nie specjalny opatrunek, by się dobrze goiło i mnie tak nie bolało.

- Dziękuję. Pamiętaj, nie jestem zły, ale też nie chcę, byś tak ponownie na mnie naskoczył.

- Dobrze, zrobię wszystko by się kontrolować.

Wziął mnie za zdrową rękę i delikatnie pocałował. Rozczuliło mnie to, a jednak może być uroczy.

- Już dobrze.

Przytuliłem się do niego, a on mnie mocno objął i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. Jest taki kochany, tylko trzeba to z niego wyciągnąć, a będzie dobrze. Pogłaskałem go czule po głowie.

- Mika, kocham cię najmocniej na świecie. Już nigdy cię nie skrzywdzę.

- Też cię bardzo kocham. Wierzę, że już tego nie zrobisz.

Odsunął się ode mnie i pocałował z nutką namiętności. Po raz pierwszy on to zainicjował, nie ja. Ucieszyło mnie to, bo teraz wiem, że będzie między nami już tylko lepiej. Ale wciąż jakieś problemy są i w końcu mu o nich powiem. W tym momencie postanowiłem o tym nie myśleć, oddałem się cudownej chwili



 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Witam!!

I jest tu trochę inaczej, a Yuu w końcu pokazuje jaki jest, ale też jego uczuć do Miki nie mogło zabraknąć. W końcu się otwiera, a to jest najważniejsze. Życzę wam miłego popołudnia i widzimy się niedługo, Misie!!!

Nie mów NIE !! Where stories live. Discover now