Rozdział 3

8.9K 326 233
                                    

Obudziłam się kiedy na dworzu było już ciemno. Wstałam i podeszłam do biurka na którym miałam telefon. Była godzina 20:30. Spałam jakieś 3 godziny.

Stwierdziłam że muszę coś zjeść więc ruszyłam w stronę kuchni obok której wcześniej przechodziliśmy. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam jakieś rozmowy. Zaczęłam iść w stronę hałasu który dobiegał z kuchni. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia rozmowy ucichły a wszystkie pary oczu były skierowane w moją stronę. Przy stole siedziała cała drużyna Avengers'ów.

Z jednej strony zawsze bardzo chciałam spotkać chociaż jednego bohatera, ale teraz jakoś nie czułam zachwytu.

Wszyscy przyglądali mi się z ciekawością a ja czułam się strasznie dziwnie. Widok Thora siedzącego przy stole i jedzącego pizzę nie należy do codziennych. Kiedy wyobrażałam sobie co robią Avengers w wieży nigdy bym nie pomyślała, że jedzą pizzę i żartują sobie.

Jako pierwszy odezwał się Tony.

- Tak... Więc to jest moja córka... - Powiedział tak jakby było to dla niego bardzo trudne zdanie.

- Nie jestem twoja córką. - Powiedziałam ze złością.

- Ana to jest Thor, Natasha, Clint, Bucky, Stev... - I zaczął wszystkich mi przestawiać jakby nie usłyszał mojej odpowiedzi. Większość przy swoim imieniu uśmiechnęła się ale nie Natasha. Czarna Wdowa jedynie zerknęła na mnie krzywo. - A to jest Ana. - Powiedział kiedy skończył przestawiać bohaterów.

Zapadła dość krępująca cisza. Nie chciałam żeby dłużej się we mnie wpatrywali więc podeszłam do lodówki nie zwracając uwagi na ich wzrok podążający za mną. Wyjęłam z lodówki jogurt i borówki. Zaczęłam otwierać szawki w poszukiwaniu miski na daremno. Bardzo nie chciałam mówić czegokolwiek do mojego "taty" ale była mi potrzebna miska więc odwróciłam się do do grupy domowników.

- Gdzie są miski? - Zapytałam miło (nie miałam powodu dla którego miałam być nie miła dla reszty drużyny. W końcu tutaj tylko Stark jest znienawidzona przeze mnie osobą. No i może do rudej kobiety miałam sceptyczne nastawienie).

Od razu poderwały się dwie osoby czego się nie spodziewałm. Jedną z nich był Steve a druga niestety Tony. Stark przytrzymał jednak Kapitana i sam wstał, podszedł do mnie i wyjął miskę z szafki nade mną. Podał mi ją a nasze oczy na chwilę się spotkały. W jego oczach widziałam smutek a także zaangażowanie i nadzieję. Nasz kontakt wzrokowy nie trwał długo. Odwróciłam się w stornę blatu i przyżądzilam sobie jogurt z borówkami. Nie byłam zbyt dobra w kuchni ale nigdy mi to nie przeszkadzało.

Wzięłam swoją miskę i wyjęłam jeszcze łyżkę z szuflady która wcześniej odkryłam. Nie chciałam siedzieć razem z nimi. Odeszłam więc do mojego pokoju ale kątem oka zobaczyłam, że wszyscy się na mnie patrzą.

Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Zaczęłam jeść i przeglądać Instagrama. Gdy skończyłam odłożyłam miskę na blat biurka i poszłam do łazienki. Jeszcze nie oglądałam jej dokładnie więc teraz zaczęłam to robić. Była dość duża i bardzo ładna. Gdyby nie okoliczności napewno podziękowała bym tacie za taki pokój. Wrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Wolałam myć się rano ale po całym tym dniu jedyne czego chciałam do prysznic. Rozmyślałam o mojej mamie i o tym czy Iron Man był kiedyś zdolny do uczuć.

Wyszłam z pod prysznica i podeszłam do lustra. Nie miałam zbytnio kompleksów. Byłam chuda i bardzo mi to odpowiadało. Byłam też dobrze zbudowana przez moje treningi które miałam co drugi dzień. Twarz miałam dość ładna ale i tak najbardziej lubiłam moje włosy. Długie, brązowe i gęste. Przebrałam się w piżamę- krótkie, czarne spodenki i szara, luźna koszulka. Wysuszyłam włosy i związkami je w luźny kok. Była już godzina 23:15 więc podeszłam do biurka i wzięłam miskę z zamiarem odniesienia jej do kuchni.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się korytarzem w stronę kuchni. Nie słyszałam już żwawych rozmów tylko dźwięki z telewizora. Weszłam do salonu i zobaczyłam, że cała drużyna prócz Steva siedzi na kanapie i ogląda jakiś film. Kapitan siedział sam przy blacie wyspy kuchennej i spojrzał na mnie kiedy weszłam do kuchni. Odłożyłam miskę do zmywarki i stwierdziłam że zrobię sobie herbatę. Nie wiedząc gdzie są kupki i herbata zapytałam Steva.

- Wiesz gdzie są kupki i herbata? - Zapytałam pogodnym głosem.

- Nad twoją głową druga szafka od lewej są kubki a w szafce obok lodówki są herbaty. - Powiedział bardzo życzliwym głosem.

Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam robić siebie herbatę.

- Chciałbyś może? - Zapytałam Rogersa

- Chętnie

Wzięłam drugi kubek i po chwili podałam już gotową herbatę Kapitanu.

- Słyszałem, że miałaś wypadek.- Zaczął rozmowę jako pierwszy.

Miałam nadzieję że nie zacznie tego tematu. Nie łatwo było mi o tym mówić. Kiwnęłam tylko lekko głową. Steve chyba zrozumiał że nie jest zbyt dobry temat i odpuścił.

- Tony nie jest taki zły za jakiego go masz. Naprawdę nie wiesz wszystkiego. - Powiedział spokojnie.

- Wiem co zrobił i nie wybaczę mu tego. Brzydzę się nim. - Odpowiedziałam dość głośno z lekką nutą jadu w głosie.

Grupa na kanapie chyba usłyszała ponieważ odwróciła się w naszą stornę. Jedyną osobą która nie ruszyła się był Stark. Nie chciałam zaczynać już rządnej rozmowy więc wzięłam mój już pusty kubek, włożyłam go do zmywarki i poszłam w stornę mojego pokoju.

Położyłam się do łóżka i spojrzałam na telefon było po północy. Odłożyłam go na szawkę nocna i zasnęłam.

|844 słowa|

Córka Iron ManaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz