36

4.7K 125 21
                                    

Czekam w kolejce na meet&greet. Ręce mi się trzęsą, kolana mam jak z waty i czuję, że zaraz zemdleje.

Sama nie wiem czemu tak reaguje, no ale... Cholera... Harry nie odpisuje mi od ponad tygodnia. Boję się, że nie będzie chciał mnie widzieć.

Podtrzymuję się na ramieniu Vi, bo chyba naprawdę nie dałabym rady sama stać. Bardzo się cieszę, że ze mną jest. Sama naprawdę nie dałabym rady tu przyjść.

- Ja pierdole. Ja pierdole. Ja pierdole. Ja pierdole. - mówię po cichu, gdy dociera do mnie, że zaraz moja kolej.

- Zamknij się, bo ludzie się na ciebie patrzą kretynko. - nie zwracam uwagi na wiadomość mojej przyjaciółki. Niech się patrzą. To ja tutaj przeżywam.

- Ja pierdole. Ja pierdole. Ja pierdole. - nie przestaję.

- Jeśli nie przestaniesz wyniosę cię stąd i już nie zobaczysz Harrego. - spojrzałam się na nią nawet nie odwracając do niej głowy.

- JA PIERDOLE! - wykrzyknęłam, po czym Vi zakryła mi usta dłonią.

- Nie wytrzymam z... - nie dokończyła, ponieważ w tym momencie zobaczyłyśmy dziewczynę, która wyszła z "pomieszczenia spotkań". Teraz nasza kolej.

- Oo kurwa. - powiedziałam do siebie i spojrzałam na Vi, która patrzyła się na mnie uśmiechnięta od ucha do ucha. - Nie wejdę tam. - wskazałam drzwi do pomieszczenia, w którym znajdowali się 1D.

- Proszę już wejść. Opóźnia pani kolejkę. - zwrócił się do nas ochroniarz.

Zaczęłam powalonymi krokami iść w stronę pomieszczenia. W pewnym momencie zaczęłam być pchana przez moją kochaną przyjaciółkę.

Ja tu zaraz padnę na zawał, przysięgam.

- Vi ja nie dam rady. - wyszeptałam jęcząc.

- Liv... Dasz radę, naprawdę. Po prostu w to uwierz. - uśmiechnęła się do mnie dodając trochę otuchy.

Czuję to zwolnione tempo.

Stoimy przed drzwiami. Sięgam po klamkę. Zatrzymuje na niej rękę. Nie potrafię nią ruszyć. Paraliż.

Sama nie wiem czemu tak reaguje. Znamy się zaledwie trochę ponad miesiąc. U mnie jest to bardzo mało. Zazwyczaj zaczynam lubić drugiego człowieka po co najmniej pół roku znajomości, a co dopiero przywiązywać się. Z Harrym jest kompletnie inaczej...

Moje przemyślenia przerwała ta kretynka co ze mną przyszła. Chwyciła moja dłoń leżącą na klamce i pociągnęła ją do dołu, tym samym otwierając drzwi.

Stoję w progu drzwi jak słup. W pewnym momencie drzwi otworzyły się całkowicie, a moim oczą ukazał się cały skład One Direction. Przeleciałam wszystkich wzrokiem, aż natrafiłam na wysokiego bruneta o zielonych oczach, robiącego coś w telefonie. Zaparło mi dech w piersiach.

Liam szturchnął go w ramię, po czym Harry spojrzał najpierw na niego, później na Victorie i zatrzymał swój wzrok na mnie. Nie mogłam się ruszyć. Nie chciałam. Nie wiem co robić. Fuuuuck.

Chyba wolę sobie postać w tych pięknych drzwiach...

Ale ładne te drzwi. Może kupię sobie takie do pokoju?

wrong number ⌇ h.s.Where stories live. Discover now