III

1.2K 97 26
                                    

Wytrącony z równowagi Minho, niedługo potem ochłonął i postanowił odłożyć rozmowę ze współlokatorem na później. W obecnej chwili wolał nie kłopotać swej głowy problemami przyjaciela, szczególnie iż był z Jeonginem, którego owa sprawa dotyczyła najmniej.

Jakby jednak zagłębić się w myślach, tę dwójkę - Changbina i Felixa, łączyła nietypowa relacja, o której nieliczni mieli pojęcie. Co prawda, chłopcy przebywali na innych oddziałach, więc zbyt często się nie widywali, jednakże kilka razy Minho przyłapał ich w nie tak dużych odległościach. Fakt, że raczej nie były to bezpośrednie spotkania, bo Felix przeważnie wpadał na Changbina w jego obecności, towarzysko. Jednak gdy już dochodziło do bliższego kontaktu, piegowaty wydawał się zniecierpliwiony i poddenerwowany, aczkolwiek nigdy wcześniej nie wykręcił akcji podobnej do dzisiejszej.

Minho zgodnie z tym, co sobie obiecał, odstawił natłok wspomnień na pózniej, pośpiesznie kończąc tosty dla Jeongina. Mniejszy przysunał się bliżej i oparł podbródek o tył krzesła, uważnie obserwując działania skupionego szatyna. Po kilku minutach postawił pełny talerz tuż przed jego nosem i machnął ręką, zachęcając do częstowania się.

— Ciekawe, co się stało — mruknął Jeongin pod nosem, chwytając palcami za koniuszek tosta.

— A kto wie, co tych dzikusów łączy. Spróbuję wyciągnąć coś od Changbina, jeśli nie będzie osioł uparty — zapewnił, uspokojając młodszego i zbywając temat następnym.

— Słyszałem, że w trakcie przerwy ma wprowadzić się do ciebie nowy — Minho oparł rękę o podbródek i złapał za jeden z przyrządzonych przez siebie tostów, aby zająć się czymś podczas rozmowy. Łapczywie wpakował do buzi kawałek wciąż ciepłego bohenka, po czym dodał. — Przygotuj się na koniec ze starym, wygodnym życiem, poznasz jak to mieć na karku wrzoda gatunku Changbin.

— Aha — Jeongin kiwnął głowa, zdejmując kciukiem okruszki z ust. — Wiesz, już trzeci dzień mija od wprowadzki.

Minho wytrzeszczył oczy zastanawiając się, jak bardzo niedoinformowany jest i zaraz zasypał młodszego pytaniami, uzupełniając braki w wiedzy. Jeongin zajęty pochłanianiem darmowego śniadania, nie wyglądał na zainteresowanego rozmową, ale bez narzekania streścił wygląd, a także opowiedział starszemu o początkowym wrażeniu, które okazało się czymś więcej, niż miłym przywitaniem. Podobno pierwszym, co zrobił nowy mieszkaniec, było wyściskanie go od góry do dołu niczym starego przyjaciela, a po godzinie znajomości dumnie oświadczył, iż odnalazł bratnią duszę.

— Miałem go wczoraj zabrać ze sobą, ale połamał wiatrak i pogubił przyciski od pilota. Sam się ukarał zostając — Jeongin wzruszył ramionami, zaczępiając na wspomnienie kącikiem ust o górę.

Wizja Han Jisunga zaciekawiła słuchającego, aczkolwiek nie na tyle, żeby był gotów zajrzeć w progi jego akademika jeszcze dziś. Zanim zdążyli rozkręcić rozmowę, pomieszczenie wypełniła skoczna melodia. Jeongin wygrzebał ze spodni wibrujące urządzenie i od razu odblokował połączenie, jeszcze nie wiedząc, iż należy ono do tych, co lepiej ignorować.

— Gdziekolwiek jesteś, masz być u nas za pięć minut — głos zirytowanego Banga dał przelotnie znać, że nie ma innego wyjścia, jak postawić się przed nim, jeśli chce zapobiec przemocy.

— I zabrać ze soba Minho — dodał po chwili, stanowczo urywając połaczenie.

Chłopcy wymienili między soba rozczarowane spojrzenia, po czym równocześnie westchnęli, w głębi żałując przedwczesnej radości.

~~~

Dokładnie dziś minął trzeci dzień od przeprowadzki, ale Han dopiero teraz skończył rozkładać swój niemały dobytek oraz z myślą, że w pełni się zaklimatyzował, postanowił po raz pierwszy opuścić mieszkanie. Poranny spacerek był kuszącą propozycja, dlatego nie zastanawiając się zbyt długo zadecydował wyjście. Tymbardziej, iż nie znalazł ani jednego, nawet najmniej istotnego powodu, żeby nadal kisić się w mieszkaniu.

peachy | minsungWhere stories live. Discover now